Zapewne uczycie się w szkole języka angielskiego. No tak,
wszyscy się go uczą.
Dobra, to jakie macie ocenki, chwalić mi się tu! Piątki,
czwórki a może tróje?
Whatever byście
tam nie mieli to możecie sobie to podzielić przez 3 jeśli chodzi o prawdziwą
rozmowę z obcokrajowcem. Wszystkie twoje obcojęzyczne skillsy idą take a shit i
zostaje ci tylko pustka in the head.
Wspomniałem ostatnio, że będę miał gości z Francji. Tak,
prawdziwy Francuzi prosto z Brestu (północny-zachód Francji). Couchsurfing to
jednak piękna sprawa i jeszcze nie raz o tym będę opowiadał. To mój pierwszy
raz jako host! No więc przyjechali w friday.
Kiedy po nich jechałem miałem w głowie jedno pytanie … jak my się dogadamy!?
Ja angielskiego przestałem się uczyć w sumie two years ago i zapomniałem dużo słówek –
nie mówiąc już o gramatyce. Ta matura to o kant dupy rozbić. Jak się okazało
Gwen i Baptist również nie są ekspertami in
English language. Na początku nie wiedziałem czy to dobrze, czy źle.
W każdym bądź razie po paru minutach stresu zaczęliśmy
rozmawiać normalnie. Być może pomogło moje „bon żur” .. haha. I invite them do mojego domu na obiadek.
Pieczone ziemniaki also know as „Baked
Potatoes” bardzo smakowały i tematy zaczęły się jakoś powoli same nakręcać.
Rozmawialiśmy w sumie o wszystkim – od tematów kulinarnych, alkoholowych,
wakacyjnych, muzycznych aż po te cięższe jak politics, religion and homosexuality. Dowiedziałem się wielu
ciekawych rzeczy, poszerzając delikatnie horyzonty i zdobywając przy okazji
zaproszenie do Francji. Oni of course też przyswoili sporo informacji o Polsce ... niektórymi rzeczami byli bardzo surprised, np. temperatura podczas polskiej zimy, lub to, że miałem u siebie w TV francuskie kanały. Oprowadziłem ich po swoim mieście co bardzo ich zmęczyło bo centrum jest na sporym wzgórzu. W sobotę zrobiliśmy sobie trip, szlakiem architektury drewnianej ... wiecie sporo bardzo starych cerkwi prawosławnych i greko-katolickich (wyczaili to w swoim przewodniku i chcieli zobaczyć). The oldest of them była wybudowana w XV wieku! Byli pod wielkim wrażeniem wszystkim co zobaczyli. Szczególnie krajobrazami i ogromną ilością zieleni, drzew i lasów wokół ... stwierdzili, że u nich nie ma tylu drzew (!?).
Więc jak widać da się rozmawiać. Ale cóż to był za język … o
matko bosko częstochosko. It was broken English.
Próbując za wszelką cenę mówić tak by druga strona zrozumiała jak najwięcej
gramatyka poszła zupełnie w kąt. Liczył się tylko czysty przekaz i dobór the right words, których oczywiście
często brakowało. Ta magiczna pustka w głowie, kiedy próbowałem nazwać jakoś
ślimaka … snail!
Rozmawiałem z nimi tak przez 2 dni, i mój mózg jakoś
dziwacznie przestawił się na angielski tryb.
Musiałem się kontrolować by dziś nie powiedzieć do sąsiadki „good
morning” – nie udało się.
Yesterday when I próbowałem zasnąć kotłowały mi się głowie
angielskie słówka, które mogłyby się przydać następnego dnia. Najgorsze w tym
wszystkim było to, że oni mieli całkiem inny akcent niż ja się tego uczyłem i
zaciągali ciągle swoją francowatością. Kiedy mieli jakiś problem naradzali się
po francusku, rano byłem świadkiem dość długiej rozmowy po ichniejszemu –
bardzo ładny język, brzmi jakby słowa płynęły górską rzeką. Jeszcze during
sightseeing we met innych Francuzów … i się zaczęło.
Miałem w głowie język Polski, Angielski i w dodatku jeszcze
mi dowalili Francuski. I weź tu się skup na rozmawianiu i translatowaniu swoich myśli na słowa. Noo .. ale myślę, że byłem
dobrym przewodnikiem i pokierowałem ich w dalszą drogę. Pojechali się
plażingować na Polańczyk. Bon voyage!
Nie mogłem się oprzeć chęci posłuchania francuskiej muzyki. I dont udersnatd enything.
