sobota, 21 lipca 2012

Oszuści

Tak, przyszedł ten czas aby osądzić samego siebie, czas uruchomić wewnętrznego sędziego.
Pisałem kiedyś o tym, że chciałbym spróbować jak to jest być zimnym skurwysynem.
Rzuciłem się w przepaść i wylądowałem w świecie bez uczuć… Została zimna kalkulacja i liczenie wyłącznie na swój „zysk”. Myślałem, że mogę zyskać uczucie bądź jakąś jego namiastkę nie dając nic.
Myślałem, że mogę oszukiwać czerpiąc z tego przyjemność .. Po prostu hedonistyczny egoista. Kierowałem się tylko tym czego pożądałem, po trupach do celu, nie ważne czy kogoś skrzywdzę.

Tak właśnie myśląc, w końcu przyszedł czas na rozpoczęcie hustlerskiej kariery … "Zimny Skurwysyn" the beginnig ! Pech chciał, że pierwsze podejście od razu było nietrafne. Zupełny przypadek lub przeznaczenie połączyło ofiarę z oszustem. Źle obrany „cel” przysporzył początkującemu oszustowi wielu problemów … wychodzi, brak doświadczenia. Był przekonany, że traktując to jako zabawę, jego ofiara też będzie odbierała to w formie zabawy .. że jest to na tyle luźne, że nikomu nic się nie stanie, że to nikogo nie będzie bolało. Spryciula myślał, że każdego tak łatwo oszukać … że tu będzie łatwo. No ale pozory go zmyliły… Na początku szło mu dobrze ale później zaczęły się schody. Nie dość, że po pierwszych hustlerskich sukcesach zaczęło się robić ciężko, to przypadkowo wtajemniczył kogoś postronnego w to całe oszukańcze przedsięwzięcie.
Powiernik tego planu był zaufany .. a nawet wydawał się być po jego stronie, i również wtajemniczył go w swoją część oszustwa (tak mu się zdawało). Ofiara oszustwa też przejawiała lekkie skłonności kanciarskie .. w stosunku do współpracownika „zimnego skurwysyna”. Cała ta zagmatwana sytuacja zaczęła przypominać mu „Incepcję” … tak skomplikowane poziomy zaczęły wyrywać mu się spod kontroli. Powoli zaczęło się pieprzyć i walić … próbował to uratować … tylko już nie wiedział czy dalej oszukuje. No i nagle nastąpił pierwszy z końców tego oszustwa, ofiara wyrwała się z pułapki. A po niedługiej chwili tajemny towarzysz oszusta odwrócił się do niego plecami .. i wtedy nastał drugi koniec. Krętacz próbował naprawić i to … a wtedy wróciła ofiara .. po to by zaraz zniknąć .. i definitywnie dokonać trzeciego i ostatniego końca.. końca końców.

Widzicie… nawet teraz oszukałem sam siebie, opisując to gówno w trzeciej osobie… bo ciężko się przyznać osobiście.

Doszedłem do wniosku, że oszukiwałem sam siebie już od samego początku – oszukałem się, że chce być oszustem … tak naprawdę nie chciałem. Dochodziłem od tego czasu do wielu wniosków … zaczęły mi się kołować w głowie różne myśli. Utkwiła mi jedna, chyba najgorsza z nich … Po wszystkim, wydawało mi się, że osoba którą oszukiwałem, równie świadomie oszukuje mnie i to wspólnie z kimś kto zdawał się być po mojej stronie. Wtedy sam poczułem się jakoś oszukany – ale dobrze mi tak, należało mi się – i to chyba był ten wyrok. Nie trzeba było oszukiwać oszusta.

Poziomy tego szachrajstwa przerosły moje wyobrażenia… wszystko opierało się na jednej wielkiej mistyfikacji. „Incpecja” może się przy tym schować …

Ja oszukiwałem siebie że chce być „zimnym skurwielem”, później oszukiwałem jedną osobę bezpośrednio, oszukiwałem ją wraz z osobą nr 2, osoba 1 oszukiwała osobę 2, osoba 2 oszukiwała osobę 1, po drodze czułem się lekko oszukiwany, później nie wiedziałem już kogo oszukuje, a na sam koniec zostałem oszukany przez dwie osoby na raz.

Teraz żałuję, każdego z leveli tego krętactwa. Każdego kłamstwa .. – które nie zawsze było kłamstwem. Mimo wszystko muszę wziąć całą winę na siebie i przyznać się do wszystkiego.
To był mój pierwszy i ostatni hustlerski występek. Zostaje wyrzucić przeprosiny w przestrzeń i w ten zasrany Internet. Sam na siebie nakładam wyrok w zawieszeniu …. Prawomocny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz