poniedziałek, 12 maja 2014

Czytanie z nie-zrozumieniem

CZYTAJ - NA PRAWDĘ CZYTAJ! ALBO OD RAZU ZAMKNIJ TO OKIENKO.


Maj. Okres matur. Matura z języka polskiego - czytanie ze zrozumieniem.
Ze zrozumieniem. Zrozumieniem. Oprócz tego trzeba pokazać, że ma się przynajmniej minimalną umiejętność pisania.

Po ostatnim moim poście mam wrażenie, że albo to ja nie mam tej umiejętności i nie potrafię sensownie pisać -  albo moi czytelnicy nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Jest jeszcze trzecia opcja - czytają i nie mają zamiaru rozumieć.

Cały poprzedni post był napisany dość delikatnie - bo szczerze mówiąc sam trochę się obawiam tego co mógłbym napisać. Boję się siebie i traktuję to poważnie. Wiem jak śmiesznie to brzmi, ale widocznie większość odebrała to jakby to miało rzeczywiście miało być śmieszne. A nie jest.

„Mam zimne dłonie i wojnę w głowie
I wiem jak śmiesznie to brzmi, ale czuję śmierć”
 
NIE PISAŁEM O TYM, ŻE SZUKAM SIEBIE. 
NIE MUSZĘ SIĘ JUŻ UCZYĆ SIĘ WŁASNEGO JA.
NIE POTRZEBUJĘ JUŻ NICZEGO ODKRYWAĆ.
NIE DOSZEDŁEM DO ŻADNEJ ŚCIANY. 
I NIESTETY NIGDY NIE BĘDĘ NORMALNY.

Jeżeli już wiecie o czym (nie)pisałem i czego (nie)miałem na myśli, to możecie potraktować moją obawę na serio. Mógłbym napisać dosłownie i nawet to zrobiłem... ale właśnie przed chwilą wyjebałem połowę notki. 

Mógłbym o tym pisać tak wiele, a jednocześnie czuję, że to jest tak bardzo nie do opisania. 
Dzięki Aga!

PS.
Jeżeli nie chcecie czytać tych postów to nie marnujcie swojego czasu. 
Ewentualnie powiedz, że nie umiem pisać. Nie ma nic gorszego jak nie-zrozumienie.
 
 

 
 





 
 

14 komentarzy:

  1. Dopiero zaczynam nadrabiać zaległości w Twoich wpisach i nie wiem o czym był poprzedni post, ale sądząc po tym poście szczery i prosto z serducha jak te, które pojawiały się przed moją przerwą.
    Muszę się z Tobą zgodzić nie ma nic gorszego jak nie-zrozumienie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie rozumiem... nie masz zamiaru szukać siebie bo już wszystko znalazłeś i to co znalazłeś Cię przeraża czy też boisz się tego. Ale jeżeli to stan przejściowy ? Nie chcę tu pisać że nie wiesz co piszesz (jeśli rozumiesz o co mi chodzi) czy też, ze wiem o Tobie więcej niż ty, no bo oczywiście tak NIE JEST... ale życzę Ci żeby to nie był koniec poszukiwać... Mimo tego co napisałeś, że błędnie odczytałam fakt iż szukasz własnego ja. To ja sądzę ( i chyba zdania nie zmienię) że poznajemy się przez całe życie a to co przechodzimy w takich momentach to tylko jakiś BEZNADZIEJNY przystanek na tej naszej drodze do celu. Oby tylko ten cel nie okazał się jeszcze bardziej beznadziejny.
    Mam nadzieje, ze się nie zamotałam we własnych myślach a to co napisałam zostanie przeczytane ze ZROZUMIENIEM i mam oczywiście nadzieje że jest w tym choć odrobina sensu jaki chciałam przekazać.
    Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja czytałam i zinterpretowałam po swojemu. często, jak coś czytam, to przychodza mi do głowy luźne rozkminy, czasem nie do końca związane z tematem.. mój komentarz odnosił się głównie do drugiego akapitu, który odczytałam na swój sposób.
    lubię czytać, zdarza mi się coś ominąć i nie będę próbowała komuś ściemniać, że jest inaczej. staram się jednak nie pisać bezmyślnych komentarzy, ale jeśli to zrobiłam, to przepraszam :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytanie ze zrozumieniem to problem w naszym i nie tylko naszym narodzie. Zauważam to między innymi tam, gdzie są długie blogowe notki, bez zdjęć, przerywników itp. Czytelnik się męczy, najczęściej nudzi i nie chce zamiknąć, uważa, że musi dać komentarz, a potem on jest od czapy. Sama chętnie cofnę się do poprzedniego postu i spróbuję go zinterpretować:)
    Zgadzam się z tym, że dzieciaki w wieku 8 czy 16 lat nie są jeszcze gotowe na sakramenty. Do tego potrzeba gotowości, odpowiedzialności...Ale tak jak o wielu innych rzeczach decyduje się o tym z góry, że sakrament mieć trzeba, bo jak nie, to wstyd. Ja osobiście tak nie uważam...
    A co do matmy i matury-ja zdawałam w 2008, to był bodajże ostatni rocznik bez matematyki. Naprawdę nie uważam, bym była przez to "uboższa". Logarytmów nie miałam, nie wiem, z czym to się je i mnie to nie obchodzi:) Na szczęście przygodę z matematyką już skończyłam, nie wiem, czy ucierpiało na tym moje logiczne myślenie (o ile było w ogóle coś takiego), cieszę się, że mam to za sobą. Nigdy żaden nauczyciel nie potrafił rozbudzić we mnie miłości lub choćby sympatii do tego przedmiotu. No i jestem sobie taka matmo-analfabetka, o. Pozdrawiam, trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Post poprzedni pamiętam, gorzej z zapamiętaniem tego co ja pisałam. Wiem w każdym razie,że chyba nic nie wspomniałam o szukaniu siebie, odkrywaniu i dochodzeniu do ściany (ściana? skąd w ogóle taki pomysł. Nie przyszłoby mi nawet coś takiego do głowy). Jeśli pomimo tych przykładów znalazło by się coś, jakaś rzecz, którą źle zinterpretowałam to przepraszam. Niby czytanie ze zrozumieniem jest takie proste, ale niestety nie dla mnie. Dlatego obawiam się,że matury z polskiego nie zdam.