ALE FRANCUSKI IDEALNIE NADAJE SIĘ DO RAPOWANIA!
Choć z angielskiego w szkole mam szóstkę, sama ogólnie oceniam siebie na 3, a w szkole na piątkę, choć trzeba przyznać, że program w którym w PIĄTEJ klasie uczymy się czasu przeszłego nie jest wymagający, dlatego bardziej stawiam na dodatkowy.
OdpowiedzUsuńAle słyszałam, że to co myślisz, że wiesz, a to co naprawdę wiesz wychodzi za granicą. Ja np. jak mam coś powiedzieć to kompletnie się zacinam, choć coś tam rozumiem, jak ktoś coś do mnie mówi.
Hahahaha, leżę, uśmiałam się ;) W sensie z Twoich inglisz wstawek. Inglisz jest dla mnie tragedią, nie znam go kompletnie, uczyłam się tylko dwa lata, w tym czasie siedem razy przerobiliśmy podstawowe dwa czasy i dwa dział "Szkoła" i "Jedzenie". Tak więc umiem się tylko przedstawić. A na moich studiach jaki mam lektorat? Angielski. Chyba zacznę się uczyć. :D
OdpowiedzUsuńTak, słucham bardzo różnej muzyki, wypisałabym więcej, ale 60 to i tak chyba dużo :D
Ja wałkuję naukę angielskiego już jakieś 9 lub 10 lat i na poziomie szkolnym idzie mi całkiem nieźle (zazwyczaj 5 na koniec). Oczywiście, moje zdolności zostały zweryfikowane, kiedy to zaczęłam poznawać ludzi z zagranicy, nie tylko Brytyjczyków czy Amerykanów. I wtedy właśnie dotarło do mnie, jak bardzo szkoła nie umie przygotować do normalnej rozmowy na żywo. Oczywiście, słówek mam w głowie setki, gramatykę zaczęłam powoli ogarniać (rychło w czas, co nie?), ale cóż mi po tym, jak gadanie z Brytolami czy innymi anglojęzycznym narodem to głównie rozszyfrowywanie ich tamtejszego slangu i mowy potocznej. W szkole przecież nie będą uczyć co znaczy skrót "ibrb", "ttyl" albo zwrotów "I'm about (...)" lub "What are you up to?" (pamiętam jak w jednej rozmowie mój kolega z Włoch użył tego zwrotu, a ja w myślach: "WTF?").
OdpowiedzUsuńEch też tak mam, gdy poczytam "Pana Tadeusza". Przez trzy dni potem myślę po staropolsku i to na dodatek wierszem! Mój angielski leży i kwiczy, wolę o nim nie mówić...i nim nie mówić. Jak na razie gadałam tylko z Czechami,którzy, bestie zmyślne, przy granicy wszyscy umieją po Polsku i co to za zabawa? Po Czesku umiem tylko pytać o toaletę... I co, Francuzi też narzekali na swój rząd? Bo nie mów, ze byli zadowoleni, w to nie uwierzę!
OdpowiedzUsuńStare cerkiewki? Chyba jednak wyciągnę w te okolice rodziców, na razie widziałam TYLKO jedną cerkiew, koło Suwałk, i czuję sie niedowartościowana.
Couchsurfing zaczyna mi brzmieć coraz bardziej interesująco-może kiedyś się wkręce? Ale na razie nie interesują mnie wypady zagraniczne.
Czołem!
Francuski to piękny język:) Jak moja siostra chodziła do szkoły średniej to się go uczyła i jak coś mówiła po francusku byłam zahipnotyzowana;) Piękny!:)
OdpowiedzUsuńA jeśli mogę polecić francuski rap http://www.youtube.com/watch?v=zzHoa-Pjtc4 to polecam tę grupę i ten kawałek!
Buźka:):*
Ja z angielskiego zawsze miałam piątki, ale w każde wakacje spędzone w kraju się uwsteczniam. Słówka dosłownie wyparowują mi z głowy. Ostatnio nawet miałam okazję się o tym przekonać, gdy para obcokrajowców zapytała mnie o drogę. Zawsze jakoś się dogadam, ale najgorszy jest dla mnie moment, kiedy zaczynam zdanie i mam już dane słowo na końcu języka, ale nagle... Ups, czarna dziura.
