poniedziałek, 7 lipca 2014

Seksowny western



POMIJAJĄC FAKT MOJEJ DOŚĆ DŁUGIEJ NIEOBECNOŚCI TUTAJ. ZAŁĄCZAM NOWY POST. INNY NIŻ WSZYSTKIE. ALE ZASTRZEGAM, ŻE MOŻE SIĘ WAM NIE SPODOBAĆ. POZA TYM JEST DŁUGI I OPOWIADA O EROTYCZNEJ HISTORII. CZYLI MIŁO BY BYŁO GDYBYŚCIE MIELI PONAD 18 LAT. INSPIRACJA NAPŁYNĘŁA OD KOLEŻANKI SINGIELKI.ZAJRZYJCIE I DO NIEJ. POZDRAWIAM.

***************************************************************************

Wyszliśmy z restauracji. Byłem zmęczony całym ciężkim dniem i miałem ochotę wracać do domu. Jednak włoskie smakołyki poprawiły nieco nastroje i dodały energii na dalszy spacer. Powietrze było lekkie i niosło ze sobą przyjemny zapach jesieni. Atmosfera i widok miasta nocą od zawsze mnie pociągały, lubiliśmy z Kamilą pójść prosto przed siebie przemierzając krainę nocnych świateł i cieni. Tak też zrobiliśmy, poszliśmy w tak zwane „gdziekolwiek”, nie ustalając żadnego kierunku ani celu… w ogóle nic nie mówiliśmy. Wydawało mi się, że ta cisza była nam wtedy potrzebna. Wsłuchiwaliśmy się, w to co chciało powiedzieć nam miasto … może szukaliśmy w tym odpowiedzi na niewypowiedziane tego dnia pytania. Ten głuchy trans przerwała Kamila:
- Idziemy do parku.
- O tej porze? Hmm. W sumie dlaczego nie.
- Dawno tam z tobą nie byłam.
- Masz rację. W sumie byliśmy tam tylko raz.
- No to się pośpiesz.
- To idziemy, miasto musi wyglądać stamtąd ciekawie.
Nie wiem dlaczego ale przyśpieszyła kroku. Dostosowałem swoje tempo do ruchu jej zabawnie kaczych nóżek. Miała na sobie buty, które zawsze kojarzyły mi się z Małą Mi, ta rudowłosa wredota z bajki o muminkach. Kamila nie była aż tak wredna ale swój charakterek miała. Ja byłem jej Włóczykijem … i tak plątaliśmy się przez ten świat. Gdy zbliżaliśmy się do parku na twarzy Rudzielca pojawił się lekko cwaniacki uśmieszek, który był jej znakiem firmowym. Zrobiła się jakoś aktywniejsza, zaczęła machać nogami, jakby tańczyła kankana. Nadpobudliwiec. Przed wejściem do parku przywitał nas szpaler latarni, które wiły się krętymi uliczkami w górę. Z nogi na nogę pokonując strome wzniesienie weszliśmy na szczyt – góra parkowa wraz z milutką i kameralną platformą widokową. Zastał nas widok, który w idealny sposób definiował to czego szukaliśmy. Chcieliśmy się odseparować od ludzi i z dystansem popatrzeć na wszystko. Z góry widzieliśmy codzienność, która zjadała nas przez ostatni czas. Zagadałem więc nieśmiało:
- Pięknie co?
- Znowu zaczynasz te romantyczne jazdy?
- Ja, ja tylko podkreślam to co widzę.
- Nie przyszłam tu po to żeby rozmawiać z tobą o pięknie czarnej okolicy.
                Wiedziałem, że jej się podoba. Chciała mi zrobić na złość. Udawała, że jej to nie rusza i że ją nie obchodzę. Nigdy nie lubiła ukazywać swoich wewnętrznych odczuć, maskowała je wysuwając przede mnie swoją cielesną stronę.
- Dobra, już ja wiem swoje. Nie chcesz mówić to nie mów, lepiej sobie siądźmy.
                Usiedliśmy opierając się o murek, był zimny. Wczesno październikowe powietrze też zrobiło się już zdecydowanie chłodniejsze.
- To wcale nie jest tak, że nie chcę rozmawiać. – zaprotestowała po chwili Ruda.
- A jak to jest w takim razie?
- Patrz na mnie. Nie lubię jak odpływasz gdzieś myślami. – wyraźnie rozzłoszczona.
- Wiesz, dość się na ciebie napatrzyłem przez ten czas. Chyba nie będziemy rozmawiali spojrzeniem co?
                Postanowiła odpuścić sobie odpowiedź na to pytanie. Ale czułem, i widziałem kątem oka, że coś jej nie pasuje. Wierciła się manifestując swoje dąsy. Chciałem jakoś załagodzić sytuację i ujarzmić jej humory.
- Co się dzieje? Mam pomysł… - urwałem i odwróciłem głowę w jej stronę.
                Patrzyła się na mnie, podpierając ręką swój podbródek. Spojrzenie trwało może dwie sekundy.
- Masz na myśli ostry, dziki seks tu i teraz? – zapytała kuszącym, niskim szeptem równocześnie przesuwając się w moją stronę. Wyprostowałem nogi a Kamila okrakiem na nich usiadła.
- Tak, właśnie to miałem na myśli. - odparłem z udawaną pewnością w głosie.
- No więc to będzie nasza rozmowa, skoro chcesz rozmawiać to mów! – zrzuciła z siebie jeansową kurteczkę odsłaniając opinającą bluzeczkę, którą już miałem ochotę zmiętosić. Chłodny wiatr owinął jej ponętny korpus i uwydatnił w dziwny sposób jej piersi. Rudzielec bezpardonowo chwycił za guziki rozporka nie dając mu szans … chwyciła mojego penisa poprzez bokserki.
- Ooo, widzę, że ptaszek jest już gotowy do odlotu! – na jej twarzy widziałem chciwość.
