Jako, że nie mam chwilowo ochoty na tworzenie czegoś nowego to opowiem Wam pewną "starą" historię. Pisałem ją chyba łącznie ze trzy dni. Finalnego kształtu nabrała dnia 14.01.13 r. Post wcześniej ukazała się pierwsza część. Teraz czas już na drugi "rozdział". Jeżeli pierwszy Was ominął - to zapraszam TUTAJ. Przeczytajcie i zastanówcie się nad ciągiem dalszym, który niewątpliwie nastąpi w następnym poście będąc ostatnim rozdziałem "Strzału".
*******************************************************************************************************************************************
STRZAŁ - cz.2
Andrzej B. miał
dziwne przeczucie, że wcześniej coś mu umknęło, postanowił jeszcze raz
spatrolować podwórko. Szukał czegoś co widział już poprzednim razem patrząc z
okna. Sprawdził z obydwu stron mieszkania … i nagle się zorientował. Na
parkingu stał zaparkowany samochód z wyróżniającymi się rejestracjami, w
pobliżu pojazdu kręciło się dwóch facetów, którzy od razu wydali mu się
policjantami. Przypatrzył się dokładnie żeby mieć pewność. Podświadomie
wiedział, że oni wiedzą, że to nie przypadek. Wpadł w furię a instynkt obronny
podpowiadał, że musi strzelać. Wyjął broń i wycelował w stronę tajniaków ale
żaden z czterech strzałów nawet nie zbliżył się w tamtą stronę – jakby strzelał
ślepakami. Obraz przed oczami mu się zamglił i udało mu się tylko dostrzec tych
facetów którzy obezwładnili jakiegoś kierowcę na parkingu, myśleli, że to on.
Ale szybko się zorientowali, że strzelec patrzy na nich z trzeciego piętra.
Trzasnął oknem prawie je wybijając, pobiegł do przedpokoju, na drodze stanęła
mu dziewczyna, staranował ją i w sprinterskim tempie zaczął blokować drzwi i
zasłaniać okna. Sam przyniósł wszystkie najcięższe graty pod swoimi drzwiami,
przesuwał meble z lekkością, jakby ruszał pionkami na planszy. Psy zaczęły
ujadać a hałas był dla niego nieznośny i miał wrażenie, że głowa mu wybuchnie.
Zabił jednego szybkim pociągnięciem za spust … drugi miał więcej szczęścia i
uciekł.
Mężczyzna usiadł
na zimnej ze strachu podłodze, poczuł przeraźliwe zimno, całe mieszkanie na
które patrzył zdawało mu się lodowate. Miał sparaliżowane ciało i myśli,
dopiero kiedy usłyszał, że w łazience dziewczyna wymiotuje wstał i kontynuował
barykadowanie mieszkania. Nie miał poczucia czasu i nie wiedział że tak szybko jego
mieszkanie-bunkier zostanie otoczone. Ukradkiem podglądał przez okno starając
się kontrolować sytuację. Spojrzał na zegarek, była 14 ale nie wiedział jaki
jest dzień tygodnia. Wciągnął nosem ścieżkę z białego proszku żeby nabrać nowej
energii, zrobił też wodno-amfetaminowego drinka dla Kamili, wlał w nią całą
szklankę i wsadził głowę pod kran z zimną wodą. Włączyli telewizor i zaczęli
śledzić kanały informacyjne gdzie dowiedzieli się, że są otoczeni a wszystkie
siły policyjne miasta skupiły się na osiedlu. Gorzej - do miasta dotarły
specjalne oddziały antyterrorystyczne i snajperzy którzy czaili się na dachu
pobliskiej szkoły. Miał się pojawić też negocjator i rzeczywiście się
pojawił ale nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Trzymał w ręku broń ze świeżym
magazynkiem i czekał. Śmiał się z tych wszystkich policjancików którzy się na
niego czaili i nie mogli nic zrobić, tak jak by się go bali, schlebiła mu ta
myśl. Jednocześnie uświadomił sobie, że to jest koniec i trzeba zakończyć to
najlepiej jak tylko się da.
Negocjator chciał
wyciągnąć z mieszkania siedemnastolatkę, dziewczyna chciała uciec ale chciała
też zostać. Pistolet w ręku Andrzeja jednak delikatnie sugerował żeby została i
tak też zrobiła. Musiała wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze – zawsze
naiwnie nabierała się na obiecanki Andrzeja, choć tym razem nic nie obiecywał. Była
nim zafascynowana i przestraszona jednocześnie. Fascynacja ta przeradzała się z
czasem w uzależnienie. Zawsze jej pomagał, opiekował się nią i czuła w nim
oparcie od którego nie mogła się uwolnić. Za takie poczucie jednak musiała
płacić … i to słono. Andrzej miewał często swoje „odchyły” i „odloty”. Wtedy
musiała się bać agresji, która unosiła się wokół jego i jego znajomych. Znał
jej czułe punkty i z łatwością mógł nią sterować i manipulować, była zbyt słaba
i nie chciała się rzucać swojego toksycznego nałogu. Toksycznego tak jak ten
związek.
