środa, 5 grudnia 2012

Samadhi



Grudzień, śnieżny poranek … zimna aura. Szukam ciepła.
Ostatnio ciepło potrafię znaleźć tylko mając telefon w ręku .. dziwne.
Dużo dziwnych rzeczy mam teraz w głowie. Od kilku dni w ogóle jest tego za dużo … niektóre rzeczy zaczęły mnie przerastać. Mam wahania nastrojów. Raz potrafię być zajebiście optymistyczny a za chwilę mam wszystko w dupie. Raz jestem na K2 a później spadam do Rowu Mariańskiego.
Czyli jak zawsze .. i jak zawsze szukam tej równowagi między czarnym a białym.
Przez jakiś czas myślałem, że już udało mi się do tego dojść … że ten nowy okres w moim życiu przeniesie trochę normalności. Samadhi, nirvana … taak.

Tyle wolnego czasu zmarnowałem … nawet nie chciało mi się pisać, choć było o czym.
Ale zamiast pisać układałem sobie wszystko w głowie. Jedne rzeczy ułożyłem a drugie posypały się jak Lego. Od dwóch miesięcy myślę o rzeczach nierealnych – marzenia. Nawet jedno spełniłem (może nie są takie nierealne?). Tatuaż – zawsze chciałem go mieć – coś tylko i wyłącznie „mojego” ! I tak też zrobiłem … w końcu. Komuś może wydawać się to głupie ale myślę, że ten tatuaż coś zmieni. Zmienił … oddzielił dosłownie kreską następny etap mojej dziwnej egzystencji. Czy to już czas gdy „boy becomes a man” … chyba tak, definitywnie tak. A sam proces tatuowania można by określić jako swego rodzaju „próbę” … tak jak to jest w południowo-amerykańskich plemionach. Dorosły już chłopiec staje się mężczyzną i zostaje naznaczony tuszem wprowadzonym pod skórę.
Ja dorosłem już do pewnych decyzji i postanowiłem spełnić marzenia. Zainspirowało mnie kilka rzeczy … a głównie WOLNOŚĆ.

Mam ochotę wypierdolić stąd … gdzieś daleko…
Zaszyć się na pustyni Gobi w oazie, albo w Las Vegas przepić cały majątek w barze.
Podróż autostopem … przez całą Polskę, a może gdzieś w Europę … kto wie. Dałem sobie z tym czas do końca roku akademickiego – wtedy będę wiedział co robić. Może to rzucę i wyjadę … a jeśli nie to i tak będę miał długie wakacje więc podróż jak najbardziej jest możliwa. Zwiedzić wszystko co się da … każdą najmniejszą wioskę i każde największe miasto. Podróże kształcą … A uciekające drzewa podczas jazdy samochodem zawsze wzbudzały u mnie jakieś poczucie wolności. Przy okazji tego wielkiego marzenia można było by spełnić kilka innych. Zastanawiam się tylko czy warto szukać jakiegoś towarzysza/szki podróży … czy lepiej przeżyć to w samotności (?). Lepiej chyba z kimś to podzielić … !

Ahh….

Pić grzańca w Alpach, surfować w Las Palmas
 Pocałować ją na Placu św. Marka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz