Nie wiem, nie znam się, nie orientuje się ... zarobiony jestem. No dobra, nie jestem i nie potrafię Wam wytłumaczyć genezy powstania żelazko-mutanta. Ale za to mogę Wam pokazać kilka rysunków, które stworzyłem w ramach >Mojego wyzwania rysunkowego< o którym dowiedziałem się od Ulo. To niech będzie taki mały wstęp. Bazgroły jednak nie są wykonane w chronologicznej kolejności jakie zalecałby autor tegoż wyzwania ... ale mam to w odbycie.
1. Draw the first thing that
catches your eye!
Co pierwsze wpadnie ci w oko. Mi wpadł mój superowy pendrive a.k.a. pendrajw a.k.a. Pan Drajw.
Kingston wygrany pamiętnego dnia w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych. Wpadł mi w oko ... ale bez jaj, to bolało!
2. Make a series of
drawings of similar things.
Jakieś trzy gówna stojące w przyborniku na górnej półce. Podobne. Chyba, podobne. Podobne? W środowiskach miłośników długopisików wielkie oburzenie!
4. Draw your condiments.
Nigdy nie rozróżniam cukru od soli. Nigdy nie odróżniam Maggie od Coli. Chyba w głowie mi się p...oli. Komuś może przysolić albo przypieprzyć? No chyba, że ktoś chce mi posłodzić. Dwie kopiate poproszę!
6. Draw something
without looking at the paper
Se myślę jebnę lampkę ... i se jebłem. Fajna c'nie? Szkoda tylko, że żarówka się spaliła - więc nie wiem jaka idea przyświecała mi podczas bazgrolenia tego obiektu. Ciemnogród...
21. Draw your phone!
"Ślij, ślij, ślij SMS-a - do kolegi, dziewczyny i prezesa"
~ Gracjan Roztocki
61. Draw
your shoes.
Sprzedam buty Reebok Classic Rad II. SUPER OKAZJA. Buty są lekko noszone, chodzę w nich dopiero od maja 2011 - więc można powiedzieć funkiel nówki! Nowoczesny i eksperymentalny system niewiązania sznurówek. Rozmiar dopasowuje się indywidualnie do twojej stopy! Cena: 1500100900 zł - ze względu na wartość sentymentalną.
SKORO NAPISAŁEM TO NA TRZEŹWO, TO TERAZ CHYBA MUSZĘ SIĘ NAPIĆ ŻEBY ZROZUMIEĆ TEN BEŁKOT. Ja stworzyłem zmutowane żelazko, ale znam kogoś kto wymyślił "Pieprzony Helikopter". Let's listen...
Stary, widząc tytuł mnie wcięło, po czym bez zastanowienia kliknęłam, bo co jak co, ale zmutowane żelazko chciałam zobaczyć. Zawiodłam się. Jebłeś lampkę, ale co z żelazkiem?
OdpowiedzUsuńW każdym razie, wracając do tematu - też czasem mam ochotę walnąć rąbnięty tytuł posta bądź czegokolwiek, pomimo, że nie ma nic wspólnego z tekstem poniżej. Chyba każdy tak czasem ma, że wpada mu coś do głowy i musi to wykorzystać xD
I fajnie rysujesz, ja rysowałam jak byłam mała, potem przestałam i od pewnego czasu obiecuję sobie powrót do tej zabawy, jednak wciąż nie mogę się zebrać.
Nie muszę daleko szukać zmutowanego żelazka, od kiedy mojego starocia spuściłam na podłogę naprawdę wygląda jak ofiara wybuchu nuklearnego. I jeszcze prasuje.
OdpowiedzUsuńNajlepszy jest telefon. Po obejrzeniu mogę z głowy wymienić co najmniej pięć osób, u których podobny widziałam, a to coś znaczy, bo w zasadzie nie mam pamięci do elektroniki. Nie pamiętam nawet, jaki ja do diabła mam telefon?
Jeżeli naprawdę masz te buty od 2011 to kupuję za każdą cenę ;) Normalne buty są niezdatne do noszenia po dziewięciu miesiącach (a ja naprawdę umiem chodzić w butach o bardzo wysokim stopniu rozkładu- ostatnio trampki spięłam agrafkami i łaziłam dalej).
Nigdy nie rysowałam przedmiotów martwych, właściwie to od czasów dzieciecych, bo one wymagały dużej dbałości o szczegóły, a małej ekspresji i wyrazu, czyli idealnie do mnie nie pasowały. Ale właściwie to powinnam zacząć, poduczę się cieniowania. Szczególnie w szkole, gdzie chwyta mnie kompletne odmóżdżenie i zaczynam szkicować przedziałki wszystkich osób w klasie...
Fajny pomysł, tej Ulo. :) Codzienne, typowe rzeczy nabierają jakiejś wartości, przez to, że zwrócimy na nie uwagę, w twoim przypadku przez narysowanie. :)
OdpowiedzUsuńRysunki są bardzo ładne... niee, nie są ładne. Ładne to zbyt pospolite słowo. Rysunki są... (sam sobie dokończ.) :P
-Marta B :)
Jeszcze mam komputer pod ręką, a więc odpisze.. :P
UsuńNie gniewam się, że nie posłuchałeś mnie. ^^ hehe
Tak, racja. Interesujące są nasze konwersacje.. czasami.
No tak, niestety. Liceum i te sprawy. Chociaż bardziej tu chodzi o fakt, że nie mam kompa w dni powszednie, a jak już mam, to wolę inaczej spożytkować ten czas, niż siedzenie na fejsbuczku etc. ;)
niebanalny tytuł przyciąga czytelników :)
OdpowiedzUsuńlubię rysować, zdecydowanie, szkoda, że nie mam na to czasu :|
ucieszyłabym się z zobaczenia 'zmutowanego żelazka'.
W sumie, jeśli to jest post na trzeźwo, to chciałabym zobaczyć post po pijanemu :D nie wiem czemu, ale intryguje mnie ta sprawa XD A'propos ,,mam to w odbycie" moja wychowawczyni zwykła mówić ,,ale wy macie to w odwłoku" tak mi się przypomniało... narysuj zmutowane żelazko!
OdpowiedzUsuńUczelnia pal sześć, jakoś to ogarnę - muszę, ambicja nie pozwala mi nie ogarnąć.
W tym trójkącie pełnię rolę złego listonosza, który informuje każdą z poszkodowanych o posunięciach winnego. Niszczy mi to psychikę, bo okazuje się, że winny to kawał sukinsyna, a ja muszę o tym uświadamiać poszkodowane...
Lot do "mojego" (ha, chciałoby się!) ognia jest tak ekscytującą czynnością, że chwilami rzeczywistość mnie opuszcza i chcę sobie lecieć, chcę się spalić - lecz najpierw dobrze się ogrzać i napełnić energią. Jak nie zwariuję, to będzie dobrze.
Prosta to też krzywa. Zobaczymy, czy jest jakiekolwiek światełko w tunelu.
Pozdrawiam!
W niektórych poprzednich postach doszukiwałam się jakiejś alkoholowej cząstki, ale jak napisałeś, że ten tutaj wpis jest niealkoholowy - a tchnie alkoholem, to pomyślałam sobie, że ten typ tak ma większość jest niealkoholowa. Nie trzymam się spójności chyba. Chętnie bym się upiła!
UsuńCzekam na żelazko, na zmutowane żelazko!!
Moja ambicja odzywa się w nieodpowiednich chwilach, właśnie nadeszła ta chwila.
Jak porzucę tę robotę to szlag mnie trafi, gdy będę słyszeć, jaki on wspaniały - od dwóch stron. Jest opcja, że problem się rozwiąże niebawem, o!
