Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła
Tłusty czwartek –
dziwny „chrześcijański zwyczaj”. Równie dobrze można byłoby nazwać ten dzień „Dniem
Pączka”. Zastanawiał się ktoś z Was o co chodzi z tym grubym dniem ? Każdemu
kojarzy się po prostu z opierdalaniem słodkości w ilości maksimum. Jedni
pochłaniają pączki pobijając wszelakie rekordy a inni z kolei rozkoszują się
hurtowymi ilościami domowych faworków (chrustu?).
Geneza tego dnia
sięga starożytnego Rzymu. Gdzie żegnano zimę a witano wiosnę wielkimi i
tłustymi ucztami. Jedzono strasznie dużo pyszniutkiego mięska i pito hektolitry
równie pyszniutkiego winka.Później Kościół
zaadaptował to święto na swoje potrzeby i pozwolił swoim wyznawcą najeść się
przed Wielkim Postem. Ale czy w tych czasach komuś ten wielki spasiony czwartek
kojarzy się jeszcze z religijną tradycją? Nie sądzę … przecież chodzi o to,
żeby móc bezkarnie napchać żołądek wszystkim co znajdzie się pod ręką.
Ale wydaje mi się, że Tłusty Czwartek mógłby być codziennie!
Miliony ludzi
zajadających się w McDonaldach, BurgerKingach i innych osiedlowych kebabach
codziennie robią sobie TŁUSTY poniedziałek, wtorek, środę …. i tak dalej. W
naszym społeczeństwie jest coraz więcej grubasów! I to takich spaślaków, którzy
z własnej woli się nimi stają. Z własnej głupoty i niemożności opanowania
apetytu zmieniają się w pragnące żarcia zombie. Każdy lubi jeść .. wiadomo ..
ale kiedy człowiek widzi, że zamienią się w opasłą oponę to chyba powinien się
nad sobą zastanowić. Często jest już za późno nim tłuścioch zorientuje się, że
waga pokazuje już trzy cyfry.
A później jest płacz
i zgrzytanie zębów (a dla pocieszenia idą sobie obalić tabliczkę czekolady)
„jesteeem gruuuba mamo!”
„Ahh te modelki, te to mają szczęście”
„Ale on ma kaloryfer, kurwa ... a u mnie tylko wielki bojler”
„Ale on ma kaloryfer, kurwa ... a u mnie tylko wielki bojler”
„Ja nie mogę schudnąć, mam
tendencję do tycia … łaaa, dlaczego ja
!?”
Jak ktoś chce być
gruby to okej … mi nic do tego. Ale niech później nie narzeka, nie lamentuje.
Trzeba się przyznać
przed samym sobą – Tak to moja wina!
Przecież nikt w nikogo
nie wpycha jedzenia na siłę – więc po co te tłumaczenia i wykręty ?
Chciałem tylko zaznaczyć, że nie miałem zamiaru się z kogoś śmiać – po prostu
chcę zwrócić uwagę na problem, bo to jest problem. I zachęcam wszystkich do
walczenia ze swoimi pokusami. Lecz nie należy popadać w skrajności – bo kości i
skóra też nie są fajne.
Oczywiście pomijam
tutaj osoby, które są naprawdę chore i dlatego wyglądają tak jak wyglądają.
„Nie można nikogo dyskryminować, to jest PUSZYSTY CZWARTEK a nie TŁUSTY”
~ Wiktoria Grycan.
przykro mi, dzis sie nie wyrozniasz, mnostwo osob poruszylo ten temat z okazji tlustego czwartku. ja bylam smutna, w Francji NIE MA paczkow, a do Warszawy przybylam w piatek, wiec moglam sie w cukierniach wyposazyc w jakies zeschle wczorajsze scierwo.
OdpowiedzUsuńdo rzeczy. sa ludzie grubi (otyli?) z powodu choroby, ale jesli ktos robi to na wlasne zyczenie i odpowiedzialnosc, to juz ich problem. najgorsi sa Brytyjczyci i oczywiscie Amerykanie. i te ich wszystkie programy w tv o dietach i o oblesnych grubasach, ktore w 6 tygodni staja sie szczuplejsze, zdrowsze i ladniejsze pod wplywem trenera-kata.
jade dzis po dygresjach. sorry za brak polskich znakow.
niektorzy ludzie nagradzaja sie slodyczami... jezeli ktos lubi swoja tusze, to prosze bardzo. duzi ludzie sa czesto wbrew pozorom bardzo pozytywni. jednak jeczenie, takie jak opisales, to lekka przesada, TRZEBA BYLO TYLE NIE ZREC. ale to juz nie nasz problem.
hahahah cytat Grycanki na koniec mnie spoliczkowal o.O ale ona jest chyba szczesliwa, nie?
Tak jest masa pozytywnych ludzi z "tuszą" - najlepszym przykładem Wojciech Mann.
UsuńAle ja nie lubię tylko tych nieudaczników, którzy jęczą i tłumaczą się wszystkimi możliwymi sposobami zamiast wziąć się za siebie :)
A grycanka (dżizas jak ja brzydzę się tym słowem) ... pewnie jest szczęśliwa w swoim puszystym świecie i tego jej nikt nie może zabronić :)
Wiktoria Grycan będzie niedługo drugim Coelho. Ja tam lubię opierdolić jakąś bułkę czy dwie, ale nie pierdole na około, że jestem grubą świnią i się sobą brzydzę i, że zasługuję tylko na śmierć (w kfc). Żart mi nie wyszedł, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńJa dużo słodyczy nie jem, nie przesiaduję w KFC, coś tam Kingach i McDonalds'ach a jednak mam więcej tego ciała. A nie choruję co najlepsze. Jedynie co może być to to, że wina genów - tyle, że inni wyglądają jak chodzące baryły w porównaniu do mnie.
OdpowiedzUsuńChociaż zaakceptowałam ostatnio swój rozmiar 42 i stwierdziłabym, że do wieszaków należeć bym nie chciała. Ale tym samym nie mam zamiaru rozróść się w trzy cyfrową wagę. Uważam, że więcej ciała jest spoko, ale nie za dużo :) Pozdrawiam i dodaję do czytanych :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że niektórym do twarzy jest z trochę zbędnymi kilogramami, ale wiadomo bywają granice.
OdpowiedzUsuńCo do tatuażu - dlatego wybieram takie miejsca w którym nie widać, gdzie klienci nie zauważą. Tatuaż mam prawie, że na karku - trochę wyżej. Nie widać go jak mam włosy spięte w kucyk czy warkocz. Jest tego plus :) A golić głowy na łyso nie będę, lecz jeśli zdecyduję się kiedyś na cięcie i krótką fryzurę z pewnością zawita asymetryczny bob, który i tak zasłoni :-) Robiąc dziarę myślałam co do kwestii zawodu - dlatego też mam go gdzie mam, chociaż plan zakładał nadgarstek i palce. Więc miejsce jak najbardziej przemyślane.
Że tak tu wtrącę odnośnie zakładki "Filozofia" - mam identyczny pogląd dotyczący kościoła, czyli bandy oszustów :-)
OdpowiedzUsuńWow :)
OdpowiedzUsuńJestem wdzięczna ... bardzo mi się podoba ta nazwa ... serio. Nie wpadłabym na to a jest zajebista :)
Jak już będę sławna to Cię wspomnę (jeśli oczywiście chłopcy zatwierdzą na nazwę ) :D
Pozdrawiam i dziękuję :*
agusia2205 :D