Trzy kropki … A tak naprawdę
to teraz tych kropek jest tysiąc. W wieku dwudziestu lat zachorowałem na
przypadłość jakże dziecięcą – różyczkę. Ni stąd ni zowąd z wielbiciela trzech
kropek zostałem nosicielem ogromnego wielokropka. Na wigilię zamieniłem się w
biedronkę, która w dodatku mówi ludzkim głosem … w przeciwieństwie do mojego
kota.
Święta więc sobie odpuszczę
towarzysko i zajmę się sobą. A jest się czym zajmować, pomijając drapanie
swędzącej skóry. Po dwóch dniach złego samopoczucia przyszła chwila ulgi …
pokonałem kryzys fizyczny i kumulację wszystkich dziwnych bóli. Po takim
nazwijmy to wyczerpaniu następuje u mnie coś co lubię nazywać „olśnieniem”.
Naglę mój umysł się rozjaśnia … nie wiem dlaczego tak jest. Ale czuję wtedy
niemalże nieograniczone możliwości mojego umysłu. Jakby procesor zaczął
wykorzystywać więcej zwojów. Moje myśli są jakby bardziej wyraziste, staję się
bystry i spostrzegawczy … wyrażenie tego wszystkiego przychodzi łatwiej. Co też
potwierdzałem sam sobie od jakiś dwóch lub trzech godzin rozmawiając trochę tu,
trochę tam. Ale są osoby z którymi chętnie bym porozmawiał, te z którymi nie
rozmawiam już od dawna i z tymi z którymi zacząłem rozmawiać parę dni temu.
Nie wiem jak można
nazwać by jeszcze ten dziwny stan … ale kojarzy mi się z weną lub natchnieniem.
Jestem głodny czegoś
kreatywnego … tak głodny, że zjadłbym konia z kopytami. Nagły napad jakiejś siły
twórczej … prawie jak u Edgara Freemantle’a. Ponoć przy takim czymś kokaina to miętusy.
Wyobrażam sobie,
mimo że nie próbowałem. Ale wyobraźnie też mam zdecydowanie pobudzoną a
abstrakcyjne pomysły pojawiają się jak na pstryknięcie palcami.
Coś czuję, że w
najbliższych dniach będę miał czas i ochotę na tworzenie. Zobaczymy …
Naprawdę lubię te
trzy kropki … nawet chyba ich nadużywam. Pisząc nie mogę się powstrzymać bo
uważam, że one pozostawiają jakieś niedopowiedzenie. Sprawiają, że trzeba się
nad czymś zastanowić. Rysując nie jest już tak łatwo, tam już nie mogę postawić
zwykłych trzech kropek.
Ale może odkryłem
inną drogę. Mam nadzieję, że nie będzie ona tak skomplikowana jak ścieżki różyczkowych
krostek na moim ciele … swędzi … fuck !
Tylko się nie drap za długo ; ) będzie jeszcze gorzej...
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i również życzę powodzenia :)
Pozdrawiam Ania