A ja zastanawiam się czy mój lot nie jest wymyślony. Czy sobie czegoś nie ubzdurałam niepotrzebnie, nie znadinterpretowałam pewnych zachowań... To wszystko jest dziwne, nie ogarniam tego.
Tak, wiem, mamy w sobie coś z wariatów, byleby to nie szło w złą stronę :P.
Dlaczego tak się uczepiłeś, żeby znaleźć źródło pomysłu "zmutowanego żelazka"? W tym jest jego całe piękno, ze nie wiadomo skąd się wziął!!! Zostaw go, niech ma swoje życie!!
OdpowiedzUsuńP.S. Dobrze rysujesz :)
Pozdrawiam.
Właściwie to można z tego stworzyć zmutowane żelazko do prasowania - ciepło uzyskasz z lampki, tak rozgrzany materiał kilka razy uderzasz telefonem, dla poprawki podepczesz butami, swoje dzieło podpiszesz długopisami i posolisz dla lepszego smaku, a na koniec zapiszesz to dzieło na pendriwe :D
OdpowiedzUsuńhej, sorry, ze odopwiadam z taaakim wieeelkim opoznieniem, ale w kazdym razie aparat lomo dostalam na urodziny, we Francji kosztuja od 20€ w gore, jest mnostwo rodzajow. zajrzalam na allegro, tez ich nie brakuje :) http://allegro.pl/listing/listing.php?string=lomography+fisheye&search_scope=category-110589
OdpowiedzUsuńKuba eS, jaki Ty utalentowany jestes!! nie wiedzialam, ze rysujesz.. zajebiscie Ci to powychodzilo! zajebisty rym z maggie i cola, ale najbrdziej szokuje mnie lampla. ja bez patrzenia na papier nie umiem usmiechnietej buzi narysowac, jak Ty to w ogole zrobiles?!
OdpowiedzUsuńaha, rispekt za buty (size 39?) i gospela :)
OdpowiedzUsuńJuż się zastanwiam jak mógłby wyglądać twój post po pijanemu. I nie doszłam jak na razie do żadnych wniosków. Ale mnie to ciekawi.
OdpowiedzUsuńspodziewałam się jakiegoś żelazka no ale trudno. Chociaż z tym hasłem nie kojarzy mi się żadne prasujące dusze ludzkie, czy jakoś tak.
pomysł z rysunkami bardzo ciekawy :) chyba mam podobny telefon
A może przestałbyś ćpać? ;)
OdpowiedzUsuńRysunki bardzo ciekawie wykonane. Podobają mi się. :)
_______________
W kombinowaniu nigdy nie byłam dobra. Albo coś wiem, albo nic nie mówię, aby nie obnażyć braku tej wiedzy, bo to może czasem pogrążyć. Jeśli masz tak chłonny umysł, że zapamietywałeś z lekcji daty, nazwiska, trudne pojęcia to naprawdę bardzo Ci zazdroszczę. :)
Haha ;D Ładna kreska.
OdpowiedzUsuńPytałam całą rodzinę, jaki to był zamek, nikt nie pamięta, klątwa jakaś? Na pewno góry Izerskie, a właściwie to już prawie przed tymi górami. Gdzieś koło Czocha. Jak sie dowiem, to dam znać.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu opowiadanka piąty raz też zaczęłam mieć wrażenie, że to infantylne... I postanowiłam odpuścić sobie wyrzuty sumienia i potraktować je jako ćwiczebne. A opisy się świetnie pisało, naprawdę :)
Myślałam nad wyzwaniem, ale ja chyba nie lubię narzuconych ram. Raczej podejdę do tego tak: zawsze ja czekasz na pociąg rysujesz portret jednego z współczekaczy. Albo szkicujesz intercity, klasycznego regio, nowoczesnego regio i arrivę, to już cztery różne pociagi... Może się udać, na pociąg czekam trzy razy w tygodniu.
