poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Łyk


Już ostatnio pisałem o wiośnie i jej skutkach. Ale tegoroczna wiosenka delikatnie zaskakuje. I jestem nawet skłonny stwierdzić, że te wiosna przebrała się za lato. Ludzie z zimowych kurtałek musieli się przebrać w luźne koszulki. Nie było żadnego okresu przejściowego … od śnieżycy do upału w dwa dni. No cóż, nic nie zrobimy … Challenge Accepted!

Na ulicach zauważyłem różne style ubierania … jedni zachowawczo chowają się przed słońcem w jakiś płaszczykach (co z góry uważam na skazane na porażkę) a inni najchętniej w ogóle pozbyli by się ubrania (co w niektórych przypadkach mogłoby być ciekawe). 

Ja też musiałem na nowo zaprzyjaźnić się ze słońcem i zmierzyć się z temperaturą od której odwykłem przez ostatnie parę miesięcy. Mimo wszystko, pogoda ma często duży wpływa na człowieka.
Kilka dni temu musiałem przemierzyć całe miasto … wzdłuż i wszerz … i jak okazało się później trasę musiałem pokonać 2 razy. Może nie jest to jakiś wyczyn … ale jednak …

No więc 25 stopni w cieniu i startuję z samego rana. Parę spraw do załatwienia + różne inne niespodziewane niespodziewajki … Ubrany w tiszert i krótki spodzień dresowy - najpierw do centrum uderzyłem z buta (pech chciał, że moje miasteczko jest pofałdowane jak San Francisco). Wspinaczka pod górę wystarczyła bym zaczął się pocić. Godzinka bujania wśród wszechobecnych remontów i ciężkich maszyn budowlanych spotęgowała poczucie gorąca chyba ze dwa razy. Oczekiwanie ponad 20 minut na przystanku pod rozgrzaną wiatą też było „superowe” – ale czas umiliło mi rozglądanie się za spódniczkami ... hehe. Jak już doczekałem się na ten żółty pojazd komunikacji miejskiej przyszła załamka … w środku zero miejsca i ścisk jak w puszce sardynek (albo pandorek?). Żeby było sympatyczniej to w między czasie jakieś 154 osoby chciało się ze mną przywitać swoją spoconą ręką … „no kurwa cześć”. Przebrnąłem te paręnaście minut w autobusie, wysiadłem i pierwsze co zrobiłem to udałem się do najbliższego sklepu. Na wejściu wypatrzyłem miejsce gdzie stoi lodówka z życiodajnymi napojami. Instynkt przetrwania podpowiadał mi jedno … Ice Tea! Posłuchałem więc głosu w głowie wyjąłem z niecierpliwością butelkę Ajs Ti – Picz … już zaraz zwilżę usta i ugaszę pragnienie. Na szczęście przy kasie nie było kolejki, ale pani kasjerka patrzyła na mnie wzrokiem zdającym się mówić „Napalony .. ahh i to jak!”. Ooo nie, nie – dawaj tą butelkę suko i spierdalam bo chce mi się pić! Odkręcam butelkę, biorę łyk ... i co ? I jest zajebiście. Spłynęła po mnie fala zimnej rozkoszy. Pozałatwiałem co miałem zaplanowane  i w tym stanie ekstrawaganckiej ulgi zdecydowanie lepiej przyjąłem informację, że następny autobus powrotny mam dopiero za 40 minut. Więc „zamrożony czaj” pomógł mi zdecydować się na powrót by foot.
Przychylając butelkę co chwilę doszedłem do celu … choć spotkałem jednego takiego gagatka, który chciał mnie obrabować – „Tee, daj łyka”. A kup se! Kiedy poziom płynu w butelce zaczął sięgać dna akurat zbliżałem się do ukończenia całej misji. Wyrzuciłem butelkę do śmietnika i … o zgrozo … słońce zaczęło zachodzić za właśnie przybyłe chmury. Pięknie. Do domu dotarłem zmęczony, spocony i lepki mnie posmarowali klejem …  Ale później zaczął padać deszcz i nawet jebło parę piorunów. Naaajs!

„Wniosek RZyciowy”: Lodowa Herbata może ratować ludzkie życie a w dodatku daje +10 do szczęścia.

NOTKA NIE ZAWIERA(ŁA) LOKOWANIA PRODUKTU





21 komentarzy:

  1. Nie ma to jak mrożona kawa! :) Nic z nią nie wygra w taką pogodę. Nie lubię słońca. Ale dzisiaj u mnie pada deszcz. Jak błogo! ;) Lubię deszcz, tak melancholijnie. Słońca wyniszcza i zabiera energię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie, czyżby oda do "Ajs Ti"?
    25 stopni w cieniu?? Żartujesz? Bo w naszej ponurej stolicy zimno, deszczowo i pochmurno. Stopni aktualnie 15. :'(
    Hehe, gagatek od łyka wymiata.
    Aaa, no i lepkie, spocone łapy. To mi przypomina jak tańczyłam lata temu w podstawówce poloneza. Zgroza.
    Znaczy, poloneza lubię. Spoconą rękę kolegi już mniej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne? Dziękuję, to bardzo miłe, aż się uśmiech pojawia dzięki takim słowom. Naprawdę, dzięki.


