niedziela, 19 maja 2013

STRZAŁ - cz.2


Jako, że nie mam chwilowo ochoty na tworzenie czegoś nowego to opowiem Wam pewną "starą" historię. Pisałem ją chyba łącznie ze trzy dni. Finalnego kształtu nabrała dnia 14.01.13 r. Post wcześniej ukazała się pierwsza część. Teraz czas już na drugi "rozdział". Jeżeli pierwszy Was ominął - to zapraszam TUTAJ. Przeczytajcie i zastanówcie się nad ciągiem dalszym, który niewątpliwie nastąpi w następnym poście będąc ostatnim rozdziałem "Strzału".

*******************************************************************************************************************************************
STRZAŁ - cz.2


Andrzej B. miał dziwne przeczucie, że wcześniej coś mu umknęło, postanowił jeszcze raz spatrolować podwórko. Szukał czegoś co widział już poprzednim razem patrząc z okna. Sprawdził z obydwu stron mieszkania … i nagle się zorientował. Na parkingu stał zaparkowany samochód z wyróżniającymi się rejestracjami, w pobliżu pojazdu kręciło się dwóch facetów, którzy od razu wydali mu się policjantami. Przypatrzył się dokładnie żeby mieć pewność. Podświadomie wiedział, że oni wiedzą, że to nie przypadek. Wpadł w furię a instynkt obronny podpowiadał, że musi strzelać. Wyjął broń i wycelował w stronę tajniaków ale żaden z czterech strzałów nawet nie zbliżył się w tamtą stronę – jakby strzelał ślepakami. Obraz przed oczami mu się zamglił i udało mu się tylko dostrzec tych facetów którzy obezwładnili jakiegoś kierowcę na parkingu, myśleli, że to on. Ale szybko się zorientowali, że strzelec patrzy na nich z trzeciego piętra. Trzasnął oknem prawie je wybijając, pobiegł do przedpokoju, na drodze stanęła mu dziewczyna, staranował ją i w sprinterskim tempie zaczął blokować drzwi i zasłaniać okna. Sam przyniósł wszystkie najcięższe graty pod swoimi drzwiami, przesuwał meble z lekkością, jakby ruszał pionkami na planszy. Psy zaczęły ujadać a hałas był dla niego nieznośny i miał wrażenie, że głowa mu wybuchnie. Zabił jednego szybkim pociągnięciem za spust … drugi miał więcej szczęścia i uciekł.   
Mężczyzna usiadł na zimnej ze strachu podłodze, poczuł przeraźliwe zimno, całe mieszkanie na które patrzył zdawało mu się lodowate. Miał sparaliżowane ciało i myśli, dopiero kiedy usłyszał, że w łazience dziewczyna wymiotuje wstał i kontynuował barykadowanie mieszkania. Nie miał poczucia czasu i nie wiedział że tak szybko jego mieszkanie-bunkier zostanie otoczone. Ukradkiem podglądał przez okno starając się kontrolować sytuację. Spojrzał na zegarek, była 14 ale nie wiedział jaki jest dzień tygodnia. Wciągnął nosem ścieżkę z białego proszku żeby nabrać nowej energii, zrobił też wodno-amfetaminowego drinka dla Kamili, wlał w nią całą szklankę i wsadził głowę pod kran z zimną wodą. Włączyli telewizor i zaczęli śledzić kanały informacyjne gdzie dowiedzieli się, że są otoczeni a wszystkie siły policyjne miasta skupiły się na osiedlu. Gorzej - do miasta dotarły specjalne oddziały antyterrorystyczne i snajperzy którzy czaili się na dachu pobliskiej szkoły. Miał się pojawić też negocjator i rzeczywiście się pojawił ale nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Trzymał w ręku broń ze świeżym magazynkiem i czekał. Śmiał się z tych wszystkich policjancików którzy się na niego czaili i nie mogli nic zrobić, tak jak by się go bali, schlebiła mu ta myśl. Jednocześnie uświadomił sobie, że to jest koniec i trzeba zakończyć to najlepiej jak tylko się da.
Negocjator chciał wyciągnąć z mieszkania siedemnastolatkę, dziewczyna chciała uciec ale chciała też zostać. Pistolet w ręku Andrzeja jednak delikatnie sugerował żeby została i tak też zrobiła. Musiała wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze – zawsze naiwnie nabierała się na obiecanki Andrzeja, choć tym razem nic nie obiecywał. Była nim zafascynowana i przestraszona jednocześnie. Fascynacja ta przeradzała się z czasem w uzależnienie. Zawsze jej pomagał, opiekował się nią i czuła w nim oparcie od którego nie mogła się uwolnić. Za takie poczucie jednak musiała płacić … i to słono. Andrzej miewał często swoje „odchyły” i „odloty”. Wtedy musiała się bać agresji, która unosiła się wokół jego i jego znajomych. Znał jej czułe punkty i z łatwością mógł nią sterować i manipulować, była zbyt słaba i nie chciała się rzucać swojego toksycznego nałogu. Toksycznego tak jak ten związek.
Było już ciemno, w mieszkaniu odcięto prąd, ale dla nich to nie miało żadnego znaczenia bo przecież myśleli o czym innym. Facet z pistoletem w ręce opowiedział swojej kochance co się stało, miał wyraźnie załamany głos ale poza tym nic nie zdradzało jego strachu, mimo to ona wiedziała. Już wiedziała, że źle zrobiła nie uciekając z tego mieszkania … przeczuwała najgorsze, myślała o swoich rodzicach i wszystkich złych rzeczach... Po mieszkaniu szwendał się ocalały wcześniej pies, który wkurwiał  swojego pana niemożebnie i narażał się na jego gniew, ale teraz  po prostu nie mógł go zabić. Tymczasem na zewnątrz już od kilku godzin osiedle otoczyła policja i całe stada rządnych sensacji gapiów. Najpierw na ulicach był gwar, strach i ogólna dezorientacja ale z każdą godziną robiło się spokojniej. Każdy wyczekiwał, jedni w domu przed telewizorem, inni na ulicy patrząc w stronę nieszczęśliwego bloku. Mieszkańcy miasta czuli niepokój, na ulicach nawet tych na drugim końcu miasta można było zauważyć wzmożony ruch. Andrzej B. jednak odciął się od tego całkowicie i miał nadzieję, że zaraz po niego przyjdą … nie przychodzili. 

