Jednak wyścig szczurów zaczyna się tak na prawdę już w szkole. Na pewno w gimnazjum, być może w podstawówce - kiedy na start wyścigu wypychają nas nasi rodzice. Od małego wszyscy wmawiają nam, że musisz być lepszy od innych - i to najlepiej w każdej możliwej dziedzinie. To wzbudza u nas zazdrość i całą masę innych złych emocji. Zasada "po trupach do celu" staje się dla nas normalką już w liceum, kiedy to powoli wkraczamy w "prawdziwe życie" i zaczynamy mieć "prawdziwych wrogów".
Ostatnio znalazłem w Internetach taki oto obrazek:
Kurwa, mam wrażenie, że niektórzy na prawdę mogą myśleć w ten sposób. Nie pomogę ci, bo nie mam w tym interesu - mało tego, możesz być dla mnie zagrożeniem!
I to właśnie mnie teraz męczy bo wkroczyłem w środowisko, gdzie wszyscy się tak zachowują. Wszędzie są podstępne szuje, czekające na Twoje potknięcie. Masa różnych, różniastych "ważniaków" grasuje na biednego pracownika ... osacza go i wywiera na nim presję. Korporacja - czyli "Mistrzostwa Świata w Wyścigach Szczurów". Nie miałem świadomości, że tak to wygląda, nie spodziewałem się, że będę miał nad sobą taką liczbę kierowników - taką, że nie jestem w stanie zapamiętać nawet ich nazwisk. Nie wiedziałem, że co 15 minut będę dostawał wiadomość "Widzę, że dzisiaj słaba sprzedaż - nie możesz postarać się bardziej? Udowodnij, że jesteś coś wart!"
Mi to zupełnie nie odpowiada ... nie nadaje się do świata w takiej wersji. Nie lubię (nie nawidzę!) takiego pośpiechu. Pośpiechu przez który nie mam czasu nawet podrapać się po głowie. Tak, tak to jest - wychodzę z pracy i biorę ją ze sobą do domu. Męczy mnie to, wydaje mi się, że długo nie wytrzymam w takim tempie. Myślę, że moje swoją drogą nadszarpnięte zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż pieniądze, które mogę zarobić w tym korporacyjnym molochu. Nie jestem do tego po prostu stworzony.
Przepraszam, że do Was nie zaglądam ... choć bardzo chciałbym. Przyznaję przed samym sobie, że brakuje mi waszych wpisów i naszych rozmów w komentarzach. Chciałbym napisać coś "ambitnego" ale muszę walczyć z WYŚCIGIEM SZCZURÓW. Brzmi jak wymówka - ale taka jest smutna prawda.
Jak tylko będę miał możliwość to nadrobię zaległości w Waszych blogach!
Tak zbudowany jest świat, bez konkurencji wszystko byłoby za łatwe, co nie zmienia faktu, że między nami jest dużo niesprawiedliwości, na co nie mamy wpływu. Na szczęście wokół nas znajdują się ludzie, którzy mają resztki honoru i nie są egocentrykami. :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, chyba większość z nas ma teraz ten problem... świata nie zwyciężymy... ;)
OdpowiedzUsuńW gimnazjum nie odczuwalam tego, każdy byl dla siebie pomocny, miałam bardzo zgrana klasa. za to w liceum...mam moze jedna osobe w klasie, która szczeze pomaga, inni tylko czekaja na jakas slabosc, nienawidze swojej szkoły ;_;
OdpowiedzUsuńNiestety, żyjemy w czasach, że to wszystko jest na porządku dziennym. Jak nie umiesz się wypromować i pokazać od najlepszej strony, to wypadasz z gry. Przykre, ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=c5BKtVoiFRc
OdpowiedzUsuńW zasadzie ja z tych ''mądrzejszych''Zgadzam sie z tobą całkowicie. wyścig szczurów jest złem. Po co na co?
Niecierpię wyścigu szczurów, i szczerze współczuję Ci takiej roboty, choć dzisiaj to niby mamy się cieszyć, że w ogóle jakaś praca jest... Na szczęście, chyba nigdy nie czułam wyścigu szczurów na własnej skórze. Moi rodzice dali mi spokój w tzreciej podstawówki, gdy po dwóch latach dodatkowego angielskiego stało się jasne, że wszelakie próby podwyższenia mojego poziomu wiedzy w sposób szybki i wymuszany kończą się u mnie tylko nerwicą i nienawiścią do przedmiotu... Angola nie znoszę do dziś i mam słabe oceny, nic mi to wkuwanie słówek w dzieciństwie nie pomogło, tylko nerwy straciłam. Swoim dzieciom też nigdy nie będę tego robić. Mimo wszystko twierdzę, że bardziej w życiu przydaje się inteligencja niż zdobyta wiedza. A rozwijanie inteligencji wymaga spokoju, czasu, dobrych warunków, nie zajęć dodatkowych. Teraz, w liceum, moze moi znajomi walczą o cos, rywalizują, ja nie. Jeśli jestem zarobiona, to dlatego, że chcę być, bo fascynuje mnie nauka. Na pewno nie po to, by zostać czyimś szefem.
OdpowiedzUsuńNajgorsza jest ta świadomość, że jeśli nie wybijesz ponad to zostaniesz boleśnie stratowany i nikt nie zwróci na to najmniejszej uwagi.
OdpowiedzUsuńWyścig szczurów niszczy psychikę, jeśli jest się cały czas pod presją. Za nic nie chciałabym pracować w takiej pracy, bo to musi być strasznie męczące, przez to też gorzej jest coś osiągnąć. Na szczęście rodzice zawsze kazali mi iść swoją drogą, a nawet na studiach nie mam go, wiedza jest rzeczą wspólną. Ale wiem, że na młodszym roczniku jest wyścig szczurów, bo wszyscy uczą się dla 1000 zł miesięcznie.
OdpowiedzUsuńNiepodpowiadanie na kolokwiach to dla mnie nienaturalne zjawisko - wczoraj zabrano mi kartkę za to, że podpowiadałam na zaliczeniowym kolokwium z całego przedmiotu :D
Nigdy nie brałam udziału w takim czymś, bo np. szkoły, do których chodziłam, były normalne. Nie rozumiem jednak tego wyścigu. Uważam, że jeśli ktoś jest dobry w tym, co robi, przebije się tak czy tak, a nie podkładając nogę "konkurencji". Miejsce w wielu branżach czy szkołach jest dla wszystkich i tylko własnym wysiłkiem można coś osiągnąć. Nie mówię już nawet o kosztach takiego postępowania, np. zrujnowanym zdrowiu czy braku przyjaźni...To jest dla mnie nienormalne.
OdpowiedzUsuńJak tak patrzę wyżej (na komentarze pod tym wpisem) to stwierdzam, że będziesz miał dużo do nadrobienia :) Ale mnie możesz ominąć.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci jedno: Pierdziel wszystko, jedź w GÓRY!
I tyle na ten temat.
Stres najlepiej właśnie tam odreagować. KARKONOSZE! Zapraszam.
Trzymaj się tam kolego! Nie daj się im wciągnąć w to bagno, szkoda nerwów i zdrowia.
OdpowiedzUsuńTeraz wszędzie tak jest. Ja u siebie w pracy miałam to samo, no i odpadłam, nie dałam rady. Znam ten ból więc doskonale. Trzymaj się, dasz radę.
OdpowiedzUsuńnienawidzę tego zjawiska, od zawsze staram się tego unikać, bo zbyt mocno szarga to nerwy. Niestety, ostatnio zauważyłam, że do takiego wyścigu szczurów chciała zachęcić mnie młodsza kuzynka, której zachowania nie potrafię zaakceptować, szczęśliwie zbiłam jej pomysł. Może zabrzmi to mało zachęcająco, ale musisz to przetrwać, nie ma innej rady.
OdpowiedzUsuńTeż nie nawidzę czegoś takiego. I nigdy nie biorę udziału w takim wyścigu, jednak zauważyłam,że i u mnie coś takiego już było, choćby w podstawówce. w gimnazjum trochę mniej, a już w liceum każdy myśli póki co,żeby sobie w ogóle poradzić. Współczuję takiej sytuacji w pracy, trzymaj się
OdpowiedzUsuńA podobnież w kupie siła...
OdpowiedzUsuńDzięki, na pewno przekażę;)
OdpowiedzUsuńCzyli wracasz do nas?;)
Witaj Kubo!
OdpowiedzUsuńDużo się ostatnio dzieje, ale wróciłam na bloga :)
Jeśli chodzi o Twoj wpis - to jest okropne, ale prawdziwe. Jeśli chce się zdobyć szczyt - nie ma przyjaciół. Każdy czeka na potknięcie, na nieszczęście, które może zniszczyć konkurencje... to okrutne, ale takie są fakty. Myślę, że najgorzej jest w showbiznesie. Artyści potrafią być straszni. Zdaję sobie sprawę, że będę tam całkowicie samotna... czasami mi smutno, ale teatr kocham bardziej.
Trzeba to jakoś przetrzymać i nie dać się wrobić w to bagno, bo wtedy staje się człowiek taki dam.
