poniedziałek, 13 maja 2013

Tam na dole

Odpoczynek, relaks, odprężenie, odizolowanie się i nabranie dystansu. Tego właśnie potrzebowałem.
Odpoczynku ... ale aktywnego. Więc uciekłem sobie na cztery dni. Cztery dni praktycznie całkowitego odłączenia się od wszystkich niepotrzebnych spraw.

Pierwsze dwa przejeździłem na rowerze pokonując około 150 km ... jest pompa! Słoneczko, rozgrzany asfalt, dwa kręcące się kółka oraz moje pedałujące nogi ... odjechałem i zostawiłem w tyle wszystkie problemy, które wlokły się w peletonie.

Druga część ucieczki to wyprawa w góry. Ciężki plecak, czerwony szlak, pięć szczytów, spanie na glebie, piwko w dobrym towarzystwie i jebucze zakwasy ... ale warto było. Jest pompa! Elegancka pogoda w pięknych okolicznościach przyrody połączona z zajebistymi widokami i brakiem zasięgu telefonicznego - dało pożądany efekt!
Ten szeroki horyzont rozciągający się wokół dał inne spojrzenie na świat - dosłownie i w przenośni.
Z każdego z tych szczytów wszystko wydawało się takie malutkie ... takie mało istotne. Zdystansować się od wszystkiego! Być bliżej chmur i prawie dotykać ich rękoma ... wtedy to co jest na dole przestaje mieć znaczenie. Zmęczony wspinaczką człowiek staje się inny.

Dziś krótko ... bo nie mam sił i specjalnie ochoty do pisania. I pewnie przedłużę sobie ten czterodniowy urlop jeszcze troszkę i pójdę po prostu spać.

Z powodu braku weny do pisania .. może udostępnię w przeciągu paru dni tutaj jakiś stary tekst/y (?).
Mam parę zalegających niepublikowanych ... tylko czy komuś będzie się chciało czytać takie dłuuuugaśne historyjki ... hmmm ...

Łapcie piosenkę!
"Tam na dole zostało wszystko
 Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
 Świat wydaje się lepszy"







21 komentarzy:

  1. uwielbiam taki aktywny odpoczynek! sto razy lepszy niż leżenie brzuchem do góry i picie piwa... chociaż nie. nie 100 razy. może najwyżej dziesięć. nooo, pięć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, trochę Ci zazdroszczę takiego fajnego odpoczynku.


    Cała magia polega na tym, że piszę komentarz u siebie, zaznaczam go, kopiuję i wklejam go u Ciebie, żebyś wiedział, że Ci odpisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rower, tak! To jest to! To, co mi też może pomóc!
    Takie ucieczki od świata, aktywne ucieczki są idealne niekiedy.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja może za tym przyjemnym zmęczeniem nie tęsknie a raczej za powietrzem ( tak! powietrzem, którym się da oddychać... bo jakoś mi przypomniałeś o górach! ).

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka forma ucieczki przed światem jest NAJLEPSZA!
    można sobie dużo przemyślić, w ciszy i spokoju. Nie żadko człowiek wracający ze szlaku wraca całkiem odmieniony.

    a drogą odpowiedzi:
    Oczywiście, że odwiedzałem Magika.
    Faktycznie na cmentarz nie jest łatwo trafić bo jest on trochę na uboczu ale Katowiczanie wiedzą. Następnym razem możesz spytać kogoś kto wyglada, ze może wiedzieć :) Na bank poda Ci instrukcje jak trafić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżech richtich sztolc iże na Ślōnsku stale ludzie kultywujŏ swoją ślōnską inkszość. Ślōnsko fanã powiewŏ niemal wszadzie; na Urzyndach, w cyntrach mijast i na prywŏtnych posesyjach, na autach z rejestracyjami kiere sie zaczynajo na "S" widno vlepki ze ślōnskimi sympolami; herbym, faną czy żôlto-modrymi kolarami. Ludzie nie hańbio sie ślōnskij gŏdki i tego, iże są zdeka inni.
      Gŏdajo, że my som Niymcy, alebo jak to pedziŏł Kaczyński, że my som: "Zakamuflowana opcja Niemiecka". Mom fest rad, iże już terozki możemy przyznōć sie do śōnskij nacyji (Narodowość Śląska była jedną z tych, które można było zaznaczyć w ostatnim spisie ludności w 2012) Niy je źle, je coroz bardzij lepij. Czekõm inō kiedy poradzymy i przeônaczymy sie na Autonomijã. Może sie doczekõm :)
      Niy Niymiec, niy Polok. Ślōnzok! :)
      Pyrsk! :)

      Usuń
  6. Jak pięknie! Mogłabym tutaj dawać setki zachwytów i wykrzykników, bo poważnie tak bardzo tego potrzebuję teraz. Ale nie jest mi pisane na razie przynajmniej. Jak już porządnie się zmęczę i nie będę miała siły już na nic, wtedy będę zmuszona. Wtedy dam sobie na lajt. A Ty czerp.