CDN

16 komentarzy:

  1. szkoda, że takie krótkie - czekam na ciąg dalszy : )

    OdpowiedzUsuń
  2. No dokładnie i nawet na stopa nie ma za bardzo jak złapać, znaczy się można, ale wtedy liczy się szczęście. :) Sugerować? Hmm... wspólny wypad! ;) Tak sobie skojarzyłam wówczas. Haha

    No tu masz absolutną rację, ale to pierwsze mi na myśl przyszło, jak zapytałeś. :) A więc jak byś to zorganizował? :P
    Czyli powiadasz, że mieszkasz na odludziu? W sumie spoko, bo lepsze to, niż wielkie miasto, gdzie nie słyszysz własnych myśli, z każdym oddechem czujesz, że tu kurde nie ma czym oddychać i, że chcesz w GÓRY! Oj taaak. Dobra, rozmarzam się... hehe

    W ogóle takich blogów nikt nie ma chęci 'oglądać' (?), one tylko zbijają popularność czy komentarze. Zero jakichkolwiek... (refleksje to w tym momencie za duże słowo) ciekawych i przede wszystkim poprawnych stylistycznie i ortograficznie zdań mających sens. Opisywanie tego, co się robiło w ciągu dnia, co się jadło na śniadanie- to mnie tak pasjonuje! :D :D Ajć!

    Ale taka prawda! ;) To bardzo dobrze, dobra i wielka wyobraźnia, to jest coś. :D

    A dziękuję! I vice versa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam na stopa? Czy ze znajomymi np.? Ja się wybieram również na Mazury i również w lipcu, tylko ja akurat autobusami i sama znad morza i coś moja mamy jak o tym słyszy, to markotnieje. :) Ale i tak pojadę. :D
      Czasami również mam dziwne pomysły, że całkiem możliwe, że na niektóre się zgadzam.

      Zazdroszczę! Od małego marzę, aby tam pojechać!
      Nieee, małe, nudne miasteczko na południu Polski. Mieszkam w tej dziurze dopiero od 9 miesięcy, wcześniej mieszkałam na wsiach (niedaleko aktualnego miejsca zamieszkania). :) A co jest najcudowniejsze w tych okolicach? Że gdy popatrzysz w stronę południa zawsze widać piękne Sudety! Nie to co nad morzem... Płasko i nic więcej.

      Może i dobrze, że się rozmarzyłam, ale czasami jest to trochę uciążliwe, np. wtenczas, gdy piszę jakiś sprawdzian... Zamiast skupić się na zadaniach, to Marta sobie marzy o niebieskich migdałach. :)

      Och, taak... ^^ Na bank! I jeszcze SłiIiTtt fociałki butów Twoich i Twoich znajomych... O! Albo fociałeczki Waszych cieni! To takie głębokie...