Było już ciemno,
w mieszkaniu odcięto prąd, ale dla nich to nie miało żadnego znaczenia bo
przecież myśleli o czym innym. Facet z pistoletem w ręce opowiedział swojej
kochance co się stało, miał wyraźnie załamany głos ale poza tym nic nie
zdradzało jego strachu, mimo to ona wiedziała. Już wiedziała, że źle zrobiła
nie uciekając z tego mieszkania … przeczuwała najgorsze, myślała o swoich
rodzicach i wszystkich złych rzeczach... Po mieszkaniu szwendał się ocalały
wcześniej pies, który wkurwiał swojego
pana niemożebnie i narażał się na jego gniew, ale teraz po prostu nie mógł go zabić. Tymczasem na
zewnątrz już od kilku godzin osiedle otoczyła policja i całe stada rządnych
sensacji gapiów. Najpierw na ulicach był gwar, strach i ogólna dezorientacja
ale z każdą godziną robiło się spokojniej. Każdy wyczekiwał, jedni w domu przed
telewizorem, inni na ulicy patrząc w stronę nieszczęśliwego bloku. Mieszkańcy
miasta czuli niepokój, na ulicach nawet tych na drugim końcu miasta można było
zauważyć wzmożony ruch. Andrzej B. jednak odciął się od tego całkowicie i
miał nadzieję, że zaraz po niego przyjdą … nie przychodzili.
CDN
szkoda, że takie krótkie - czekam na ciąg dalszy : )
OdpowiedzUsuńNo dokładnie i nawet na stopa nie ma za bardzo jak złapać, znaczy się można, ale wtedy liczy się szczęście. :) Sugerować? Hmm... wspólny wypad! ;) Tak sobie skojarzyłam wówczas. Haha
OdpowiedzUsuńNo tu masz absolutną rację, ale to pierwsze mi na myśl przyszło, jak zapytałeś. :) A więc jak byś to zorganizował? :P
Czyli powiadasz, że mieszkasz na odludziu? W sumie spoko, bo lepsze to, niż wielkie miasto, gdzie nie słyszysz własnych myśli, z każdym oddechem czujesz, że tu kurde nie ma czym oddychać i, że chcesz w GÓRY! Oj taaak. Dobra, rozmarzam się... hehe
W ogóle takich blogów nikt nie ma chęci 'oglądać' (?), one tylko zbijają popularność czy komentarze. Zero jakichkolwiek... (refleksje to w tym momencie za duże słowo) ciekawych i przede wszystkim poprawnych stylistycznie i ortograficznie zdań mających sens. Opisywanie tego, co się robiło w ciągu dnia, co się jadło na śniadanie- to mnie tak pasjonuje! :D :D Ajć!
Ale taka prawda! ;) To bardzo dobrze, dobra i wielka wyobraźnia, to jest coś. :D
A dziękuję! I vice versa. :)
Sam na stopa? Czy ze znajomymi np.? Ja się wybieram również na Mazury i również w lipcu, tylko ja akurat autobusami i sama znad morza i coś moja mamy jak o tym słyszy, to markotnieje. :) Ale i tak pojadę. :D
UsuńCzasami również mam dziwne pomysły, że całkiem możliwe, że na niektóre się zgadzam.
Zazdroszczę! Od małego marzę, aby tam pojechać!
Nieee, małe, nudne miasteczko na południu Polski. Mieszkam w tej dziurze dopiero od 9 miesięcy, wcześniej mieszkałam na wsiach (niedaleko aktualnego miejsca zamieszkania). :) A co jest najcudowniejsze w tych okolicach? Że gdy popatrzysz w stronę południa zawsze widać piękne Sudety! Nie to co nad morzem... Płasko i nic więcej.
Może i dobrze, że się rozmarzyłam, ale czasami jest to trochę uciążliwe, np. wtenczas, gdy piszę jakiś sprawdzian... Zamiast skupić się na zadaniach, to Marta sobie marzy o niebieskich migdałach. :)
Och, taak... ^^ Na bank! I jeszcze SłiIiTtt fociałki butów Twoich i Twoich znajomych... O! Albo fociałeczki Waszych cieni! To takie głębokie...
Papatki! :) (chociaż to takie mało słitaśne)
A i co do mojej wyobraźni, to dziękuję. :) Miło. Czasami się z nią w drzwiach nie mieszczę i jak miałam egzamin gim. z polskiego, to niestety musiałam ją zostawić za progiem. :/
UsuńPodoba mi się to, trafia to do mnie! Ale sądzę, że gościu popełni samobójstwo ;o
OdpowiedzUsuńJa myślę, że nie popełni samobójstwa, ani też terroryści przypadkowo go nie zabiją- to oklepane.