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie reklama, po prostu polecam ulubionych autorów tekstów;)
    Wiesz co mówią? Po pijaku i w nerwach mówi się szczerze co się czuje. Może ja wyczułam te nerwy i dlatego stwierdziłam, że ten post jest mocny.

    OdpowiedzUsuń
  7. A może tu nie chodzi o czytanie z (nie)zrozumieniem tyko o własne interpretacje... Wiem z własnego doświadczenia, że czasem piszę coś w emocjach... czasem towarzyszy mi kilka sprzecznych uczuć i bierze mnie na różne zwroty i dziwne metafory... po kilku dniach jeśli sama czytam własne teksty mam wrażenie, że chyba tylko ja doszukam się w nich tego WŁAŚCIWEGO znaczenia... Może to jest właśnie istota tego problemu...
    Takie moje luźne przemyślenia...
    Pozderka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak trafiłam, że najpierw czytałam ten post, dopiero potem poprzedni, o któym mowa, i szczerze mówiąc...
    Ten poprzedni jest trudny, bo opisujesz-bardzo ogólnikowo- stan umysłu, którego nie każdy doświadcza. Ja już po wstępie wiedziałam, o czym piszesz, ale tylko dlatego, że sama miewam podobnie. Zaznaczam, tylko podobnie, jesteśmy jako ludzie tak różnorodni, że trudno spotkać kogokolwiek, kto czułby tak samo jak ty.
    Dlatego na serio post mógł być niezrozumiały, szczególnie dla ludzi pewnych siebie i swego, twardo stojących na ziemi, a wiesz, jak czytelnicy lubią spłycać to, co przeczytają. Ludzie kochani każde uczucie, filozofię innego człowieka naginają do swojej, aby ja zrozumieć. No i czasami tak nagną, że wyciągają zupełnie błędne wnioski :\

    Dlaczego tak twierdzę o urodzonych w maju? Bo maj to kwitnące kwiaty, ciepła, słodka wiosna, a jak wiadomo, wiosna kojarzona jest z pięknym dziewczęciem w zwiewnej sukience i z bukietem kwiatów. Z miją, kochana osóbką, na którą każdy czeka z wystęsknieniem. Ja, urodzona w maju, wydawać by się mogło, że zaczynajac swoją ziemska wędrówkę w tak piękna porę roku, powinnam być jak wiosna, jasna, wesoła, beztroska, kochana przez ludzi. A nie jestem. Bardziej przypominam zimę z jej kontrastem czarno-białym, wiecznym chłodem i wyjątkowo brzydkimi roztopami ;)
    PS Pisałam, ze jadę na Łemkowszczyznę... Uściślając, w Beskid Sądecki, oznaczany na starych mapach właśnie jako ta kraina

