środa, 21 maja 2014

Breaking Bad



Buty kolorystycznie dobrane do koszulki, elegancko wyprasowane spodnie i perfumy Paco Rabanne. Wyglądam cholernie dobrze, cholernie świeżo. Pewien siebie mogę wyjść z domu, od zawsze czuje się „jak nigdy”. Pogoda na zewnątrz jakaś taka szara, jakaś taka nieokreślona… zresztą tak samo jak ludzie których spotykam na ulicy.

Wyprostowany, z podniesionym wzrokiem i wypiętą piersią jakby do odznaczenia. Tak właśnie idę przed siebie. Mijam ludzi, ale ile mija czasu żeby spotkać kogoś kto nie patrzy w ziemię. Szukam kontaktu wzrokowego… a znajduję spojrzenia utopione w asfalcie. Tchórze, wszędzie tchórze. Dobrze, niech się boją, bo piękne jest uczucie gdy patrzę komuś prosto w oczy a on ucieka … ucieka wzrokiem i przyspiesza kroku, żeby jak najszybciej zapomnieć o moim spojrzeniu. Prowokuję? Być może… ale po prostu próbuję w nich coś odnaleźć. Dowiedzieć się czegoś o nich.

Najpierw ogół, później szczegół. Styl poruszania się, zachowanie, ubranie, telefon, portfel, włosy, wyraz twarzy i oczy – to wszystko może coś o nich powiedzieć. Jednak najważniejsza jest reakcja zwrotna po soczystym, dosadnym i bezczelnym spojrzeniu.  Obroni się i przetrwa, a może okaże słabość i odniesie porażkę. Na ogół są słabi, przegrywają zasłaniając się powiekami. Czują się zaatakowani i od razu włączają mechanizm obronny… a w głowie pytania; ubrudziłam się? mam rozpięty rozporek? o co mu chodzi? czemu się na mnie gapi? świr jakiś, wariat? może zboczeniec?





Lubię to, lubię kiedy się boją. Mogę poczuć wyższość, przez chwilę mieć nad nimi władzę. Ludzie nie wytrzymują prowokacji i nawet jeśli nie są tak słabi na jakich wyglądają to dają za wygraną. To nie chodzi o samo spojrzenie … ale to papierek lakmusowy ich charakteru. Jeśli samym spojrzeniem mogę wgnieść ich w ziemię to znaczy że w innej dziedzinie też mi nie podskoczą.

           Co mi to daje? Pewność siebie. Czasem się tym bawię … gdy w jakiejś zamkniętej przestrzeni przez długi czas mogę z kimś utrzymywać kontakt wzrokowy i co chwilę szturchać go spojrzeniem. To zdecydowanie bywa zabawne, a zdarza się nawet że ktoś podchwyci tą zabawę. Mimo wszystko warto to traktować z przymrużeniem oka. Poszaleć też można z okularami przeciwsłonecznymi... wróć, przeciw-spojrzeniowymi ;) Trochę niebezpieczniej się robi gdy w objawie geniuszu moje spojrzenie poczuje osiedlowy dres… jednak oni odwagę znajdują tylko w nocy w ciemnych uliczkach.

Ale przecież to ja patrzę, przecież to ja jestem „tym który puka” – I'M THE ONE WHO KNOKS!



17 komentarzy:

  1. Też często bawię się w takie "szturchanie spojrzeniem", nie każdy jednak podłapuje tą zabawę. Odwracają wzrok i po minie można wyczytać, co ten ktoś o mnie pomyślał. Zazwyczaj mam to gdzieś, bo to nie ja jestem tchórzem;)

    Co do mojego snu, mogę napisać Ci w mailu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinieneś mieć już w skrzynce odbiorczej opis mojego snu;) Nie wiem czy pobudzi Twojego Morfeusza, ale jeśli, to natychmiast daj mi znać;) Jestem ciekawa:)

      Usuń
    2. Nie mam pojęcia dlaczego przyśnił mi się akurat taki sen, ale często takie miewam. I właśnie te pamiętam z najdrobniejszymi szczegółami;) może powinnam wydać zbiór opowiadań...

      Usuń
  2. Ostatnio bardzo często jak coś u Ciebie czytam to odnoszę się do tego z mojego punktu widzenia. Nie wiem, czy to już to nieczytanie, które poruszyłeś poprzednio, czy po prostu moje urojone 'wytłumaczę Ci, bo jestem postronna i wiem lepiej' (od razu jak kiedykolwiek coś takiego wyłapiesz to zdziel mnie słowem po głowie, bo czasem mam tendencję do zadzierania nosa :). Ale, ale, do tematu - ta pewność siebie, którą dają Ci te zaczepki nie jest lekko naciągana? Oczywiście rozumiem, że czasem można sobie tak podnieść samoocenę, humor poprawić czy coś, ale czy to na pewno budulcowa cegiełka, czy trochę piasku? ;)

    Odnosząc to do blogowego życia to też nie rozumiem po co czytać coś bez zrozumienia. Przecież nikt do tego nie zmusza, nikt nie każe skomentować. Bezmyślne napisanie 'ale ładnie' chyba żadnej ze stron nie daje jakiejkolwiek satysfakcji.

    Rozumiem, paradoks służby zdrowia. Ale mimo wszystko zastanów się nad tym, bo to może zadziałać w ciekawy sposób. Poprzez zrozumienie siebie i swoich kątów patrzenia możemy lepiej zrozumieć i mieć więcej cierpliwości do innych :)
    Matko, jaka się ze mnie psycholożka zrobiła, hoho :D

    Jakbym miała całkowicie marzyć to jednak ekstrawertyk, mimo poniesionych ran człowiek zdecydowany i pewny siebie dalej mnie pociąga. Ale do tego jakiś taki, no nie wiem, szczery w relacji jeden na jeden, chociaż i z tym idzie się pomylić. Powiedziałabym brzydko, że wierny skurwysyn byłby jak do rany przyłóż, ale kobiecie nie wypada używać takich słów :D

    Ogólniki? Ogólniki to by były, gdybyś powiedział, że jestem rozchwiana emocjonalnie z tendencją do pisania smutków, a Ty poszedłeś o sto kroków dalej. Miło to słyszeć, mam jakiś egoizm w główce i lubię słuchać, co inni o mnie myślą. Ale z rozkminieniem Ciebie miałabym trochę problemów, wydaje mi się, ze wielokrotnie mogłabym strzelić gafę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo 'ładnie' jest dość płytkie w swoim wydźwięku, a Twój blog z taką ładną płytkością nie ma zupełnie nic wspólnego, zgadzam się całkowicie ;)

      Będąc osobą, hm, nieśmiało-śmiałą (ciężko zdefiniować, bo raz gadam jak najęta, żeby kilka dni później mieć problem z poproszeniem kogoś o podanie długopisu) nie widziałabym nic pociągającego w takim atakowaniu ludzi spojrzeniem. Może wynika to ze sposobu w jaki to przedstawiłeś plus postaci Waltera White :D

      Brzmi to bardzo logicznie i spójnie, wiem o tym dobrze, ale bab nie zrozumiesz :P My byśmy chciały, żeby on był stuprocentowo wierny, a jednocześnie imponował wszystkim naszym koleżankom, żeby wszyscy lgnęli do niego, a on lgnął tylko do tej jedynej. Oczywiście introwertyk wydaje się osobą o wiele godniejszą uwagi i zaufania - broń Boże nie stopniuję teraz ludzi na lepszych i gorszych ze względu na ich pewność siebie i gadanę - ale dla mnie, jako dziewczyny, która uwielbia wieczne zamieszanie i "pogoń za życiem" ktoś taki ma zbyt mało podniecające podejście do rzeczywistości.

      Hm, chyba; za mną ciągnie się jeden szczegół, który buduje większość lęków i radości - uczucia. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że to jeden z decydujących, o ile nie ten najważniejszy.
      Wiesz co bym o Tobie powiedziała? Że masz głębię, którą widać. Znam dużo osób, które nie można uznać za płytkie, ale po Tobie bym się spodziewała, że po pierwszej, drugiej rozmowie od razu jest to zauważalne. Do tego dużo negatywnego podejścia do zdarzeń, jakie Ci się przytrafiają, takie 'to nie spełnia moich oczekiwań, jak większość rzeczy'. I jeszcze trochę przeskoków - 'mam przeloty od K2 aż po mariański rów' jeśli wiesz o co mi chodzi ;)
      Wszystko co tutaj napisałam jest całkowitym czujem i mogę nie mieć racji.

      Usuń
  3. Może ludzie po prostu mają swoje sprawy i nie interesują ich pojedynki na spojrzenia? Każdy człowiek to osobny kosmos, kompletnie inna rzeczywistość, w której może nie istnieć dokumentacja do zarejestrowania Twojej osoby. Jest taka opcja, że odwrócenie wzroku to nie tchórzostwo tylko objętność? No chyba że jesteś takim przystojniakiem, na widok którego /spojedynkowana wzrokiem/ panna myśli: "Och, ale ciacho pachnące rabanem, chcę mieć z nim dziecko!". Jedno jest pewne, wyobrażenia to Twoja strona medalu, ale rewers, bywa, widzi to całkiem, ale to całkiem inaczej, według kompletnie własnych wyobrażeń. I jesteście jak dwie równoległe, niby takie same, ale nigdy sie nie zetkną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego napisałem że trzeba to traktować z przymrużeniem OKA - w sumie nawet to pogrubiłem ;)

      PS. Nigdy nie widziałem na oczy takiej perfumy, ale utkwiła mi w głowie nazwa, stąd Raban.

