W lipcu 2011 roku podjąłem dziwną wtedy dla mnie decyzję. To
już prawie dwa lata jak zdecydowałem się na coś z pozoru błahego a co w
konsekwencji zmieniło moje życie.
Postanowiłem wtedy, że chcę wprowadzić coś nowego do swojego
życiorysu. Jakoś go urozmaicić jednocześnie podejmując jakieś wyzwanie i próbę
rozwinięcia siebie jako człowieka – ciekawskiego człowieka odkrywcę. Podjąłem
zatem rękawicę i stawiłem czoła wzięciu udziału w projekcie „Młodzież w
działaniu” – a dokładniej w Internetowym Radiu Młodzieżowym.
Radio pod tytułem „Radio Bieszczady.fm” – czyli internetowa
kontynuacja szeroko znanego swojego czasu Radia Bieszczady. Pamięta ktoś z Was?
Także, zwykły szary gość który powoli zaczął nabierać
czarno-białych barw i pozbywać się zwykłości stał się „panem redaktorem” – „panem
radiowcem” … jak to kurwa dumnie brzmi. Fuck yeah!
Ej no kurde … na początku była kupa w gaciach, stres i w
ogóle strach się bać tego mikrofonu.
Pierwsze parę audycji nagrywaliśmy i puszczaliśmy „z puszki”
… ale po jakimś czasie i chwili treningu, kiedy już byliśmy w miarę wprawieni w
radiowej rzeczywistości zaczęliśmy iść na żywioł.
Wyrzuciliśmy kartki z marnymi tekstami i zastąpiliśmy je tym
co siedziało na końcach naszych stremowanych języków. Audycje LIVE – to było
dopiero pierdolnięcie! Zarówno moja audycja jak i pozostałe zaczęły lecieć na
żywo. Dzięki temu wielu rzeczy się nauczyłem. Zyskałem sporo na umiejętności wypowiadania się i dość znacząco podniosła się moja pewność siebie. Doszło do tego parę spraw technicznych ... i w ogóle same plusy. Zaczęło robić się dokładnie tak jak tego oczekiwałem przed pierwszym
razem przy mikrofonie. Około 40 osób zaangażowanych w tworzenie naszej amatorskiej rozgłośni .. pięknie!
Kiedy już nikomu nie sprawiało problemów słowne poruszanie
się w internetowym eterze, z grupy młodych i przypadkowo dobranych zapaleńców
zaczęła lepić się całkiem zgrana ekipa stacji radiowej.
Największe przyjaźnie zawiązały się między ludźmi, którzy
prowadzili jedną konkretną audycję ale też między tymi, którzy przychodzili do
studia zaraz po sobie – audycja po audycji.
I to właśnie było to co odmieniło w pewien sposób moje
życie. Ubarwiło je - dodało kolorów do mojej czarno-białej malowanki. Przekonałem się, że ludzie, którzy w tym uczestniczyli bądź
dalej uczestniczą są niezwykli – oczywiście każdy na swój niezwykły sposób. Wiadomo,
nie ze wszystkimi można nawiązać zwięzły kontakt. Ja jednak poznałem siódemkę ludzi,
których pewnie nigdy nie zapomnę. Do których
zawsze będę miał ogromny sentyment … mimo, że każdy z nas jest różny to jakoś
jesteśmy do siebie podobni.
Teraz gdy radiowe ognisko zaczęło gwałtownie przygasać nasze
kontakty też delikatnie straciły na temperaturze. Ale na szczęście zdążyłem się
z niektórymi z nich poznać na tyle, że za 40 lat będziemy dalej siedzieć razem,
popijać wódeczkę i śmiać się wspominając nasze „radiowe historyjki” o
murzynach, polskości Lwowa oraz kościołach udających kury. Taką mam nadzieję.
Tak to oceniam z perspektywy tych dwóch lat.
A teraz postanowiłem podzielić się z Wami tym co osiągnąłem
dzięki tej niespodziewanej decyzji.