      Papatki! :) (chociaż to takie mało słitaśne)

      Usuń
    2. A i co do mojej wyobraźni, to dziękuję. :) Miło. Czasami się z nią w drzwiach nie mieszczę i jak miałam egzamin gim. z polskiego, to niestety musiałam ją zostawić za progiem. :/

      Usuń
  3. Podoba mi się to, trafia to do mnie! Ale sądzę, że gościu popełni samobójstwo ;o

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja myślę, że nie popełni samobójstwa, ani też terroryści przypadkowo go nie zabiją- to oklepane.
    Ciekawsze i nie na jedno kopyto będzie, gdy ów bohater zrobi coś (lub coś stanie się z nim) nieprzewidywalnego i niepowtarzalnego , czyli: umrze z głodu (jako, że zabunkrował się w mieszkaniu, to kiedyś mu się żarełko skończy). Przynajmniej umrze śmiercią naturalną. ^^
    Ehh... moja dzisiejsza wyobraźnia szwankuje.. Chociaż w sumie, to nigdy nie byłam dobra jeśli chodzi o kryminały. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakończenie... są dwa typowe dla takich opowiadań, samobójstwo albo przejęcie przez władze, myślę, że akurat Ty tego nie powielisz. Co do samego opowiadania - trochę krótkie i trochę za szybko to się wszystko dzieje, ale to tylko mała dygresja :) Czekam na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza i druga część bardzo mi się podoba :) Aż jestem ciekawa co tam wymyśliłeś na zakończenie...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znowu w najciekawszym momencie przerwane... Ja się tak nie bawię!"

    OdpowiedzUsuń
  8. Budujesz napięcie! Swoją drogą masz bardzo fajny styl pisania.
    ___________________
    Jasne, że bez skojarzeń. Ja akurat w nocy bardzo lubiłam blogować.

    Mój "plan dnia" wyglądał tak, że budziłam się około godziny 12:00-13:00. Potem się ogarniałam (poranna toaleta minimum pół godziny). Następnie sięgałam po książki na uczelnię albo siadałam do pisania licencjatu. Jeśli nie, to był to czas na inne obowiązki. Potem wychodziłam z domu zobaczyć się z ludźmi (to bardzo ważny aspekt w moim życiu!), którzy o zwykłej porze kończyli pracę. Wracałam do domu około 20:00-21:00 i zabierałam się do pracy - czyli do pisania artykułów. Pisałam je tak do około północy (bo do tej pory mam oddawać zlecenia). Następnie był czas na blogowanie: odpowiadanie na komentarze, odwiedzanie Waszych blogów. Jakbyś przejrzał moje posty, to wiele z nich pojawiało się około godziny 3:00 nad ranem. Po opublikowaniu postu szłam się kąpać, co zazwyczaj zajmuje mi około godzinę. Na dobranoc zawsze włączałam kawałek filmu, bo lubię zasypiać przy włączonym telewizorze. Dzień jak co dzień, tyle, że z przesuniętym trybem dobowym i z krótszą pracą niż u większości. W weekendy chodziłam spać wcześniej, bo rano trzeba było się dobudzić na wykłady.

    Poza tym nie siedziałam sama - brat bliźniak również preferuje sowi tryb życia. ;) Jak już zaczniemy rozmawiać, to długo nie możemy skończyć. Innym domownikom to absolutnie nie przeszkadzało. Teraz muszę chodzić spać wcześniej, jeśli chcę pracować w jednej jak i w drugiej firmie. Ale tęsknie trochę za tymi zwyczajami, bo taki stan rzeczy sprawia, że o 17:00 już jestem nieprzytomna. :) Nawet jak dzień wcześniej położę się o 22:00...

    OdpowiedzUsuń
  9. I znów trzeba czekać? :( Nie lubię takiego czytania w częściach i urywania w najlepszym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale... Japończyków nie da się zrozumieć O.o

    OdpowiedzUsuń
  11. Obudzi się i okaże się że to był tylko zły sen. Albo najpierw zabije wkurwiającego go psa, potem Kamilę a potem siebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Było wspaniałe, moje mimo wielu przeciwieństw losu było świetne i chciałabym, by całe życie takie było. A no to ładnie pana chcieliście załatwić :D
    Cieszę się, że szablon Ci się podoba, to dla mnie ważne, a fajek - niech będzie, ale ja osobiście nie ruszam fajek.

    A historię na pewno przeczytam do końca, co do długości - nie każdy ma warsztat i może wszystko opisywać i opisywać. Ja kiedyś pisałam na długość dziesięciu linijek, ale mam taki problem, że mogę napisać 50 stron A4, wrócić do tego za kilka tygodni i usunąć to dwoma kliknięciami.

    OdpowiedzUsuń
  13. Taki mam właśnie zamiar! W sumie, ja i tak wiecznie się opierniczam, także dużej różnicy nie będzie ;D
    Od dawna mam manię na punkcie Iron Mana oraz kilku innych produkcji Marvela, chłopak mnie w to wkręcił, przynajmniej to coś innego niż te nudne, romansidła, w których po pięciu minutach filmu znasz zakończenie, albo pseudo-horrory, w których najstraszniejsze są twarze nieatrakcyjnych, paskudnych aktorów ;P

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wierzę w reinkarnację, ale gdyby tak było, to myślę, że mogłoby to być możliwe... Mężczyźni myślę, że byli wtedy bardziej romantyczni, nie to co teraz, gdzie za romantyczne uważa się kolację przy świecach, co skutkuje późniejszym stosunkiem płciowym...

    OdpowiedzUsuń