      PS.2 Nie lubię anonimów ;)

      Usuń
  4. papierek lakmusowy! super porównanie. ja też czasem lubię 'testować' ludzi własnie takim spojrzeniem, ale oni zazwyczaj odbierają to jako prowokację, albo co gorsza, próbę podrywu...
    jak na mnie się ktos gapi, to nie spuszczam spojrzenia... chyba, że to jakiś stary zboczeniec, który mnie śledzi. wtedy uciekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. ojeej, paski potrzeb jak w simsach :D dziś dzięki Tobie myślę o tylu fajnych rzeczach. ja też czasem tak sobie wizualizuję swoje potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  6. a co do parkowania równoległego - swietne pytanie! 'rozpychają' samochody, dopóki nei wyjadą (często zostawia się na luzie i bez ręcznego), a jak to niemożliwe, to trąbią do skutku... haha. ale zazwyczaj przestrzenie, w których można parkować równolegle sa nieduże, więc nie ma ciągu 5792214190 ściśniętych samochodów.
    czeki? NO WŁASNIE. ONI SĄ 100 lat za jaskiniowcami. w sensie Francuzi. i ich czeki. dlatego właśnie piszę, że to jest dziwne :D
    hah :D no właśnie tutaj 'tabac' to jest taka super specjalna instytucja.. haha.
    pozdro :D nieparyska bina

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię sobie czasem tak chodzić na dworze, słuchać muzyki ze słuchawkami na uszach i gapić się na innych ludzi. Wolę być osobą, przed którą ludzie uciekają wzrokiem, niż tą, która ucieka od czyjegoś spojrzenia. Zdecydowanie to dodaje pewności siebie

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem Ci, że ja się kobiet o wiele bardziej boję! Mężczyźni są bezpieczniejsi, bo to jednak ja mam cycki i gdzieś tam w tych Waszych łebkach jednak siedzi przekonanie, że płeć piękna i trzeba mieć trochę więcej szacunku i dystansu :P

    Rzadko spotyka się ludzi skrajnych, to jasne. Bycie kameleonem jest dobre, im bardziej wypośrodkowane w Tobie to wszystko tym bardziej 'idealny' jesteś. :)

    Nie za ciężko Ci słuchając problemów wszystkich wokół? Osobiście bym tego nie uniosła, nie chciała wręcz nosić.
    Wcale nie miałam zamiaru zaginać, ale tak mi ostatnio ta hipotermia po głowie chodzi, że wszędzie mi pasuje :o

    Nie wiem w sumie. Patrząc na mój przypadek to na blogu widać o wiele więcej, niż zauważalne jest w życiu. Może u Ciebie jest odwrotnie? W rzeczywistości wywęszyłabym o wiele więcej niż z wpisów? Różnie może to wyglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czujesz się bezczelnie dobrze w tych swoich perfumach, starannych ubraniach i taki odważny, określony. Trochę mnie to prowokuje, a trochę straszy. Ale zaraz ... jak tak cię czytam to myślę, że chyba to zamierzony efekt.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio coraz gorzej mi wychodzi utrzymywanie owego kontaktu wzrokowego.. a kiedyś mi tak dobrze szło... jeśli chodzi o spotykanych ludzi na ulicach, czy korytarzach, to masz racje. Tchórze. Nie ma się czego bać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe doświadczenie i jak widać nie tylko ja go''odprawiam''. Nie jestem święta też unikam kontaktu wzrokowego i co ciekawe nie z osobami nieznajomymi, ale z osobami znajomymi, czującym inteligentnymi w ten specyficzny nieprześwietlający duszę( nie ma ich tak dużo znowu), które zbyt wiele mogły by wyczytać w oczach. Mogły bo zobaczyć wszystko to czego nie powinny. Bo w oczach odbija sie człowiek, jego dusza stan. Tchórzostwo? z pewnością. Wole być tchórzem niż po raz kolejny otrzymać beznadziejną interpretację tej mojej duszy, albo po raz kolejny

    OdpowiedzUsuń
  12. tak.
    ostatnio brakuje mi takiej pewności. chciałabym w końcu móc wyjść, czuć się "jak nigdy" i iść. po prostu iść (w stronę słońca..lalalala). dobrze, że się tak czujesz, takie poczucie wyższości jest zawsze potrzebne.

    OdpowiedzUsuń