- Przy tobie zawsze Mała Mi. Daj porozmawiać z tymi dwoma pięknymi cycuszkami.
                Zaczęła masować moje jądra i wypięła swoje piersi. Miałem je tuż przed oczami i moje ręce w ekspresowym tempie wylądowały na nich. Kamila miała delikatne rączki, jej palce dokładnie wiedziały co mają robić… moje również nie próżnowały. Sforsowałem stanik i podciągnąłem bluzeczkę do góry. Jej dwie cytrynki ukazały mi się w całej okazałości zachęcając do zabawy. Idealnie leżały w moich dłoniach, mięciutkie i rozgrzane sprawiały wrażenie słodziutkich. Zlizywałem z jej sutków tą słodycz.
W tym czasie Ruda szarpała się z moimi spodniami próbując całkiem ściągnąć je z mojego tyłka. Podłożyłem sobie jej kurtkę i tymczasem byłem już na wpół nagi, ona zresztą też. Stanęła przede mną spoglądając agresywnym spojrzeniem, nie spuszczała wzroku z linii mojego spojrzenia gdy ściągała powoli swoje spodnie. Żadne z nas nie czuło wtedy chłodu … i ciała i umysły były czerwone z gorąca.
- A teraz nastroję Ci fujarę. – zawsze znajdowała jakieś nowe określenia na męskie przyrodzenie.
Moja bluza wylądowała na ziemi, pod jej kolanami. Pochyliła się nade mną i oblizując żołądź. Delikatnie z wyczuciem posuwała się coraz głębiej i zatopiła go w swoich ustach. Chwyciłem jej czerwoną główkę ciesząc się jej bujną fryzurą. Po chwili znów wstała, górując nade mną. Tym razem nie patrzyliśmy już sobie w oczy. Ona zastanawiała się jak się zaraz dobierze do mojego kutasa a ja wgapiałem się w jej cipkę obmytą w miękkim świetle latarni. Wiedziałem, że tym razem to ona chce dominować, taki był jej plan.
                - Czas wsiadać na koń, moja ty pani kowboj! – zaproponowałem, krzyczącym szeptem.
                - Ciszej, ogierze… i żadna twoja. – powiedziała i rozejrzała się dookoła. Jej kształty pięknie się prezentowały w tej scenerii, światło podkreślało jej wydatne pośladki i linię nóg. A między nimi piękna muszelka. Nie mogłem się doczekać. Usiadła na mnie twarzą w moją stronę i wzięła go między nogi. Kucnęła i wprowadziła go do siebie… spojrzałem w niebo - zobaczyłem gwiazdy - a później znów na nią, wyglądała jak żabka. I zaczęło się nasze „re re kum kum”. Góra-dół, góra-dół, góra-dół. Delikatnie i subtelnie jeździła po moim penisie by za chwilę się zatrzymać, wsadzić go całego do środka i szybkimi ruchami wytarmosić mnie do tyłu i do przodu. Jak maszyna. Widziałem, że całkowicie się temu oddała, a moje podniecenie wskakiwało na coraz to wyższy poziom. Wiatr owiewał jej włosy a ja patrzyłem na zmianę na jej twarz i szparkę. Zrobiła przerwę, pocałowała mnie w szyję i za uchem, jednocześnie szepcząc żebym się jej odwdzięczył:
                - Całuj, całuj, całuj. – językiem musnąłem jej podbródek i nos.
                - Z daleka od moich ust, kochasiu. – wpiła się w moją szyję i zostawiała na niej malinki.
                Delikatnie chwyciłem ją za ramiona, odpychając powoli do tyłu. Postanowiłem odwrócić nieco sytuację. Wstałem, a Kamila została niżej. Teraz to ja stałem nad nią i następny ruch należał do mnie. Na moment wzięła jeszcze raz mojego członka do buzi, jednak dałem jej do zrozumienia że chcę żeby się położyła. Jej mętne spojrzenie mówiło, że jest gotowa na prawdziwe rodeo. Więc zarzuciłem na nią lasso. Najpierw pogłaskałem ją w okolicach cipki, później pocałowałem zabawiając ją chwile języczkiem, była mokra i świeża. Jednak miałem ochotę na konkrety i wszedłem w nią głęboko. Jęknęła cichutko, zaciskając wargi i prowokując wzrokiem do uwolnienia dzikich instynktów.  Jednostajne pchnięcia pozwoliły nam wejść w idealny wspólny rytm. Objęła mnie nogami przyciskając jeszcze bardziej do siebie, czułem jej stopy na swoich pośladkach. Każdy kolejny ruch wywoływał u niej głośniejszy jęk. Podobało mi się, to. Kamila zaczęła się pocić a mój język wędrował po jej cycuszkach i szyi.
                - Który cycek ci lepiej smakuje? – wypaliła nagle.
                - Obydwa są smakowite. – chyba nie usłyszała, wydając kolejne stłumione westchnięcie.
Przyspieszyłem a Kamila jedną ręką chwyciła mnie za szyję bardzo mocno zaciskając. Drugą dłonią muskała się po łechtaczce. Oboje dyszeliśmy a para wydobywająca się z naszych ust zrobiła się bardzo gęsta. Ujeżdżałem ją ile sił. Czułem, że za chwilę wspólnie zagramy ostatnią scenę w tym westernie. Od szczęśliwego zakończenia dzieliło nas kilka posunięć… Przycisnąłem ją do końca.

