„Dobrze wiesz, że
jestem zamknięty w sobie i jak na złość mam kurwa klaustrofobię”
Po > bezsennej nocy < – zamiast czuć się wypoczętym i pełnym chęci
do życia człowiekiem czuje się skrajnie wyczerpany już od samego początku. Jestem
przygnieciony, przytłoczony i zamknięty w sobie.
Nieduże, zamknięte pomieszczenie – JA. Zawsze taki byłem … odkąd pamiętam szczelnie
barykadowałem się przed innymi we własnym wnętrzu. Kiedyś nawet to lubiłem, nie
przeszkadzało mi to w żaden sposób. Wchodziłem, zamykałem SIĘ na klucz i „dziękuję,
dobranoc – nie ma mnie!”.
Było mi dobrze … do czasu.
Teraz jest inaczej, teraz się boję. Duszności - płuca
zaczynają się kurczyć. Tętno nagle przyśpiesza i krew pompuje szybciej i
szybciej. Mięśnie się zaciskają a ciało delikatnie podryguje.
Zaczynam się telepać a zimny pot zalewa ciało … gęsia
skórka. Ucisk na klatce piersiowej jest coraz mocniejszy, mam wrażenie, że
żebra za chwilę rozgniotą mi serce. Nie! Uciekam stąd!
Uciekam poza siebie. Nie bardzo jest dokąd, nie bardzo wiem
gdzie. Czasem uciekam w Internet i moje żałosne narzekanie na tym blogu. Tak,
mogę się wyżalić TU. Ale co z tego? Tu nikt mnie nie zna … bardziej wyżalam się
przed sobą samym niż przed Wami (?). To już nie pomaga jak kiedyś … blog mi nie
wystarcza. Przecież to nie może być ciągle substytutem normalnych relacji z ludźmi.
Tańszym zamiennikiem kontaktów z realnego świata. Ostatnio nawet nie miałem komu
truć dupy swoimi problemami. Wszyscy gdzieś uciekli … zresztą pewnie i tak już
nie mają na to ochoty.
Na szczęście znalazłem wyjątek … krótka, ale szczera
rozmowa. Szczera i to aż do bólu – nawet dosłownie. Każde z nas mówiło i
słuchało, to był dialog ze zrozumieniem drugiej osoby. Tego mi właśnie
brakowało. Zrozumienia, dobrego słowa, uścisku i spojrzenia w oczy. Pomogło mi
to uświadomić sobie kilka istotnych rzeczy … również o sobie samym. Jeden
księżyc i dwa zapłakane ryje. Uwolniłem się, dziękuję Ci!
To musi być okropne uczucie, cieszę się, że jeszcze go nie poznałam... Dobrze, że to z siebie wyrzuciłeś i że spotkałeś kogoś, kto Ci pomógł i zrozumiał.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie podrzucę Ci wyzwania, ale jest ich całkiem sporo, więc najlepiej by było gdybyś podał mi swój adres email albo fejsa.
I jak możesz mi podesłać jakieś swoje kawałki z dysku o których mi napisałeś, byłoby świetnie! Serio, zrobisz mi wielką przysługę! :)
Pozdrawiam!
nie znam klaustrofobii, nie wiem, jak to jest.. a szczera rozmowa zawsze pomaga! wspaniałe uczucie, gdy ktoś nas rozumie :)
OdpowiedzUsuńKurcze jakbym czytała swoje niewypowiedziane myśli...
OdpowiedzUsuńJak trudno trafić na kogoś, kto naprawdę umie rozmawiać. Czyli słuchać i mówić na przemian. I to z każdym. Ja przynajmniej rzadko na takie osoby trafiam, więc czasami wolę porozumiewać sie meilami i na blogu, tu mi chociaż nikt nie przerywa.
OdpowiedzUsuńZnam podobne uczucie... ale raczej z dziecinnych lat, z wychodzenia do tego zimnego świata z ciepłej nory swojej psychiki-głupia metafora, ale akurat mi zimno :), wybacz.
Tak doskonale Cię rozumiem. I cholernie zazdroszczę oczyszczenia..
OdpowiedzUsuńCo się dzieje z Tobą?
OdpowiedzUsuńTak, moja klasa, gdy "przedstawiała" się przy ognisku innym, to ukazała siebie jako bezrobotnych i żebraków, a wszystkie inne profile jako bogaczy, najbogatsi oczywiście byli ci z zawodówki ;) Śmiejemy się z tego, ale przecież wiemy-na biol-chem w tej samej szkole prawie nie dało sie dostać, taki popularny. Ale jezyk polski, książki, historia, to jedyne co mi wychodzi. Interpretowanie poezji, opisywanie książek, gramatyka, ortografia-wszystko mnie interesuje, chciałabym pisać opracowania do książek, np. w Ossolineum... Nie widzę się w żadnym praktycznym zawodzie. Nie zostanę kolejną fryzjerką czy tajemnicznym technikiem drewna tylko dlatego, ze to sie opłaca.
OdpowiedzUsuńPomylił mnie z chłopakiem pewnie dlatego,m ze miałam wtedy na sobie czarne dżinsy, czarny t-shirt z Nirvaną i czarną bandanę na rozpuszczonych, potarganych włosach :) To może mylić, szczególnie, gdy się zgarbię.
Podstawówkę mialam razem z gimnazjum, 10 lat, i byłam już tak znudzona ciagle tą samą drogą, że aż cieszyłam się na te dojazdy i nadal jestem w miarę zadowolona, choć myślałam, że będzie łatwiej.