Od dukania i wypluwania sylab do mikrofonu, poprzez nabranie
wyluzowanego radiowego vibe’u aż do przyjaźni „aż po grób”.
Więc sprawdźcie czym zajmuję się „po godzinach”.
Przed Wami fragment ostatniej audycji „RAP PO GODZINACH” – z
dnia 02.05.13.
Nie każdemu musi się spodobać muzyka jaką tam proponujemy
słuchaczom … ale jak nie to nie, nikomu nic nie narzucamy. Udostępniam tylko 37
minut audycji ponieważ resztę nam gdzieś wpierdoliło w terabajtową przestrzeń dysku
twardego.
Wyregulujcie na początku odbiorniki bo się nam wkradły
przestery ale później jest już git!
Link do SOUNDCLOUDA:
Pozdrawia ekipa radia >>>WWW.BIESZCZADY.FM<<<
Hmmm, jeśli mnie pamięć nie myli, a różnie z nią bywa to chyba usiłowałam słuchać Waszego radia i chyba nawet znam jedną z osób :D Ale że mój internet jest jaki jest i cierpię na wieczny brak transferu dałam sobie spokój. Fajnie musi być, radia mnie intrygują, to musi być zajebiste, wiedzieć, że mówisz, a Ciebie słuchają ludzie i tego co puszczasz :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że zajebiste, zawsze chciałam zobaczyć jak to wygląda z tamtej strony :)
UsuńNie jestem pewna na sto procent czy to jest to radio, ale coś mi świta, znam Julkę Such. :)
jej, nie wiedzialam, ze z Ciebie pan radiowiec! redaktorze :) fajnie, takie doswiadczenia wzbogacaja i daja poczucie robienia czegos waznego, sama bym chetnie sprobowala :)
OdpowiedzUsuńO, fajnie. Mój znajomy pracował jako redaktor, jest niesamowicie charyzmatycznym człowiekiem, to mu to idealnie pasowało. Przesłuchałam, no i jest miło. Trochę dla mnie za krótki fragment dodałeś, żebym mogła się bardziej rozwinąć, ale zabawni jesteście, to bardzo na plus, no i nie zanudzacie, to też plus, i to ogromny. O muzyce już nie wspomnę. Kiedyś myślałam nad pójściem do radia, ale odechciało mi się, stwierdziłam, że pozostanę pisemna :D
OdpowiedzUsuńTo nie jest muzyka która w tym momencie do mnie przemawia. Ale chłopaki z was fajne :)
OdpowiedzUsuńW tym poście jest MOC!
OdpowiedzUsuńi pasja
UsuńArtysta! Uwielbiam bycie artystą, gratuluję też! :)
OdpowiedzUsuńNo to same pozytywy! Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńTrochę sobie posłuchałam, widać (słychać?), że lubicie to co robicie :D
Kurna, ale to fałszywie zabrzmiało. Ale szczere było.
A ja właśnie ostatnio zaczęłam słuchać muzyki w tym stylu.
Pozdrawiam pana redaktora :)
Serce powtarza, że ciągle chce, tęskni i potrzebuje, a rozum, rozum mówi "przecież cię ranił", "on przestał ciebie potrzebować" i tym podobne...
OdpowiedzUsuńWybacz, że pytam, ale czytałeś? :)
Tak, tu jest serce - ja. A mózg mówi różne rzeczy. Chyba nie skumałam na początku o co chodzi ;D Chciałbyś zobaczyć jakby to wyglądało serce - rozum, tak? :)
OdpowiedzUsuńJak tak bardzo chcesz to mogę to udoskonalić o argumenty mózgu, o ile Cię to interesuje ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, zawsze chciałam pracować w radiu. To było takie moje małe marzenie, które jak widzę można zrealizować. Niestety mam mało czasu, co pewnie byłoby problemem. ;/
OdpowiedzUsuńChyle czoła bo ja nie potrafiłabym ot tak gadać;) a tym bqrdziej ze ze mnie człowiek przesadnie nieśmiały:)
OdpowiedzUsuń