Zamknąłem oczy, a gdy otworzyłem je z powrotem nasze spojrzenia się spotkały w odległości kilku centymetrów. Wymowna dzika satysfakcja… wyszedłem z niej. Wstaliśmy, odwróciła się do mnie tyłem a ja odruchowo dałem jej klapsa między pośladki. Popatrzyła i przyjęła tą formę podziękowania. Nasze klamoty leżały wszędzie, włożyłem na siebie wszystko z powrotem, Kamila wciskała na siebie spodnie a ja jeszcze przez chwilę gapiłem się na jej podskakujące piersi. Dopiero po chwili przeszył mnie ten zimny wiatr … wcześniej się nim nie przejmowałem. Ale czy powinienem się przejmować takimi rzeczami, kiedy kochałem się z piękną kobietą nocą w parku przy świetle lamp a wokół żywej duszy?

- Pięknie co? – zapytała ironicznie.
- Tak. – zgodziłem się cichym i nieco zamyślonym głosem.
                Wyszliśmy już z parku i kierowaliśmy się w stronę domu. Ja do swojego i ona do swojego. Znów nic nie mówiliśmy.
                - Dlaczego się nie odzywasz? – ciekawskim tonem zapytała.
                - Nie wiem. Dlaczego w ogóle zaczęłaś z tym westernowym nazewnictwem?
                Nie dostałem odpowiedzi. Widocznie pomyślała, że to pytanie zbyt abstrakcyjne na tą chwilę.
Po chwili rzuciła:
                - Idę. Pójdę sama, nie odprowadzaj mnie.
                - Na pewno.
                - Tak owszem. Tak chcę.
               
Nie mam pojęcia dlaczego, ale wiedziałem, że tak musi być. Rozeszliśmy się w swoje strony. Rano obudził mnie dźwięk sms’a o treści „Czy tam były kamery?”.




6 komentarzy:

  1. Ogólnie całkiem nieźle ;) Pierwszy raz pisałeś taki post? Dodam tylko, że mordka mi się cieszy: „Czy tam były kamery?”. - rozbawiło mnie doszczętnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że Twoja koleżanka Singielka może czuć się zagrożona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no ładnie. ale dlaczego ruda. ja tak bardzo nie lubię rudych :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuje się jak ciocia samo zło sprowadzająca Cię na ciemną stronę mocy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre! Podobało mi się!

    OdpowiedzUsuń