Hej
Hohoho kolego! Ja tutaj widzę mistrza ołówka! Obrazki są takie.... fajne i śmieszne ;)) Podpisy również :D
OdpowiedzUsuńA teraz odpowiadam na dawny komentarz:
Internet to diabelski wynalazek, niszczy i pomaga mi w życiu. Taki bezsens.
Ja właśnie kaszankę lubię, a wątróbkę nie bleah. A co powiesz o czarninie?
A w 9 kręgu nie jest wesoło. Wszyscy patrzą na mnie z góry i przedstawiają znaki pogardy. Okropne, męczące uczucie.
Pozdrawiam najserdeczniej jak potrafię!
jejku, gospel... Twoje zmutowane żelazko pasowałoby do niego :D
OdpowiedzUsuńładne obrazy, ładne. zawsze chciałam mieć telefon z pełną klawiaturą, nie wiem dlaczego wzięłam dotykowy. :D
ej, mi się serio podobają te buty :D
OdpowiedzUsuńnie mam niestety kompletnie żadnego kałcza, wszyscy znajomi, którzy się w to bawili przeprowadzili się do mniejszych mieszkań albo uciekli z Pari :C
a kto przyjeżdża? ;3
Rozwaliłeś mnie tym tytułem. Już myślałam, że popsuło Ci się żelazko :D
OdpowiedzUsuńZmutowane żelazko... zaintrygowałeś.
OdpowiedzUsuńNo i ten... reeboki. Szacuneczek.
Bardzo miło mi to słyszeć ;) No tak, "Wyznawcy..." to zdecydowanie coś dla ludzi, którzy są w stanie słuchać krzywych akcji gospela, wcale się nie dziwię, że Cię zaintrygowało :D
OdpowiedzUsuńNo coś Ty ;( a fajniej się żyło z tym klawiaturowym, czy dotykowym? :D
Przeglądając twojego posta, fajnie stwierdzić, że nie tylko ja tu jestem nienormalna :D
OdpowiedzUsuńWybacz za 'lekkie opóźnienie' :P Tak, jak wchodzę na czyjegoś bloga to staram się o nim przeczytać co nie co ( Nie ważne, że sama o sobie nie potrafię nawet 3 zdań skleić). Wiem o co Ci chodzi, tzn. staram się jakoś Cię zrozumieć, bo ja patrzę z całkiem innej perspektywy, przeciwnie - wierzę ( nie raz miałam ku temu niezbity i jak dla mnie konkretny dowód) na wszechobecność i działalność Boga :)
Tu się zgodzę całkowicie, aż razi kiedy Ci wszyscy 'wierzący' nie mają pojęcia w co wierzą i co się naprawdę dzieje w Kościele, pomijając tą całą otoczkę medialną skupiających się głównie na samych wpadkach i niewypałach. W Kościele się naprawdę dzieją się fantastyczne rzeczy szkoda tylko, że niewielu to interesuje. Dobre jest też to, że skoro już wierzą w to, że Bóg wszystko może, łopatologicznie dlatego jest kurcze tym Bogiem i opowiesz komuś autentyczne wydarzenie to mają Cię za bajkopisarza. Wiara bez wiary.
Ja osobiście uważam, że rezygnują bo to jest dla nich zbyt trudne do zrozumienia, ale każdy myśli inaczej ;)
Kurde, ale fajnie! Czekałam aż to wstawisz, no i się wreszcie doczekałam :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobają Twoje rysunki, zwłaszcza buty, telefon i długopisy. Tak btw, moja pierwsza myśl to też były długopisy, nie szminki.
hahah, lubię Cię i Twój styl. Ten pierwszy akapit był mocno schizowy, a kolejne trochę mniej :)
--------------------------
Tak, ten ziomek Mustafa cały jest zaje... fajny :)
Przysięgam, że ten widelec MIAŁ to środkowe wycięcie! Jeśli się przyjrzysz, zauważysz, że jest i na moim rysunku i mojej siostry.
