niedziela, 1 grudnia 2013

Egzystencjalny Paw

Postów o muzyce było zapewne setki, tysiące a nawet miliony. Nic dziwnego – muzyka to jeden z najważniejszych elementów naszego życia … generalizując oczywiście. Fenomenu muzyki nie umiem wyjaśnić, ale chyba nawet nie muszę, każdy czuje to na swój sposób. Choć ostatnio odbyłem ostatnio ciekawą rozmowę na muzyczne tematy z nowopoznaną koleżanką to nie będę  też rozwodził się tutaj nad tym, który rodzaj muzyki jest lepszy a który gorszy, bo to też bez sensu.

Kilka dni temu w moje uszy trafiła pewna płyta – płyta, na którą czekałem od kilku miesięcy i wreszcie jest. (jeszcze jej nie mam fizycznie, ale zamierzam kupić!). Przesłuchałem ją raz – lecąc w tle delikatnie musnęła tylko mój zmysł słuchu, przesłuchałem po raz drugi – moim uszom się spodobało, przy trzecim razie zacząłem słuchać dokładnie …. I tak jeszcze kilka razy. Z każdym następnym dźwiękiem coraz dosadniej do mnie trafiała, aż w pewnym momencie po prostu mnie uderzyła. Uderzyła mnie swoją PRAWDZIWOŚCIĄ.

„VNM – ProPejn” to chyba najbardziej osobista i autentyczna płyta jaką słyszałem w ciągu ostatnich kilku lat. Pięćdziesiąt pięć minut szczerych dźwięków, historii i emocji. To nie są wyjęte „z dupy” ogólniki o życiu, to nie są umoralniające kazania artysty … to nie są też naiwne historie romansowego chłamu – ta płyta to po prostu zapis wszystkiego co działo się przez ostatni rok z autorem. WSZYSTKIEGO – szczerze, dosadnie i prostolinijnie.  W dzisiejszych czasach ludzie preferują muzykę o niczym, przy której można się tylko i wyłącznie pobawić – nie mówię, że to źle, nie wszystko musi być „ambitne”. Tylko, że muzyki o niczym jest w kurwę i jeszcze więcej a czegoś treściwego trzeba już poszukać. Ja znalazłem i VNM przerapował mi w skrócie swoją „autobiografię”.

Tu akurat Ten Typ Mes - ale też autobiograficznie. 

Takich artystów znam jeszcze kilku i ta szczerość to cecha którą u nich najbardziej cenię – nawet jeśli nie identyfikuje się z ich tak dosadnie prawdziwym życiem. Każdy kto potrafi wsadzić sobie cały rękaw w usta i puścić „egzystencjalnego pawia” jest warty uwagi. Jedni potrafią wyspowiadać się przed słuchaczami z takich grzechów jak aborcja, inni wyśpiewują swoje historie prosto z Monaru a niektórzy zwierzają się ze swojego trudnego dzieciństwa.

Jako „dowody w sprawie” załączam kilka utworów z płyty.

„Blizna” – VNM przeszedł w wieku 4 lat operację, która zostawiła ślad na jego twarzy.



„Bipolar” – codzienne zmagania introwertyka ze światem zewnętrznym.



„Reintrospekcja” – opis jego obaw dotyczących przyszłości i nawrotu raka.




BO MOI SŁUCHACZE MAJĄ GŁÓD AUTOBIOGRAFII



18 komentarzy:

  1. tak muzyka nastrojowa się zdarza:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy ma 'swoją' muzykę. Jestem przykładem typa kompletnie odbiegającego od Twoich upodobań muzycznych. Dla Ciebie raczej najbardziej liczy się tekst i przesłanie, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raczej tak, dla mnie czesto tez - uwielbiam rap nie za bogata linie melodyczna, a wlasnie za to, co niesie. tego akurat nie znam, ale zaraz chetnie poslucham :)
      kazdy ma swoja muzyke, jest ona dla nas bardzo wazna, to jest super :)

      Usuń
  3. Wcale nie powinnam uznać zgłoszenia, bo przyjmowałam je do 23:59... Niech będzie, dopisuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybaczam, niech będzie, idą święta i te sprawy :")