    Udostępnij. Poczytam sobie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki aktywny odpoczynek blisko jest najlepszy, aby zregenerować akumulatory. Lubię jeździć rowerem, ale robię najwyżej 50km, dlatego chylę czoło przed Twoim dystansem, bo ja nie dałabym rady.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rower przed mną, ale te góry! Jak CI zazdroszczę... Od kilku lat wyjazd mi się nie udaje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja próbowałam biegać, ale moja kondycja mówi sama za siebie ... Za to na rower bym się chętnie wybrała. W
    tamtym roku w jeden dzien przejechałam koło 60 km :)) więc akurat przez trzy dni by się uzbierało :d

    OdpowiedzUsuń
  10. ja w górach byłam w poprzednie wakacje, teraz czekam na kolejny wyjazd, niestety taki spontan u mnie nie przejdzie, zbyt wiele spraw na głowie.
    pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem, tzn. jestem świadoma tego, jest normalne, że czasem się gubią, że każdy popełnia błędy, ale, kurde, jakaś odpowiedzialność za swoje czyny musi być.

    Hahaha, o dzięki :p



    Nono, czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dawno nie wybrałem się na rower - pewnie stąd ten brzuch mi tak rośnie. ;) Chyba będę się musiał kiedyś zebrać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mam chyba jakąś traumę związaną z rowerem ;)
    za to basen i bieganie pokochałam!
    Co prawda nie zawsze byłam taka chętna na bieganko i na zajęciach wychowania fizycznego robiłam wszystko żeby tylko się opierdzielać :P
    a teraz doceniam sport- dodaje energii jak cholera!
    miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzy lata temu szyki popsuł staż, dwa lata temu - sezonowa praca nad morzem i poniekąd brak funduszy. W tamtym roku założyłam sobie Zakopane. Strasznie mi na Rysach zależało, a tu... szlak zniszczony przez lawiny... No i jakoś tak nam się odechciało jechać. W tym roku raczej też okazji nie będzie, bo na pewno w góry nie pojechałabym tylko na dwa dni - mieszkam na pomorzu zachodnim, cały dzień zajmie droga w tę i z powrotem, a właśnie zaczęłam nową pracę i na okresie próbnym lepiej nie ryzykować z braniem wolnego. :) Potem to już wakacje będą się kończyły i ewentualne dni wolnego trzeba będzie zostawić na dopełnianie formalności w związku z rozpoczęciem nowych studiów. ;) Ale nie o to chodzi, że patrzę sceptycznie. Jak będzie okazja to się w końcu zabiorę. :) Może za rok... W tym roku mam mniejsze plany, trochę krótsze i bardziej możliwe do zrealizowania w zaistniałej sytuacji. :) Fajnie, że myślisz na takiej zasadzie: "nie marudź tylko działaj". To pozytywne podejście i popieram je. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. To podobnie jak ja. Chyba najbardziej :)

    Ja to zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Własnie wiem, mam sobie za złe, że tak źle go potraktowałam! Będę musiała to nadrobić : )
    Co racja, to racja! Ale jakakolwiek ta wycieczka nie była, i tak zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Trzeba stopniowo, bo jak się działa za szybko, to człowiek mógłby szoku doznać. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak bardzo zazdrosna! -,- I choć za górami nie przepadam, to teraz marzy mi się aktywny wypoczynek GDZIEKOLWIEK. Już nie zdzierżę tego siedzenia w domu.

    150 km na rowerze... Wow, imponujące. Na taki wynik spokojnie możesz laski wyrywać! :D

    Szkoda tylko, że żadnych zdjęć nie dodałeś (o ile w ogóle robiłeś) :c

    OdpowiedzUsuń
  19. Marzę o takim wypadzie i zostawieniu wszstkiego w tyle. Następnym razem schowam Ci sie w plecak jeśli mnie ze sobą nie wezmiesz:)

    OdpowiedzUsuń