Ale to w ogóle był dziwny widelec.
Pozdrawiam!
No dokładnie, trzeba korzystać z życia, brać je pełnymi garściami. Zeżreć życie, niż ono zeżre nas! haha
OdpowiedzUsuńNie mam dostępu do cywilizacji szanowny Jakubie, gdyż pomieszkuję sobie teraz od pon. do pt. u mojej kochanej babci w innej miejscowości. W miejscowości, w której od 2 września owego miesiąca zaczęłam edukację w nowej szkole. :) Liceum! :D A babcia, jak to babcia- nie ma komputera.
No taaaak, to chyba u mnie również tak działa :P
Ojej, nareszcie troszkę luzu w blogosferze <3.
OdpowiedzUsuńTego typu wyzwania są świetne!
Sama się podjęłam czegoś podobnego, ale w pisarskim zakresie.
Co do rysowania, te wakacje chciałam poświęcić na ćwiczenie portretowania swojej twarzy, ale cóż. Minęło pięć miesięcy a ja mam zaledwie kilkanaście szkiców i może z cztery rysunki (zresztą zupełnie nie odzwierciedlające rzeczywistości... :( ).
Dodam jeszcze, trochę poza tematem, że przeczytałam Twój komentarz rysując trzy kaktusy. Jakoś nie mogę się z nimi zmierzyć..uh...
UsuńJeszcze troszkę spamu ode mnie! <3
UsuńA to ponieważ przeczytałam Twoje "o mnie", Kuba. Całkiem nieźle, przypuszczam, że rozmijamy się troszkę w kwestii zainteresowań, ale generalnie brzmi zachęcająco :D.
Nie mam zielonego pojęcia o sportach, czy o piłce nożnej.
Zdarzyło mi się być ostatnio w Liverpoolu. Pewnego popołudnia byłyśmy z koleżanką straaaaasznie głodne i szukałyśmy CZEGOKOLWIEK do jedzenia. Weszłyśmy do pierwszej lepiej wyglądającej knajpki, gdzie był straszny tłok, ale i szamka. Także zaczęłam zamawiać i po chwili ktoś zapytał mnie, czy jestem za Manchester City czy United. Ja w śmiech, że nie mam pojęcia o piłce nożnej, a tamten gość: wielkie oczy, że co w takim razie tutaj robię? Generalnie trafiłyśmy do jakiegoś klubu dla kibiców, hah.
Taka tam słodka anegdotka, która mi się przypomniała po przeczytaniu Twoich preferencji :D
Trochu się przeziębiłam i mam więcej wolnego czasu i przejrzałam sobie Twoje stare wpisy. Mam straszne zaległości! I poczytałam co nieco o tym geocachingu! Skrytka jest w miejscu, w którym byłam już chyba z milion razy.. w końcu mieszkałam niedaleko tego miejsca ok. 13 lat. Zachęciłeś i to bardzo! Jak tylko wyzdrowieje, to wsiadam na rower i jadę tam! W okolicy nie ma ich zbyt wiele, ale co z tego. :P
OdpowiedzUsuńKurcze.. Ty to zawsze jakieś fajne rzeczy wyczaisz w tych internetach :)
moze jestem dziwna ale mnie nie zainteresowal temat, nie przeszlo mi przez mysl zeby wyobrazac sobie jakies tam zelazko, ale za to rysunki sa swietne podobaja mi sie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oj tak, ale wróciłam. Zobaczymy na jak długo.
OdpowiedzUsuńTaaak, bardzo mnie tym zaciekawiłeś! Uwielbiam stare, zapomniane, niedocenione miejsca. Gdzie jest cisza, spokój.. a to chyba są takowe miejsca.
No tak, racja. Ale jeszcze dłuugo do zimy- miejmy nadzieję. Nie chcę zimy- żal będzie odstawić rower w kąt.
Ok, jak tylko coś znajdę- dam znać :D