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się w muzyce jakoś nie odnajduję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też wolę ambitniejszą muzyke, ale te mniej ambitna też zdarza mi się słuchać. Gdzieś już słyszałam że ta płyta wymiata.
    Ciekawa recenzja;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muzyka to coś co ma nas motywować, pocieszać, pchać do przodu, ale też wyciszać, uspakajać. Szczerze mówiąc zastanawiam się jak ktoś może nie lubić muzyki. Istnieją tacy ludzie? A z kolejnej znów strony w popkulturze jest natłok tekstów o tym samym, albo zraniona miłość, albo seks. Smutne, że artyści bardziej znani nie mają na siebie pomysłu, ale pocieszający jest fakt, iż są jeszcze ludzie, którzy mają coś do przekazania.
    Ja uwielbiam słychać wszystkiego co wpadnie mi w ucho ;) Nie jestem jakoś super ukierunkowana.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słucham takiej muzyki jak Ty ale zgadzam się z tym, że prawdziwość w muzyce bardzo do mnie przemawia. :)
    Tak czytam Twojego bloga i z postu na post coraz bardziej mi kogoś przypominasz. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzebuję płuc i serca więc to trochę skomplikowane.
      Kurczę, zawsze się bardzo cieszę jak słyszę, że ktoś chce oddać krew czy szpik. Naprawdę to bardzo dobre z Twojej strony. :)
      Przypominasz mi kogoś z kim się przyjaźniłam, bardzo mocno. Pozytywnie. Sama nie wiem dlaczego dopiero teraz napisałam, czytam już od pewnego czasu ale teraz to był taki impuls do napisania. :)

      Usuń
    2. Może napisz mi meila? paganoolga@gmail.com albo na gg, jak wolisz? :)

      Usuń
  9. No widzisz, takie już są dzisiejsze media. Ze wszystkiego zrobią wielkie halo. Nie chodzi mi jednak o to. Denerwuje mnie, jak niektórzy się wypowiadają na ten temat. Pisałam to już wcześniej na blogu jak i u innych, że bez względu na to czy zginął z głupoty czy też nie, to nie znaczy, że to dobrze. Po prostu uważam, że każdy zasługuje na dobre słowo, a nie same oszczerstwa. Nie bronię jego wyczynów, o nie! Tylko ta odrobina kultury, po co od razu pisać, że jego śmierć jest sprawiedliwa, bo za dużo w życiu osiągnął. To już jest żałosne. Dlatego będę twardo trzymać się swojego zdania : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się muszę z Tobą zgodzić. Różnica polega w tym, że tamtym ludziom, aby pomóc to trzeba coś zrobić, wysilić się, poświęcić. A żeby hejtować na forum, nie potrzebują zbytniego wysiłku. Takie czasy.

      Usuń
  10. Każdy ma swoją jakąś muzykę. Wolę słuchać właśnie taką ambitną, choć czasem zdarza mi się ta drugą (szczególnie fajnie się śpiewa). Słucham zupełnie innej muzyki niż ty, ale same opisy do piosenek mnie zaciekawiły. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest własnie słuchanie muzyki...Nie jakieś tam ledwo dosłyszalne dźwięki w autobusie, tramwaju i jeszcze jak kumpel coś gada do drugiego ucha. Dla mnie taka postawa to wprost profanacja! Liczy się tylko spokojne słuchanie jednej płyty po kilka razy, głośniki na full i zasłuch w tekst. Wtedy można się na serio w tych dźwiękach zakochać.
    Ja nigdy nie odkładam płyty dopóki nie nauczę się całej na pamięć. A o dziwo do muzyki to pamięc mam, tylko do chemi jakoś nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż głupio się przyznać, ale ów wykonawcę znam tylko z nazwy. Postaram się płytę przesłuchać, teoretycznie nic mnie to nie kosztuje, bo w sieci z pewnością jest cała. Moją płytą, która na zawsze będzie dla mnie już totalną prawdziwością jest Kinematografia. Wiadomo, nie wszystkie kawałki. Ale duża ich część. I dla mnie bez muzyki nie ma życia. Wiele kawałków jest czystym wspomnieniem, wystarczy kilka taktów, a ja wiem co przy tej piosence robiłam. I to jest dla mnie piękne w muzyce. Bo mimo iż węch jest zmysłem, który najbardziej zapada w pamięć, dla mnie muzyka jest takim łącznikiem ze wspomnieniem. Muzyka teraz nie jest ambitna, jest takowa potrzebna, czasami trzeba się wyluzować, nie myśleć, ale są płyty, które słuchasz po kilka raz pod rząd, cały czas od nowa się w niej zakochujesz i odnajdujesz na niej coś nowego. I to jest wspaniałe. To co napisałeś u mnie - bardzo mi się spodobało ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. cóż chyb amusi minąć trochę wiecej czasu zanim cokolwiek napiszę na temat tego postu ": )i tej muzyki : )tak od razu to nie umiem :D
    ¦ mój blog

    OdpowiedzUsuń
  14. Muzyka jest niesamowita. Wywołuje we mnie tyle różnych emocji, że to jakaś poezja. Wzrusza mnie też strasznie.

    OdpowiedzUsuń