OdpowiedzUsuńTacy goście to dobry trening :D
Z angola piątka...I mama nauczycielka angielskiego...A mimo to jak brat zgubił się na angielskim statku to nikt nie pamiętał jak jest ,,zgubić" i trzeba było się dogadać jakimiś okrężnymi ścieżkami. Głównie na migi, to mimo wszystko najlepszy sposób :)
OdpowiedzUsuńZ francuzami już niedługo bym mogła się dogadać, bo właśnie zaczynam naukę tego wspaniałego języka. Un, deux, trois, tyle na razie wiem dzięki ,,Rozmówkom francuskim" :) Ładnie brzmi? jak dla mnie to tylko ,,h" i ,,r".
Z angola miałam 4, ale dogadać to bym się nie umiała :D
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego startu w roli przewodnika! Oby więcej takich udanych prób.
Taaaaaaak, francuski to mój ukochany język.
No to ładnie. :) Fajne są tego typu 'wymiany'. Barierą zawsze jest język, aczkolwiek polacy dogadają się ze wszystkimi. Gestykulację mamy opanowaną do perfekcji. :D
OdpowiedzUsuńMiałam kilka lat temu styczność z dziewczynami z Francji.. było to za czasów, gdy po anglicku umiałam jedynie odmiane czasownika "to be" i zwrot "i love you".. Było zabawnie. :)
Język francuski jest przepiękny! Od zawsze mnie fascynuje. Akcent- ach! rewelacja. Mogłabym słuchać francuzów cały czas. ;)
Chyba dużo osób w kontakcie z obcokrajowcami miałoby ten problem - w naszych szkołach słabo uczą komunikacji. Sama często mam pustkę w głowie, to co, że musiałam zakuwać listy słówek, znać różne czasy, w gruncie rzeczy języka nie umiem po latach nauki w szkole. A może nawet bardziej sama poduczyłam się niż kazano mi w szkole :)Na pewno ciekawie musiała wyglądać z boku wasza rozmowa, ale udało się wam dogadać i to jest najważniejsze:)
OdpowiedzUsuńTeraz na koniec studiów mialam piątkę z angielskiego:) W nauce szkolnej, jeśli chodzi o języki, wkurzało mnie właśnie za dużo gramatyki, za mało praktyki. Ale ostatnio miałam okazję rozmawiać z rodowitym Anglikiem i myślę, że poradziłam sobie nieźle, rozumieliśmy się.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiej światowej wizyty:) Myślę, że jednak jakoś udało Wam się porozumieć. Ja często tak mam, że część zdania myślę po polsku, czasami wtrącają mi się też słowa i zwroty z innych języków, które znam-niemieckiego, rosyjskiego, szwedzkiego. Czasami specjalnie, by nie zapomnieć np. nazw towarów, robię listy zakupów w innych językach...
A za francuskim akurat nie przepadam, nigdy mi się nie podobał, nie korciło mnie, by się go uczyć.
Pozdrawiam.
Z angielskiego mam 4, ale mam nadzieję, że w tym roku będzie lepiej :D
OdpowiedzUsuńhahaha ej, ja serio tak robie: wstawiam english words na kazdym kroku... fajnie, ze hostowales kogos! jaram sie, CS jest super :)
OdpowiedzUsuńfrancuski niczego sobie.
a co do nauki w szkole, niestety, nie przygotuje nas do zycia, ale CS tak! :D
Rozumiem Cię z tym angielskim .:D U mnie mózg przestawia sie na ang po każdych zajęciach dodatkowych z tego jezyka. :D
OdpowiedzUsuńA po tygodniowym Euroweek'u miałam angielski akcent.
I ja też jak rozmawiam to gramatykę odkładam bylebyśmy się tylko zrozumieli. :D
Tylko , ze jakbym wyjechaą chociażby na tydzień do Londynu czy gdzieś tam to bym się sporo nauczyła, bo mam łatwosć językową to raz,a dwa szybko się do obcych języków przyzwyczajam.
Nigdy nie słuchałam francuskiego rapu, wiec chętnie posłucham. :D
Zazdroszczę Ci, ze miałeś takich gosci. Też bym chciała,mogę sie dowiedzieć jak oni się u cb znaleźli.?
pozdrawiam
xoxo
miss-redhead.bloog.pl
Byłam przerażona przy okazji wyjazdu do Anglii, że nic nie powiem. Nie mam problemu z angielskim, ogólnie mówię płynnie, ale strach był. W Londynie mieszkaliśmy u Turczynki... Nie wierzyłam, że to prawda, ale mówiłam lepiej od babki, która mieszka tam na stałe. Nie miałam problemu z dogadaniem się w sklepach ani nic, ale stresik był :)
OdpowiedzUsuńHahaha! Uwielbiam sposób, w który piszesz! Od razu przeczytanie Twojej notki poprawiło mi nastrój. Nauka angielskiego w szkole jest w sumie... nie wiem po co ona jest. Niby się człowiek uczy, a tak naprawdę nic nie umie. Więcej niż 9 lat nauki angielskiego, dał mi miesiąc siedzenia na PenPal'ach. Ale to przestawienie na inny język doskonale rozumiem - w Wielkanoc posługiwałam się jedynie angielskim i później trudno mi było się naprostować na polski.
