niedziela, 24 marca 2013

Hardcore is beautiful



Cuz I'm from the place where hardcore is beautiful.

Jestem z małego miasta, które kocham. I zawsze będzie mi się kojarzyć dobrze, moje miasto,
dzielnica, ulica, blok …. Nie jestem blokersem.  Ale mimo wszystko dzieciństwo i wstęp do dorosłości będę łączył z TYM MIEJSCEM. A TO miejsce często łączyło się z hardcorem.
Taki dziecinny i niedojrzały hardcore w wersji light. Wiele przypałów się na to złożyło.
Może komuś takie szczeniackie zabawy wydają się śmieszne i beznadziejne … ale to nie zawsze była zabawa.

Kiedyś, gdy moje crew jeszcze istniało w moim życiu działo się zdecydowanie więcej niż teraz.
Teraz wydaje mi się, że bywam nudny pod tym względem i jakoś spoważniałem … może zbyt wcześnie. Ale na pewno się zmieniłem od tego czasu. Ktoś kto czyta mojego bloga lub ktoś kto zna mnie od niedawna nigdy by nie powiedział że miałem kiedyś moment gdy mogłem wylądować w poprawczaku albo przynajmniej dostać jakiegoś kuratora.
(jakkolwiek by to dramatycznie nie brzmiało)

Na szczęście w tym momencie się ocknąłem … i ominąłem sprawę w sądzie i inne kłopoty których moim kompanom nie udało się ustrzec. Widocznie to był TEN moment.

Nie zostałem „małym osiedlowym gangsterem”  … chociaż kiedyś postać Tonego Montany mnie interesowała. Tak więc zostają mi tylko wspomnienia z niegrzecznego dzieciństwa.

Jak sobie włączę wybór scen z DVD mojego życia to uśmiecha mi się twarz. Choć niektórych rzeczy mógłbym się wstydzić.

Niezliczone ucieczkowe maratony w ogrodach działkowych …
Sąsiad z wielką „maczetą” która wydawała nam się większa od niego samego ...
Nocne upiększanie miasta farbą w sprayu #graffiti …
Przygody ze Służbą Ochrony Kolei …
Zapoznanie z substancjami psychoaktywnymi …


Tak się zaczynało … i dobrze, że się w porę skończyło. Bo mógłbym teraz zastanawiać się razem ze wspólnikami czy zostawiliśmy odciski palców.

Nie o wszystkim chyba warto pisać. Chociaż siadając do pisania, miałem taki zamiar … ale zmieniłem koncepcję … i chyba wyszło chujowo. Bo mi samemu się dziwnie to czyta.

Piękne wspomnienia, piękny przypał.








8 komentarzy:

  1. ja kiedyś myślałam, że jestem hardkorowym hiphopowcem. teraz nie jestem przekonana, że hardkor jest taki super... zależy, jak go rozumieć.
    ale Twoje historie fajne, ja nie byłam jednak aż tak zajebista :D
    nie robiłam niestety (jeszcze) nigdy graffiti.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spoko, może być i brzydula, mam do tego dystans. byłam... zabawna, wyglądałam jak Harry. ale spoko, na szczęście minęło... zmiany wewnętrzne sprowokowały te zewnętrzne.
      Alizee? ojeeej, Francuzka! o nie. dziękuję, nikt mnie nigdy do niej nie porównał :) miło mi.
      też ma takie wieeeelkie czoło jak ja.

      Usuń
  2. oo, poprzesuwałeś parę rzeczy na blogu.
    w sumie nie mam na myśli kompletnie nic, nie robiłam nic intrygującego poza noszeniem pseudo raperskich ciuchów i słuchaniem rapu, ale cieszył mnie mój postęp w stosunku do tego zahukanego i zastraszonego dziecka z gimbazy. czułam się taka... silna w porównaniu z tymi wszystkimi wieśniakami, którzy otaczali mnie w gimnazjum i bali się wyłamać poza szereg, żeby nie stracić pozycji i respektu. mi się to nigdy nie podobało, więc byłam gnębiona,a dopiero po gimnazjum odważyłam się na prawdziwe zmiany i noszenie opuszczonych szelek i fullcapa uważałam za zajebistość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jezu, jakie wywody.
      uśmiechnęłam się, bo Alizee jest Francuzką, a znajomi czasem mi w żartach docinają, że zmieniłam się we Francuzeczkę :p Alizee jest ładna, delikatna, dzięki :)
      ja kiedyś chciałam robić legalne graffiti, był konkurs na mural na patelni w Warszawie, super lans i miejsce, które codziennie widzi masa ludzi. zrobiłam z kumpelą super projekt, byłam z nas dumna... ale przegrałam :<

      Usuń
    2. tak, zastanawiam się od jakiegoś czasu, a wczoraj zaczęłam się zastanawiać naprawdę poważnie, bo straciłam piercing (tragusa) :< i chciałam coś w zamian :D chyba i tak przekłuję drugie ucho, bo to pierwsze się już do niczego nie nadaję, ale ten tatuaż mnie kręci.

      zmiany są konieczne! nie cierpię stać w miejscu... zresztą i tak zmieniamy się pod wpływem otoczenia i całe szczęście :)

      Usuń
    3. nie, nie mam jeszcze żadnego tatuażu. ból mi nie przeszkadza. chciałam sobie zrobić na palcach, ale stwierdziłam, że to zbyt widoczne. to, co wymyśliłam, podoba mi się pod każdym względem, choć nie wiem, co powiem, jak będę starą obwisłą babą. choć pewnie nie dożyję.
      ja właśnie miałam ten piercing i mimo, że nie odczuwałam potrzeby robienia kolejnych, to bardzo go lubiłam, i nawet teraz gdy widzę swoje nadszarpnięte ucho, to mam ochotę zrobić go od nowa.
      nie robiłam i nie będę nic robić pod wpływem chwili, tragusa też planowałam przez 2 lata,w ięc wiedziałam, że na pewno tego chcę. :)
      tak, to wciąga.

      Usuń
  3. Hm, temat ... wolałabym się nie wypowiadać. Tym bardziej, że mam do czynienia z róznymi ludźmi, których kurator dosięgnął. I nie tylko on.

    OdpowiedzUsuń