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy z nas ma inną mapę myśli i pamiętaj o tym, że nie wszystko, co jest zrozumiałe dla ciebie, jest też zrozumiałe dla innych. :) a to, że nie każdy potrafi czytać ze zrozumieniem, to normalka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z interpretowaniem myśli, odczytywaniem ich jest tak jak z wierszami. Wiele osób ma z tym problem, choć prozę rozumie doskonale. Aby zrozumieć wiersz, trzeba poznać biografię autora i to bardzo dogłębnie. Środki stylistyczne można by nazwać skrótami myślowymi. I być może Ty użyłeś jakichś skrótów myślowych, które dla czytelnika okazały się za trudne, ponieważ nigdy nie doświadczył tego co Ty? Tylko Ty sam wiesz co tak naprawdę siedzi w Twojej głowie. Każdy z nas te uczucia mógłby ubrać w inne słowa. Ja jako osoba w szczęśliwa, optymistycznie nastawiona do życia mam często problem ze zrozumieniem tych nieco mniej radosnych uczuć. Bywam ambiwalentna, ale nie nazwałabym tak tej Twojej cechy, o której Ty wspominasz w tamtym trudnym poście. Być może posiadasz bardzo wrażliwą duszę, która rozkłada każde uczucie na czynniki pierwsze i w ten sposób pojawia się u Ciebie jakaś niesamowita polimorfizm tego zjawiska. Powiem Ci serio - to był trudny post. I nie potrafię go zinterpretować. Tak sobie tylko teraz gdybam.

    P.S. Niechcący skasowałam tamten komentarz! Wklejam więc drugi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że Twoja wiara w człowieka istnieje. ;)

      Był trudny dla ludzi mniej wrażliwych lub bardziej ubogich w doświadczenia życiowe. Pamiętaj, że ludzie nie dzielą się tylko na tych, którzy odczuwają tak jak większość albo nie odczuwają niczego. Są też tacy jak Ty. Dlatego psychologia czy też psychiatria są tak skomplikowane. Nie tylko dlatego, że skupiają się na odchyleniach od normy ale też dlatego, że norma jest w rozmaity sposób definiowana; zależy przecież od wielu czynników. :)

      Usuń
  12. Dwie godziny ślęczałam teraz nad pewnym zagadnieniem do szkoły, takie zajęcia praktyczne z mojej psychologii. Tekstów miliony, a w każdym to samo - słuchaj bez interpretacji, buduj z człowiekiem kontakt powoli, bez żadnych najmniejszych sugestii, pozwól mówić, jedynie delikatnie płynąc po tematach, które wydają Ci się istotne, analizuj bez jakiegokolwiek oceniania. Stek bzdur, czy coś, co mogłoby zadziałać, jak to odnosisz do siebie? Bo ja osobiście, chociaż gardzę tym, co muszę do swojej główki wklepać, uważam, że taka rozmowa co nieco byłaby w stanie rozjaśnić Ci ten emocjonalnie-nieemocjonalny amok.
    Wcale delikatnie nie było, mówię o poprzednim wpisie. I w sumie nie wiem czy rozumiem to w jakikolwiek 'lepszy' od innych sposób, ale uwierz, że się starałam.

    Hm, co do introwertyków to mam zupełnie inne podejście. Oczywiście, ja jak to ja, zawsze skupiam się na relacji damsko-męskiej, więc w tym przypadku widzę kogoś takiego jako coś bezpiecznego, ale nie mającego do mnie tak zdecydowanego podejścia jak ekstrawertyk, którego się boję. Paskudny dysonans, wierzę wszystkim, nie ufając nikomu.

    Ps. 'z jednej strony delikatna mała dziewczyna, a z drugiej - tej wewnętrznej i "nieobecnej" ostra babka która nie stroni od alkoholu i samodestrukcji. A to wszystko zdeterminowane przez wspomnienia i emocje siedzące w podświadomości' - geniusz. rozszyfrowałeś mnie praktycznie na wskroś tym stwierdzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  13. I najbardziej rozpieprza mnie to, ze gdy ktoś mówi, rozumiem, przytakuje z poczuciem paradoksu, hipokryzji, ze tak jest OK.
    http://jestiniema.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń