Eklektyzm emocji gubi się w tłumie,
Mieszanka spojrzeń płynie jak gęsty strumień.
Na drodze oczu berliński mur,
Oparci o niego, pierwszy raz spadamy w dół.
Zimna wojna gości w naszych duszach,
Lecz oboje chcemy ten mur wyburzać.
Słowo usprawiedliwieniem za nasze zbrodnie,
Słowo burzy, lecz tak ciężko je podnieść.
Czujemy w kościach strach nieunikniony.
Zniszczony mur, spalone neurony.
rzeczywiście wewnętrzny rozpierdol... mocno emocjonalnie
OdpowiedzUsuńCo sie dzieje?
OdpowiedzUsuńsuper, gromadź wspomnienia w 2014! :D
OdpowiedzUsuńczasem mam ochotę napisać jakieś moje super prywatne wydarzenia zawierające konkretne osoby, miejsca, sytuacje... emocje... ale musiałabym założyć nowego bloga pod nowym pseudonimem, ta Bina chce jednak pozostać tajemnicza :D
Jakoś tak... przygnębiająco.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam,ze piszesz wiersze. W każdym razie nie czytałam jeszcze żądnych na twoim blogu. Szkoda,że jest ten wewnętrzny rozpierdol, a tekst w ponurym nastroju. Ale...patrząc pod względem treści, bardzo fajnie wyszło :)
OdpowiedzUsuń"eklektyzm emocji"- od razu potrafisz zainteresować! :)
OdpowiedzUsuńZawsze w takich momentach życia przypominają się słowa z piosenki happysadu "Burdel w mej głowie, jak w damskiej torebce" hehe :)
No cóż... jest rada, albo: zjedzmy mnóstwo czekolady i pójdźmy spać, albo przeczekajmy burzę myśli.. :)
-impos animi
Twój wiersz? :)
OdpowiedzUsuńCzy dobrze rozumiem kontekst życia jako mur? :)
OdpowiedzUsuń