Niedopowiedzenia
towarzyszyły im już od samego początku. Od wtedy gdy Sabina prawie wymusiła na
Mikołaju słowa „kocham cię” … przyparła go do muru, a on czuł, że musi to
powiedzieć.
Bronił się przed tym, ale ona
była wtedy pijana … postanowił zaryzykować. Następnego pięknego i skacowanego
dnia spotkali się by porozmawiać, wyjaśnić sobie nocną rozmowę.
Chłopak
miał świadomość, że nic do niej nie czuje – jeszcze. Miał nadzieję, że to
przyjdzie z czasem. Pojechał do niej z nastawieniem „jakoś to będzie”. Był nią
mocno zafascynowany – tak to sobie tłumaczył. W jej towarzystwie
czuł się jakoś wyjątkowo, inaczej … ale nigdy jej tego chyba nie powiedział. Sabina
wydawała się być bardzo zakochana, ale miała trochę obaw. On był starszy … i
wiedziała, że może od niej oczekiwać czegoś na co jeszcze nie jest gotowa. Tego
też nie mogli sobie wyjaśnić. On jak każdy facet zwyczajnie chciał seksu, a ona
jak każda młoda dziewczyna się tego bała.
Z
tych wszystkich niedopowiedzianych spojrzeń, gestów i słów urodził się dość
dziwny związek. Razem podjęli tą decyzję, Mikołaj już nie czuł tego przymusu …
przekonała go. Nie wiedział dlaczego się na to zdecydował, może zadziałał jej
urok osobisty, może jej oczy i piękny uśmiech, a może długie pocałunki. W ten
dzień nie chcieli używać zbyt wielu słów, woleli posługiwać się językiem
dosłownie.
Na
początku kiedy się spotykali często padały słowa „kocham cię” … później już
trochę rzadziej. Ale pauza między kocham
a cię kryło się coś jeszcze. Coś co
wiedziała tylko ta osoba która akurat je wypowiadała. Raz ona, raz on. Znaczenie
tej pauzy wydawało się jakoś ich przyciągać do siebie, choć najprawdopodobniej kryło się
tam zaprzeczenie tych słów. Jemu wydawało się, że oboje są sobą tylko zauroczeni
.. że on nie kocha jej i ona nie kocha jego. Ale mimo to w jej obecności czuł
się szczęśliwy, wystarczało mu to uczucie (choć do dziś nie potrafi go nazwać).
Czy obojgu zależało jedynie na dzieleniu swoich ust i rąk … z inną osobą ?
Dziewczyna
jednak zaczęła się od niego oddalać. Nie znajdywała już dla niego czasu. Być
może robiła to celowo bo czuła, że coś jest nie tak. Choć zawsze powtarzała, że
kocha Mikołaja to miała wrażenie, że dalszy ciąg tego związku nie ma sensu. Nie
chciała być już więcej oszukiwana i chyba sama nie chciała już oszukiwać.
Oboje
nie wiedzieli co z tym wszystkim zrobić. Mikołaj nie zdobył się na odwagę by
powiedzieć dziewczynie co tak naprawdę czuje … Sabina natomiast wolała skończyć
to jak najszybciej unikając rozmowy. Historia skończyła się równie szybko jak
się zaczęła. Zerwała z Mikołajem. Jego zaczęły dręczyć wyrzuty
sumienia, nigdy nie chciał żeby ktoś przez niego wylewał łzy. Wiedział, że
zrobił źle .. pierwszy raz tak zabawił się czyimiś uczuciami. Ale nie wiedział
dlaczego płakała … czy to znaczyło że jednak coś do niego czuła ? Tego się już
pewnie nie dowie. Przy rozstaniu nie potrafiła wytłumaczyć Mikołajowi dlaczego
z nim zrywa .. nie potrafiła odnaleźć słów, znalazła szloch i smutek.
Jemu
zostało poczucie winy a Sabina poczuła po jakimś czasie dużą ulgę. Mikołaj był
wkurwiony na siebie … tylko i wyłącznie na siebie. Męczy go to do dzisiaj i do
dzisiaj często o niej myśli i pisze. Zapisywał swoje wspomnienia na jej temat w
swoim pamiętniku … wspominał ją dobrze i wiedział że to co się stało to nie
jest w żadnym stopniu wina dziewczyny. Choć ponoć wina leży zawsze po obydwu
stronach. Sabina dość szybko znalazła pocieszenie w innym chłopaku, i bardzo
dobrze bo należało się jej coś czego Mikołaj nie potrafił jej dać.
Kiedyś
przypadkiem dorwała ten jego śmieszny pamiętniczek i postanowiła go przeczytać.
Kiedy zobaczyła zapisane chaotyczne
myśli chłopaka nie wiedziała co powiedzieć. Pisał niezrozumiale bo pod wpływem
emocji, nie dbał o to czy te słowa będą miały sens. Nie wiedział, że ona to
przeczyta i źle zrozumie. Sabina była zła … po prostu czuła złość, nie do końca
wiedziała dlaczego. Ale może widziała w tym złe emocje które towarzyszyły ich
rozstaniu. Chciała powiedzieć mu co
myśli o tym co przeczytała. Ale zdobyła się tylko na napisanie paru słów … i to
nie były cenzuralne słowa. Starał się jej to wszystko wytłumaczyć ale przestała się
odzywać. Znowu ten pieprzony brak słów, brak komunikacji … Próbował jeszcze
parę razy, ale bezskutecznie. Ale on nie poddaje się tak łatwo.
Przynajmniej porozmawiać, raz normalnie porozmawiać, być może ostatni ale
jednak. Może coś się wyjaśni … (?)
„ Dziś wszyscy żyją tak tu, myląc brak słów z całkowitym zrozumieniem.”
Niewypowiedziane słowa budują między ludźmi mur... Często taki którego nie da się już ani zburzyć ani przeskoczyć...
OdpowiedzUsuńA to kończy się właśnie łzami i cierpieniem...
Tak jak to opisałeś...
Pozdrawiam...