Pozdrawiam
Przeraża mnie wyścig szczurów. Nie chce mieć z nim nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńNajbardziej go nienawidzę, gdy ktoś, kto wydaje mi się bliski, zgarnia do siebie naszą wspólną pracę i mówi "musisz dbać o swoją dupę".
Poruszyłeś bardzo ważny temat. W dzisiejszym świecie ciągle gdzieś biegniemy, wyprzedzając się nawzajem. Zapominamy o podstawowych wartościach, by dążyć po trupach do celu. Szkoda...
OdpowiedzUsuńMasz rację, od małego jesteśmy skazani na ten wyścig szczurów. Musimy być najlepsi, bo inaczej nikt nas nie zauważy. Na każdym kroku musimy udowadniać naszą wyjątkowość. W gruncie rzeczy każdy z nas ma coś z egoisty, niestety.
OdpowiedzUsuńNie martw się, ja też dopiero teraz wzięłam się za nadrabianie zaległości blogowych. Od czego jest weekend. Trzymaj się :)
Ja w tym całym wyścigu szczurów nie zamierzam barć udziału ... i nie traktuję ludzi dokola jako moja konkurencje... Chyba zbyt przyjazna jestem... :)
OdpowiedzUsuńHaha, to mi coś przypomniało. Mieliśmy projekt z matmy na zielonej szkole (do tej pory nie wiem, dlaczego zapisałam się akurat na matmę...), a nagrodą za dobre analizy miała być piątka. Mógł ją dostać tylko jeden. Pan profesor to ogłosił, po czym spojrzał się na nas i z zadowoleniem stwierdził, że "teraz to się zacznie wyścig szczurów". Miałam z tego bekę przez cały dzień, na szczęście przewidywania pana S. się nie sprawdziły i szalonej rywalizacjo po trupach nie było. Wyścig szczurów po jedną marną piątkę!
OdpowiedzUsuńNIe rozumiem też osób, które twierdzą, że nigdy nie będą w tym brały udziału. Taki świat, nie da się chyba tak totalnie odizolować i nie przejmować się tym, że wszyscy naokoło zdobywają stanowiska, premie. Ja nie potrafię. Ale ja nie idę po trupach.
Ooo, znalazłeś czas, aby przeczytać moje wypociny. Cieszę się... ale na góry pewnie czasu nie znalazłeś, co? ;)
OdpowiedzUsuńMoże..w sumie to też jest prawdopodobne. Tylko żebyśmy przypadkiem w jednym momencie nie zmienili pasa.
A mi rodzice mówili, że jak będę ciągnąć na 3 to też dobrze. I co? I żyję. A to, że każdy dookoła czeka na potknięcie drugiego to oczywiste i już mnie to w ogóle nie dziwi.
OdpowiedzUsuńwow, ale oldschool, S.P.O.R.T.U nie słyszałam od lat, poza Baunsuj ze mną i oczywiście DRIN ZA DRINEM... ;)
OdpowiedzUsuńkorposzczury! rzeczywiście, całe życie mierzymy się z innymi, uważam to za dziadostwo... lepiej się wspierać, grupą też można zwojować rynek pracy :)
Na tym memie powinna być moja koleżanka z klasy z liceum. Serio, dokładnie ten sam tekst usłyszałam od niej kiedyś na sprawdzianie.
OdpowiedzUsuńUciekaj od tej szczurze pracy. Spokój ważniejszy od hajsu, poszukaj czegoś mniej 'wyścigowego' ;)
To może warto poszukać pracy, która Cię nie wykończy fizycznie i psychicznie?
OdpowiedzUsuńNie daaaj się, zdrowie ważniejsze ;) Nie rób jak moja mama. :P
Ja uzewnętrzniłam i dwa miechy nie moje. Rewolucja pierwsza taka w życiu, ale nie żałuję :) Choć jeszcze będę składać swoje kawałki mózgu przez dobrą chwilę, no ale nic za darmo :)
O Bogu to ja nawet pisać nic nie będę bo muszę się z Nim najpierw przeprosić. :)
Trzymaj się i powodzenia! :)
Ostatnio moja nauczycielka biologii sama namawia nas do wyścigu szczurów ;). Jest załamana, że takiego zjawiska nie widzi u mnie w klasie, no cóż. Nie lubię tego. Jestem za pomocna, bo nie wyobrażam sobie nie wysłać komuś notatek, jak mnie prosi. Czemu miałabym tego nie zrobić, no błagam. Skrajności wszędzie.
OdpowiedzUsuńCześć, dawno mnie u Ciebie nie było!
Jako nauczycielka, widzę to w swoich uczniach, a oni to mają po rodzicach.... bo ja z kolei zniechęcam do czegoś takiego i siebie i innych i dobrze mi z tym :)
OdpowiedzUsuń