OdpowiedzUsuńCiekawsze i nie na jedno kopyto będzie, gdy ów bohater zrobi coś (lub coś stanie się z nim) nieprzewidywalnego i niepowtarzalnego , czyli: umrze z głodu (jako, że zabunkrował się w mieszkaniu, to kiedyś mu się żarełko skończy). Przynajmniej umrze śmiercią naturalną. ^^
Ehh... moja dzisiejsza wyobraźnia szwankuje.. Chociaż w sumie, to nigdy nie byłam dobra jeśli chodzi o kryminały. ;)
Zakończenie... są dwa typowe dla takich opowiadań, samobójstwo albo przejęcie przez władze, myślę, że akurat Ty tego nie powielisz. Co do samego opowiadania - trochę krótkie i trochę za szybko to się wszystko dzieje, ale to tylko mała dygresja :) Czekam na ciąg dalszy! :)
OdpowiedzUsuńPierwsza i druga część bardzo mi się podoba :) Aż jestem ciekawa co tam wymyśliłeś na zakończenie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Znowu w najciekawszym momencie przerwane... Ja się tak nie bawię!"
OdpowiedzUsuńBudujesz napięcie! Swoją drogą masz bardzo fajny styl pisania.
OdpowiedzUsuń___________________
Jasne, że bez skojarzeń. Ja akurat w nocy bardzo lubiłam blogować.
Mój "plan dnia" wyglądał tak, że budziłam się około godziny 12:00-13:00. Potem się ogarniałam (poranna toaleta minimum pół godziny). Następnie sięgałam po książki na uczelnię albo siadałam do pisania licencjatu. Jeśli nie, to był to czas na inne obowiązki. Potem wychodziłam z domu zobaczyć się z ludźmi (to bardzo ważny aspekt w moim życiu!), którzy o zwykłej porze kończyli pracę. Wracałam do domu około 20:00-21:00 i zabierałam się do pracy - czyli do pisania artykułów. Pisałam je tak do około północy (bo do tej pory mam oddawać zlecenia). Następnie był czas na blogowanie: odpowiadanie na komentarze, odwiedzanie Waszych blogów. Jakbyś przejrzał moje posty, to wiele z nich pojawiało się około godziny 3:00 nad ranem. Po opublikowaniu postu szłam się kąpać, co zazwyczaj zajmuje mi około godzinę. Na dobranoc zawsze włączałam kawałek filmu, bo lubię zasypiać przy włączonym telewizorze. Dzień jak co dzień, tyle, że z przesuniętym trybem dobowym i z krótszą pracą niż u większości. W weekendy chodziłam spać wcześniej, bo rano trzeba było się dobudzić na wykłady.
Poza tym nie siedziałam sama - brat bliźniak również preferuje sowi tryb życia. ;) Jak już zaczniemy rozmawiać, to długo nie możemy skończyć. Innym domownikom to absolutnie nie przeszkadzało. Teraz muszę chodzić spać wcześniej, jeśli chcę pracować w jednej jak i w drugiej firmie. Ale tęsknie trochę za tymi zwyczajami, bo taki stan rzeczy sprawia, że o 17:00 już jestem nieprzytomna. :) Nawet jak dzień wcześniej położę się o 22:00...
I znów trzeba czekać? :( Nie lubię takiego czytania w częściach i urywania w najlepszym momencie.
OdpowiedzUsuńAle... Japończyków nie da się zrozumieć O.o
OdpowiedzUsuńObudzi się i okaże się że to był tylko zły sen. Albo najpierw zabije wkurwiającego go psa, potem Kamilę a potem siebie.
OdpowiedzUsuńByło wspaniałe, moje mimo wielu przeciwieństw losu było świetne i chciałabym, by całe życie takie było. A no to ładnie pana chcieliście załatwić :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że szablon Ci się podoba, to dla mnie ważne, a fajek - niech będzie, ale ja osobiście nie ruszam fajek.
A historię na pewno przeczytam do końca, co do długości - nie każdy ma warsztat i może wszystko opisywać i opisywać. Ja kiedyś pisałam na długość dziesięciu linijek, ale mam taki problem, że mogę napisać 50 stron A4, wrócić do tego za kilka tygodni i usunąć to dwoma kliknięciami.
Taki mam właśnie zamiar! W sumie, ja i tak wiecznie się opierniczam, także dużej różnicy nie będzie ;D
OdpowiedzUsuńOd dawna mam manię na punkcie Iron Mana oraz kilku innych produkcji Marvela, chłopak mnie w to wkręcił, przynajmniej to coś innego niż te nudne, romansidła, w których po pięciu minutach filmu znasz zakończenie, albo pseudo-horrory, w których najstraszniejsze są twarze nieatrakcyjnych, paskudnych aktorów ;P
Nie wierzę w reinkarnację, ale gdyby tak było, to myślę, że mogłoby to być możliwe... Mężczyźni myślę, że byli wtedy bardziej romantyczni, nie to co teraz, gdzie za romantyczne uważa się kolację przy świecach, co skutkuje późniejszym stosunkiem płciowym...
OdpowiedzUsuń