    Przepraszam, że kazałam trochę długo czekać, mogłam przeczekać jeszcze te złe dni, ale już nie wytrzymałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słońce jest dobre :)
    Ciepło poprawia nastrój :D
    Jak niebo jest jasne to od razu jakoś inaczej się oddycha... tak lżej...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś bardzo miły! Dzięki :) Rzadko staram się poddawać jakimś złym nastrojom czy coś takiego, więc i ja mam również nadzieję, że niedługo mi minie i trysnę Wam tutaj optymizmem, co lubię najbardziej. Co dwie nadzieje, to nie jedna. :)


    Bałam się. Zwykle jak je wyrzucam, to to mnie jeszcze bardziej pogrąża.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie czytałam czegoś takiego, ale będę tu wpadać częściej ;) Pozdrawiam i zazdroszczę tych 25 stopni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co masz na myśli pisząc "czegoś takiego" ?
      Kurde to wychodzi na to, że na Podkarpaciu jest najcieplej w Polsce :)

      Usuń
  7. Wczułam się, wyobraziłam sobie ajs ti picz, choć wolę lemon!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwykłe wyjście z domu w kwietniu, a prawie jak mission impossible. ;) Osobiście nie odczuwam upału póki co, ale to dlatego, że miewam niskie ciśnienie - prawie zawsze mi zimno. Jednak faktycznie - raz jest dość ciepło kiedy za chwilę strasznie się ochładza.

    Dziękuję, że mnie odwiedziłeś i zechciałeś zostawić kilka słów. :)

    P.S. "Najlepsiejsza" na takie okazje jeśli już - jest pepsi. ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. To miło myślisz! :)

    Pierwsi się dowiedzie.

    Mnie też pomogło. Chyba będę częściej to robiła, pewnie Tobie, jeśli dalej będziesz czytał to, co piszę, się znudzi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A u mnie tak nie rozpala... Tak trzymaj nie daj sie wyzyskiwać:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialna pogoda! :D
    Oby tak jak najdłużej :*

    OdpowiedzUsuń
  12. przez Ciebie mam teraz ochote na ajs ti :< haha. uwielbiam, na upalne dni sprawdza sie fantastycznie! lece sobie nalac kranowy...

    OdpowiedzUsuń
  13. to pewnie na hh kemp jezdzisz skoro taki czarnuch z ciebie ;)
    http://www.youtube.com/watch?v=Fv9Lt6F1zfw

    OdpowiedzUsuń
  14. 25 stopni w cieniu ? U mnie jeszcze tak 'gorąco' nie było... Ale w sumie może to i dobrze :)
    Bardzo ciekawie miałeś... Choć powiem CI szczerze, że ja uwielbiam chodzić po dworzu w czasie deszczu. Chuj że cała mokra, z włosów spływa woda... ale jest fajnie :) I to uczucie jak wiesz że ludzie patrzą się na Ciebie jak na debila haha ;3
    ice tea ? Niezastąpiona !

    OdpowiedzUsuń
  15. Ajs ti picz. NALEPSZA! :D
    Ciepło u was...
    u mnie 13*C - 16*C utrzymuje sie już jakieś 2 tygodnie. Trochę monotonicznie bo każdy dzień wygląda tak samo (jeśli chodzi o stronę pogodową) ale za to te 16*C odczuwam u siebie jak 25 w Polsce. Inny klimat.

    Zatłoczone autobusy to jakiś polski koszmar. a te zapachy co poniektórych ludzi w nim mmmm 'miodzio' (bleeeee!)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Było tak ciepło a tu znowu zimno :(

    OdpowiedzUsuń
  17. O, jakie urocze :)
    No zobaczymy, nie chwal dnia przed zachodem słońca :)

    No, ja wiem! Strasznie wciąga. Nie przejmuj się, przy mnie można, nie przeszkadza mi to :)

    5!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dokładnie, to było aż dziwne, tu śnieg, a tu krótki rękawek, zdziwko chwyciło niejedną osobę. ;) Ajs ti dobra na upały, ale ja jestem fanką kawy ;D Tylko nie w każdym miejscu jest ^^ I w sumie to zazdroszczę burzy, u mnie jeszcze nie było, lubię jak w oddali jebnie jakiś piorun ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. Oo jak miło ;3 W sumie jakby tak głębiej poszukać na moim blogu to można się kilku ciekawych rzeczy dowiedzieć. :p
    W związku z tym że nie mogę wyjść na dwór, zabieram się za czytanie Twoich poprzednich notek.

    OdpowiedzUsuń