Nie ma nic gorszego od wewnętrznego rozpierdolu. I trochę Ci zazdroszczę, że się uwolniłeś. I nie mogę napisać nic więcej, bo sama jestem rozwalona. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńPoszłam za Twoją radą i wrzuciłam plik.
No tak, blog nie może być substytutem życia w realu. Dobrze, że znalazłeś sposób na to, by pozbyć się bólu. Każdy z nas ma inny. :)
OdpowiedzUsuń____________
Ale przecież wczesna wiosna wygląda identycznie jak późna jesień. ;)
Mi jak an razie właśnie wystarczał blog. Mogłam się wyżalić (co robiłam zbyt często) i to mi pomagało.
OdpowiedzUsuńNie znam tego uczucia i nie chciałabym go za bardzo poznać. Cieszę się,że znalazłeś sposób, który ci pomógł
zawsze przychodzi taki moment, że człowiek już nie ma siły cisnąć w sobie emocji, w takich przypadkach musi mieć kogoś z kim może pogadać, wyładować to co niepotrzebne, wyrzucić toksyczne myśli
OdpowiedzUsuńPrzypomniałam sobie cytat Allena, może niezbyt poważny, ale jednak "Klaustrofobia i trup w windzie. To się dopiero nazywa neurotyczne bingo."
OdpowiedzUsuńLubię tu wchodzić bo chyba całkiem nieźle Cię rozumiem ;) Tymbardziej, że pod koniec sierpnia sama miałam 'noc płaczu' a potem uroczy wschód słońca :) Przyjaciele ♥ Tylko u mnie to się dzieje w sumie schematami ale jakoś nie umiem tego złamać. Póki co, dobrze, że jest dobrze.. ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem strasznie zamknięta w sobie. I bardzo mi to przeszkadza, ale nie potrafię jakoś tego przezwyciężyć. Rozmawiam z ludźmi, mam sporo znajomych, ale nie umiem się przed nimi otworzyć, podzielić swoimi problemami czy emocjami. Dobrze, że jednak masz kogoś, kto Cię wysłucha. To jest bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńTak, moja klasa jest wyjątkowo zgrana i praktycznie nie ma tak, że ktoś się z kimś nie lubi. Wszyscy są niesamowicie tolerancyjni. I to uwielbiam w tej szkole. Dziękuję, mam nadzieję, że będzie udana. :)
Dziękuję ;) Przyda się :D
OdpowiedzUsuńA no tak teologia katolicka, Tobie to chyba nie bardzo po drodze.. ;) Brałam udział w tamtym roku, temat był kosmicznie rozległy i kosmicznie trudny no i brakło tych kilku punktów.. jak na złość. Po poprzednim roku wiem, że warto nawet dla samego siebie. Dla mnie to prawdziwa żyła złota, tematy ciekawe, bardzo ale to bardzo rozwijające i dające do myślenia. Zresztą jak się już wierzy to dobrze wiedzieć na czym to polega ;) Ostatnim razem baaaardzo dużo zrozumiałam i chcę więcej :D Poza tym jestem maturzystką, a laureaci są mile widziani na uczelni + dodatkowa motywacja - stypendium of kors ;) W tym roku mam na ostro. Współcześni męczennicy, obdzieranie ze skóry, obcinanie kończyn, Holokaust.. Śmierć za wiarę.
Schemat przykładowy : Jest super latam, gadam śmigam tu i tam, potem coś się za przeproszeniem spierdoli, zaczynam się przejmować i nakręcać sama siebie, że wszystkich wkurwiam (a najbardziej samą siebie), stwierdzam, że lepiej się nie wychylać i też się zamykam na jakiś czas. I tak się kręci. Potem coś mi się odwidzi, staję się dzieckiem szczęścia i potem znowu. Dobra, koniec bo zagadam na śmierć :D
Cieszę się, że sama siebie do takiego stanu nie doprowadziłam.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie doczytałam, wybacz ;) To na pewno, jeżeli ktoś myśli, a nie tępo robi to co mu każą inni ( idź córeczko do Kościoła bo tak trzeba, ciach temat ) to na pewno ma większy zakres wiedzy, aczkolwiek nie czuję się mocna w tym temacie, bo wydaje mi się, że i tak za mało wiem ;x
OdpowiedzUsuńA pojawiają się takie wątki, całość jest o sensie tego całego męczeństwa na podstawie świadectwa kilku męczenników. Z tym, że na razie widziałam zalążek materiału, dlatego nie chcę Ci głupot nagadać. Co jest wielce prawdopodobne :D
Mówiłam, że Cię rozumiem :D Ja próbuje to jakoś zmienić ale ciężko.
Hahahaha :D Jeszcze.. ;D
Osoby zamknięte w sobie muszą sobie trochę inaczej radzić ze swoimi emocjami. Nie okazują ich za bardzo, dlatego wewnątrz wszystko się kumuluje i buzuje, aż w końcu następuje erupcja, która może mieć różne skutki. Blog nie może być substytutem relacji z ludźmi, ale może być dodatkiem, prawda? Nie należy traktować tego miejsca, jako jedynego, gdzie można się wyżalić, bo to świat realny może Ci pomóc wyjść z tej klaustrofobii, wirtualny raczej może ją pogłębić.
OdpowiedzUsuńSuma summarum, dobrze, że znalazłeś kogoś komu mogłeś się wyżalić, nawet jeśli skończyło się na "jednym księżycu i dwóch zapłakanych ryjach" - łzy bardzo oczyszczają emocjonalnie :-).
Pozdrawiam!