niedziela, 26 sierpnia 2012

Film

Nigdy nie byłem jakimś kinomanem.  Obrazy z wielkiego ekranu rzadko do mnie trafiają, z resztą te z mojego 25 calowego telewizorka też. Ale to nie chodzi o to jaki rozmiar ma odbiornik telewizyjny.
Mam bardziej na myśli to, że po prostu większość tego co można zobaczyć w TV jest nudna i przewidywalna, nie wspominając o jakości tych wielkich amerykańskich produkcji …
Tak, telewizja serwuje nam tak zwaną „papkę” .. a może bardziej miazgę, bądź chłam.

Więc telewizora używam głównie jako okno na wiadomości ze świata .. TVNy, Polsaty czy inne BBC i Euronewsy dają podstawową wiedzę, która jakoś tam zaspokaja moje zapotrzebowanie na nią.
Więc jeżeli nie znajduję w szkiełku żadnego godnego uwagi dzieła filmowego to trzeba by było poszukać, gdzie indziej .. w Internecie ! Może tam znajdzie się jakieś kino bardziej ambitne, skierowane do „innych” odbiorców niż w TV. Tak jest już setki stron i for internetowych dla kinomaniaków. Ludzie polecają różne, różniste filmy … znajomi w pogawędkach opowiadają jakie to „świetne” filmy oglądali ostatnio, strzelają tytułami jak z rękawa … widząc moją reakcję odpowiadają od razu: „ No jak to ? Nie widziałeś tego ? Przecież to klasyk ”. Klasyk, klasyk …. Szczerze ? Nie oglądałem Titanica i wielu innych tych pieprzonych klasyków. I w sumie nie mam zamiaru .. nie kręci mnie to, mimo że znam „tą” scenę z Titanica nie oglądając filmu.

Mam kilka swoich ulubionych filmów… na przykład  – Dzień Świra, Wszyscy Jesteśmy Chrystusami, Wesele, Chłopaki Nie Płaczą, Killer, Siedem Dusz, Zielona Mila, Gwiezdne Wojny, Rocky (wszystkie części), Pulp Fiction. Takie moje powiedzmy TOP10. To są filmy, które potrafiły mnie zainteresować. Sam wiem o tym, że jestem wybredny i bardzo ciężko trafić w „moje gusta”. Ale te filmy są wyjątkowe, nie są odgrzewanymi kotletami, które już dawno mi się przejadły. W każdym jest coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Film musi mnie pochłonąć całkowicie – wtedy jest dla mnie dobry. Nie wiem zatem jaki mam gust, bo moje ulubione filmy nie są wcale jakieś wyszukane – ale są jednak „inne”.  Czasami oglądam mimochodem jakiś film, który leci sobie w TV i bierze mnie jasna cholera jak słyszę jakie tam lecą banały. Pilotem przeważnie władają rodzice .. i częstują mnie tym badziewiem, amerykańskimi hitami albo głupkowatymi serialami. Często takie dzieła są na tyle przewidywalne, że potrafię przewidzieć co wydarzy się za 15 minut bądź w następnym odcinku.

Dlatego rzadko oglądam, zdecydowanie nie jestem filmoholikiem i nie będę nigdy … chyba.
Nudzi mnie to … czasami mam nawet wrażenie, że to strata czasu.  Wolę odpalić sobie jakąś dobrą płytkę ulubionego wykonawcy, zamknąć oczy i odpłynąć. I wtedy gdy moja wyobraźnia jest pobudzona, sam reżyseruję całą masę ciekawych filmów i obrazów.  Nie potrzebuję wtedy ani kina ani telewizora. Słuchanie muzyki to i tak mało przy tym jak pobudzona jest wyobraźnia podczas rysowania … wtedy dopiero mogę zobaczyć ciekawe rzeczy .. najpierw w głowie a później na kartce papieru. Po prostu chyba dziesiąta muza do mnie nie przemawia i nie trafia. Ja mam inne stymulanty i to od nich będę się pozytywnie uzależniał. I chciałbym żeby moje życie wyglądało jak taki niepowtarzalny film … parę scen już zarejestrowałem czując się jak w filmie. Uczucie podobne do déjà vu … tylko lepiej. Komedio-dramat ….



1 komentarz:

  1. Chyba rozumiem o co ci chodzi... Choć sama jestem kinomanaczką (w pełnym znaczeniu tego słowa) to wiem, jakie to bolesne, gdy film to kaszana. Fakt, sama sypię filmami (według mnie dobrymi) jak z rękawa i wiele z nich poleciłąbym najbardziej zniechęconym do kina... jednak widzę, jak nisko... coraz nizej upada dzisiejsza filmoteka... niezbyt często można znaleźć obecne coś wartościowego, ale to nie znaczy, ze należy rpzestać szukać ;)

    OdpowiedzUsuń