„Dzień dobry, może w czymś pomóc ?”
Znacie to pytanie ? Pewnie z wielkiego marketu w którym
ciężko się odnaleźć. I z pewnością każdemu zdarzyło się usłyszeć takie pytanie
z ust przemiłego ekspedienta. Oczywiście nie spotkamy się z tym w markecie
spożywczym … ale czasami człowiek potrzebuje wybrać się do sklepu i kupić coś
bardziej skomplikowanego niż chleb, mleko, wędlinę czy też browar. Zdarza się,
że musimy się wybrać do sklepu … hmm … „specjalistycznego”. Sklep budowlany,
market elektroniczny … a w nich tony towarów, kilometry półek, setki klientów i
całe to sklepowe zamieszanie. Pierdolca można dostać.
Akurat dane mi było przez trzy miesiące poznawać to całe
zakupowe zjawisko od strony sprzedawcy. „Druga” strona handlu dla zwykłego
klienta może być ciekawa … teraz już znam stronę kupującego i sprzedającego.
Tak więc zobaczyłem to „od kuchni”.
Market budowlany a w nim wspomniane już labirynty alejek,
wystaw, ekspozycji … Pierwsze co człowiek robi to szuka kogoś kto mógłby mu
pomóc znaleźć nawet najmniejszą pierdółkę w tym pieprzonym kolosie. Najłatwiej
zlokalizować takiego specjalistę po jednolitym ale wyróżniającym się (często
jaskrawym) stroju. Pierwszy lepszy sprzedawca w przykładowej „czerwonej
koszulce” zostaje dorwany i zmuszony do stawienia czoła wymagającemu klientowi.
Jest wiele rodzajów i typów klienta, od „konkretnego” przez „niezdecydowanego”,
„cwaniaka” aż do „złośliwego” czy też „turysty”. Jest zatem wiele sposobów na
rozprawienie się z takim klientem … chociaż przyznaję, żeby uporać się ze „złośliwym”
trzeba mieć dobrą taktykę a przede wszystkim trochę doświadczenia. Wspomniana
wcześniej CZERWONA KOSZULKA ma swoją olbrzymią moc … naprawdę. Wystarczy, że
jesteś oznaczony w ten sposób aby zmienić cię w oczach konsumenta – raz w
wielkiego specjalistę a czasem największym przeciwnikiem i obibokiem. Ze sklepowymi
cwaniakami trzeba czasami walczyć, ale mając CZERWONĄ KOSZULKĘ masz nad nimi
ogromną przewagę – ONI wierzą we wszystko co im tylko powiesz, są Tobie
podporządkowani.
Do każdego jest inne podejście … Gdy klient jest złośliwy to
z nim walczysz i utrudniasz mu życie ale gdy jest uprzejmy i miły to można
załatwić wszystko. Nawet najdziwniejsze prośby i próby załatwienia czegoś u
kierownika nie są wtedy problemem. Wtedy CZERWONA KOSZULKA przestaje
wykorzystywać swoją „władzę” i uprzejmie spełnia zachcianki klienta. Często też
sami klienci źle podchodzą do procesu kupowania – przez to mogą się czuć źle i
odnosić wrażenie że sprzedawca miał go w dupie bądź źle obsłużył. Nie potrafią
jasno stwierdzić czego szukają i czego oczekują … nie znają „specjalistycznego”
języka jakim trzeba się posłużyć. Tak wiem, rolą sprzedawcy powinno być
domyślenie się co taki delikwent ma na myśli. Ale czasami się nie da .. i
zaczynają się schody. Taki „ekspercki” język może być pomostem do szybkiego
dogadania się między klientem a sprzedawcą, ale może też służyć jako broń lub
jako tarcza – wtedy porozumienie się jest już cięższe. Gdy takowy osobnik
przychodzi do ekspedienta i chce się popisać swoim rzeczowym językiem często
wychodzi z tego parodia, CZERWONA KOSZULKA może wtedy wykorzystać swoje „moce”
i zaatakować takiego klienta kolejnymi skomplikowanymi i niezrozumiałymi zwrotami.
Wszystkie te „moce” działają na 95% konsumentów – pozostałe 5
to „wszechwiedzący” którzy przyszli udowodnić ci twoją rzekomą niekompetencję. Tak
szczerze to można ludziom wcisnąć wszystko. W zależności od tego co
potrzebujesz sprzedać to kierujesz ludźmi tak aby kupili właśnie to.
Towar którego nikt nie chce ? Nic trudnego … wystarczy
wymyślić jakiś dobry bajer i zaczynasz masową sprzedaż tego badziewia. Dobra
gadka to podstawa i może zdziałać wszystko. Ludzie uwierzą Ci we wszystko … albo
to dlatego, że klient bezgranicznie ufa sprzedawcy, albo ma świadomość swojej
nie wiedzy i jest zdany na tego gościa w czerwonej koszulce (?). Niestety ale
każdy ze sprzedawców ma odgórny nakaz wkręcania takich bajerów klientom. Kwestia
tylko indywidualnych umiejętności wciskania badziewia. Trochę mi było źle z
tym, że musze tak się nimi bawić. Więc tych którzy wzbudzali moją sympatię
obsługiwałem porządnie i nie wpychałem im badziewia … a na innych mi specjalnie
nie zależało.
Aaa i jeszcze ostatnia broń stosowana przez CZERWONE
KOSZULKI, a jest to hasło: „Jeśli coś jest nie tak to proszę iść do kierownika”
…. Tyle, że może być to broń obusieczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz