Oficjalnie otwierając -
Witam wszystkich kandydatów na szaleńca w moim „dniu świra”.Ostatnio przez moment wydawało mi się, że odzyskałem harmonię, spokój czy inną nirwanę wewnętrzną. Ale nie ma tak łatwo .. życie
Witam wszystkich kandydatów na szaleńca w moim „dniu świra”.Ostatnio przez moment wydawało mi się, że odzyskałem harmonię, spokój czy inną nirwanę wewnętrzną. Ale nie ma tak łatwo .. życie
i jego zakręty znowu wyrzucają mnie poza obraną drogę a prędkość powoduje, że wpadam w poślizg. I chyba balansuję na krawędzi pobocza, driftując pomiędzy normalnością i spokojem a chaosem i absurdem.
Ten absurd wyczuwam już od samego rana, prawie jak Adaś Miauczyński … Już otwierając lodówkę w celu zrobienia sobie śniadania, rzuca mi się w oczy „paprykarz SZCZECIŃSKI” wyprodukowany w Radomiu … no dżizys, kurwa ja pierdole … what the fuck ?!
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem … uffff uspokój się. Ostatnio wszystko jest inaczej, nawet kanapka posmarowana masło-margaryną spadła tą właściwą stroną, choć zawsze spadała tak aby upierdolić podłogę, dywan lub czystą koszulkę. W tych delikatesach emocji zostały już dla mnie tylko skandal, absurd i nonsens .. wybór asortymentu jak za komuny. Muszę poszukać innych składników uciekając z czterech ścian, wyruszam w miasto bądź śmigam rowerem skupiając się na kolejnym kroku lub machnięciem pedałem. W domu wybucham i jestem jak C4 .. a gdy uwalniam się od tego wszystkiego jestem oazą spokoju. Wychodzi moja czarno-białość. Najbardziej widoczna jest właśnie w domu .. rodzice wkurwiają mnie do granic możliwości .. nawet ostatnio podejrzewali mnie o ćpanie. Fakt, te amplitudy samopoczucia są zauważalne .. ale i mnie dotknął zalew emocji co właśnie powoduje moje wahania nastrojów. Mam ochotę wyprowadzić się stąd, chociażby na wieś. Tkwię w wielkim niczym … ale nie chcę przeżywać następnych dni w ochraniaczach i kasku bojąc się starcia z rzeczywistością. Chce żyć pełnią życia i poszukać w którymś z wspomnianych wcześniej delikatesach a może raczej w galeriach handlowych jakąś broń kalibru, który pozwoli zlikwidować wszystkie problemy, poczułbym się jak Hitman. Wyglądam rozwiązań a supłam nowe węzły. Bo chyba czasem widzę gdzieś rozwiązanie tych problemów, ale jest tak tajemnicze i odległe, że powiększa mój mętlik w głowie. Szukam pokoju lecz znajduje jedynie rozejm, lecz kompromisy mi nie wystarczają. Może opanuje ten poślizg i wrócę na obrany tor, a może wypadnę z zakrętu.
A może przebuduję swoją drogę poprawiając przebieg tego zakrętu (?) Może wtedy by się wszystko uspokoiło ? Ale przecież to co teraz próbuję robić to czyste oszustwo … dlaczego tak wybrałem ? Może moja droga wiedzie przez jakieś pustkowie i chciałem po prostu znaleźć „towarzysza” podróży ..
a może jadę w zatłoczonym mieście stojąc w korku, będąc samotnym w tłumie. W każdym bądź razie widzę tajemniczą autostopowiczkę, zatrzymać się ? Gdzie chciała by pojechać ? .. a może do mojej sforsowanej fury by nie wsiadła. Jedynym plusem jest to, że już nie patrzę w przeszłość zaglądając w lusterka, teraz liczy się tylko przyszłość ! To już zamknięte.
Ten mój monolog i tak jest niezrozumiały i niespójny … muszę zaspokoić potrzebę rozmowy, po prostu rozmowy z której by coś wynikało. Chociaż rozmowa o niczym też potrafi rozrzedzić atmosferę hardcoru konsystencji kisielu.
No dżizys kurwa, zakończę cytatem, którego użyłem w mojej pracy maturalnej …. :
„ Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga – śmiać się albo oszaleć. "
A może najzwyczajniej w świecie potrzebujesz odrobiny odpoczynku, żeby móc dojść ze sobą do ładu? każdy czasem marzy o takiej chwili wytchnienia. Własnej pustelni, samotności- polecam Ci odciąć się na kilka dni. Pospacerować w słońcu (nawet jak jest chłodniej) i najzwyczajniej w świecie- nie myśleć!!!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)