OdpowiedzUsuńJa się uczę od zerówki, czyli do dzisiejszego dnia minęło już jakieś... 14 lat. Tak, a wiesz ile umiem? Nic. Parę słówek, parę wyrażeń, ale nic poza tym. A nie daj Boże skleić zdanie, to już ponad moje siły xD Mam nadzieję, że na studiach trafię w końcu na kogoś, kto będzie umiał mnie nauczyć ; )
OdpowiedzUsuńA co do Francuzów, musiało byc ciekawie, ja pewnie musiałabym im rysować na kartce, albo grać z nimi w kalambury, żebyśmy się zrozumieli, ale przynajmniej byłaby jakaś rozrywka ;D
A ja w pewien sposób Ci zaskoczę, bo w sumie angielskiego się nie uczyłam. Dla mnie nie liczą się niespełna 3 letnie lekcje w szkole, z których kompletnie niczego nie wyniosłam...
OdpowiedzUsuńZ Francuzami, to ja wraz z koleżanką miałyśmy ogromny problem się dogadać :D
No szał ciał. Francuzi to zajebista sprawa ! :D Inglisz perfekt haha , myślę ,że moje 3 jest adekwatne do poziomu komunikacji w języku angielskim.
OdpowiedzUsuńJa mam piątkę! :D Ale fakt, że lubię uczyć się języków, zamierzam nawet pójść na jakąś filologię. Ten Couchsurfing to musi być super sprawa. W takich sytuacjach nieważna jest gramatyka, najistotniejsze to żeby się w ogóle dogadać. A jak dałeś radę, to moje gratulacje! :) Ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńmoje próby dogadania się w Hiszpanii po angielsku skończyły się krótkim 'no k....'. Hiszpanie kompletnie nie znają angielskiego (pewnie, że trafiają się wyjątki, ale mega rzadko)!
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że z językiem to wszystko zależy od tego, czy mamy tzw. spinę, czy nie. Obcokrajowcom często się wydaje, że mówią po angielsku, a tak naprawdę są bliżsi swojego ojczystego języka, niż angielskiego, ale się tym nie przejmują - nawet potrafią się dogadać. Znam osoby, które bardzo się spinają przy mówieniu po angielsku i faktycznie idzie im słabo, a najlepiej dostać słowotoku, przestajesz się przejmować składnią, gramatyką - liczy się przekaz, a słówka jakoś same się nasuwają, nawet jeśli są błędne, druga osoba potrafi zrozumieć z kontekstu o co chodzi. A jak już jest total niezrozumienie od czego są migi? :D
OdpowiedzUsuńJęzyk francuski jest piękny, ale cholernie trudny. Uczyłam się trzy lata i angielski przy francuskim wydaje mi się banalnie prosty pod względem struktur gramatycznych. Jak braliśmy tryby warunkowe na francuskim, to po wyjściu z sali czułam się jak po praniu mózgu, nie potrafiłam złożyć sensownego zdania w tym języku, a na angielskim jakoś tryby nie straszyły.
MIMO TO: Je voudrais apprendre Francais.
(chciałabym się uczyć francuskiego)
Po francowatemu, powiadasz? Ja francuskiego nie lubię. Naprawdę mam wrażenie jakby podczas mówienia ślimak utknął im w gardle.
OdpowiedzUsuńWiesz co? Ja z angielskim to też na bakier. Szybko wpada mi do głowy, w szkole miałam piątkę, ale też bardzo szybko mi ucieka, bo nie mam okazji poćwiczyć. Gramtyka już mi całkiem plącze myśli.
Siemka i dzięki za odpowiedź. :)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę i się zarejestruję. :D
Nawet nie wiedziałam, ze tak można, że jest taka strona.
Tylko wiesz... Zawsze jest ta myśl, że to ryzyko i wgl.
pozdrawiam
xoxo
miss-redhead.bloog.pl
white-heather.blogspot.com
Mózg po prostu rozwalony tym postem. Uwielbiam to *.*
OdpowiedzUsuń